Pożar w kamienicy w al. 3 Maja

Środa, 09 lipca 201458
19 zastępów PSP gasiło pożar, który wybuchł w nocy z wtorku na środę w kamienicy w al. 3 Maja 10 w Piotrkowie (budynek przed MOK-iem). Ogień pojawił się tuż po północy.
fot. asfot. as
fot. użytkownik portalu

- Obudzili nas, bo się pali. Powyskakiwaliśmy z łóżek, bo większość ludzi już spała – mówi jedna z lokatorek kamienicy. - To było po dwunastej. Jak zeszłam na dół, strażacy już byli. Z tego co wiem, ogień pojawił się na dachu. Spalił się praktycznie cały dach, najbardziej od strony ogrodu. Jak strażacy lali wodą, to wszystko przemiękło.

Wszyscy lokatorzy kamienicy zostali ewakuowani. Większość noc spędziła na ulicy, choć Zarządzanie Kryzysowe podstawiło autobus, w którym mogli przeczekać najgorsze.

- Ze dwadzieścia po dwunastej było. Akcja trwała prawie do tej pory (godz. 6.30 – przyp. red.). Chyba ze siedemnaście samochodów strażackich przyjechało, z Niechcic, z Gorzkowic, z Woli Krzysztoporskiej - mówią lokatorzy z parteru kamienicy. - U nas jest jeszcze znośnie, ale ludzie z góry nie mają dachu nad głową. Wszystko jest poniszczone. Strażacy zadzwonili do kogoś, żeby zabrali ludzi chorych i matki z dziećmi gdzieś na nocleg. A teraz, co będzie? Wyburzyć i tyle!

- Strażakom brakło wody, bo w studzienkach nie ma wody, czekali aż przywiozą. Chodził tutaj taki pan i proponował nocleg w Ośrodku, ale prawie wszyscy zostali, bo wiadomo, to są w końcu nasze mieszkania, zostały niezamknięte, więc baliśmy się tak wszystko zostawić – mówi lokatorka z drugiego piętra. - Co teraz? Musimy dostać mieszkania, moje np. w ogóle nie nadaje się do mieszkania. Mam dziurę w przedpokoju, pościel mokra, kanapy mokre. TBS wybudował nowy budynek przy Zamurowej. Niech mi dadzą mieszkanie!

- Pozwolili mi tylko wejść po dokumenty, wody było po kostki w mieszkaniu na pierwszym piętrze, to można sobie wyobrazić, co było na drugim – mówi piotrkowianka.

 

- To był poważny pożar, jeśli chodzi o jego rozwój, rozmiary i zaangażowanie sił i środków – mówi brygadier Marek Skrobek, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej PSP w Piotrkowie. - Ogień pojawił się na poddaszu, spaliło się ok. 500 m kw. powierzchni dachu. W pewnym momencie zagrożony był też budynek przyległy, czyli piotrkowski MOK. Lokalizacja pożaru trwała ok. 3 godzin. Był trudny do ugaszenia ze względu na ograniczony dostęp. Musieliśmy się tam dostać od strony sanepidu, czyli od posesji, która bezpośrednio sąsiaduje z kamienicą. Na szczęście jest tam na tyle szeroki wjazd, że mogliśmy wjechać drabiną mechaniczną. Od strony południowej jest wejście do obiektu MOK-u i tam również mogliśmy ustawić jeden z podnośników i stamtąd oddawać prądy wody na palący się dach. Pożar był skomplikowany, złożony i trudny do ugaszenia. Nie było dostępu od wewnątrz, a część działań prowadziliśmy od dziedzińca na klatkach schodowych. Nie było możliwości dostania się na poddasze, bo wysoka temperatura, która występuje przy tego rodzaju pożarach nie pozwala na prowadzenie skutecznych działań. W momencie, kiedy strażaccy dotarli na miejsce, pożar był już rozwinięty.


Mieszkańcy kamienicy twierdzą, że podczas akcji pojawił się problem – zabrakło wody. - Rzeczywiście nie mogliśmy skorzystać z hydrantów podziemnych. Skoro jest hydrant, to powinien być sprawny, na szczęście mieliśmy blisko hydrant przy Ośrodku Szkolno-Wychowawczym. Posiłkowaliśmy się dużą ilością środków, pościągaliśmy siły OSP z terenu powiatu, jak również zastępy PSP z Bełchatowa, Tomaszowa, Radomska. Chodziło nam o pojazdy ciężkie z dużą ilością środka gaśniczego, bo było bardzo duże zapotrzebowanie na wodę – wyjaśnia brygadier Skrobek.


Pożary w starym budownictwie są najtrudniejsze ze względu na układy komunikacyjne, których nie można przewidzieć. - W każdym obiekcie jest inaczej. O ile blok to jest prosty obiekt i możemy spodziewać się, że mieszkanie składa się np. z 3 pomieszczeń i nie ma różnego rodzaju pułapek, to w kamienicach nigdy nie wiadomo.


W akcji brało udział 19 jednostek, w sumie 82 strażaków.
Użycie dużej ilości wody spowodowało oczywiście zalanie mieszkań, czyli ogromne straty. Wstępne oceniono je na ok. 1,5 mln.


O tym, czy budynek będzie nadawał się do użytku zdecyduje nadzór budowlany.
Wstępna przyczyna pożaru to skutek niewłaściwego prowadzenia tzw. prac pożarowo niebezpiecznych. Wczoraj na dachu budynku prowadzono bowiem prace z użyciem ognia otwartego, którego użyto do zgrzewania papy.

 

 

Komentarz Piotrkowskich Wodociągów i Kanalizacji!!!

"W związku z przekazywanymi informacjami o braku wody i niesprawnym hydrancie, informuję, że hydrant podziemny położony w odległości 7m od budynku jest w pełni sprawny.
Został on sprawdzony jak tylko otrzymaliśmy informację o problemach w czasie pożaru. Został on uruchomiony w ciągu minuty. Dziwi nas fakt o nieznajomości działania hydrantów podziemnych. Nie dopuszczam takiej sytuacji, raczej emocje w czasie akcji. Hydrant podziemny działa następująco wkładamy stojak z zaworami i odkręcamy zasuwę która w tym przypadku jest w odległości ok 2 metrów dobrze widoczna obudowana kostką brukową. Nie mogę zrozumieć dlaczego nie uruchomiono hydrantu. Hydranty nie mają swojej osobnej sieci i znajdują się na tej samej którą płynie woda do naszych mieszkań. Gdyby nie było wody to nie byłoby jej również w okolicznych mieszkaniach.
Co do miejsca pożaru i zaopatrzenia w wodę, to niezależnie od uruchomienia najbliższego hydrantu, w odległości ok. 200m , naprzeciw siedziby TBS znajduje się hydrant nadziemny o dużej wydajności, z którego straż pobiera wodę również w innych okolicznościach. Tak było również teraz. czas przejechania dwustu metrów rekompensowała wydajność hydrantu. Hydranty służą spółce również do płukania sieci, dlatego są często używane a przy tym sprawdzane. Straż pożarna przeprowadza regularne kontrole. Reasumując, w tym nieszczęściu jakie spotkało mieszkańców domu nie należy szukać winnych o braku wody i niesprawnym hydrancie, bo z całą stanowczością stwierdzam, a byłem osobiście przy uruchomieniu hydrantu, że urządzenia wodociągowe były sprawne".

Michał Rżanek

 

 

POLECAMY


Zainteresował temat?

19

0


Komentarze (58)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

krab ~krab (Gość)09.07.2014 22:27

Żaden szanujący się strażak nie będzie dzwonił do jakiegoś tam dyspozytora!

41


WS ~WS (Gość)09.07.2014 22:23

"widz" napisał(a):
jakiś strasznie długich przerw


Nie jakiś, tylko jakichś strasznie długich przerw!!!!!!!!!!!!!

20


Piotrkowianin Piotrkowianinranga09.07.2014 21:22

"PWiK" napisał(a):
Proszę popatrzeć na zdjęcie. Są na nim widoczne dwa klucze.
Obserwujący w czasie pożaru, mogli widzieć kręcenie kluczem przy stojaku, czyli tym z lewej strony na zdjęciu. Skoro woda nie popłynęła to należało odkręcić (tym samym kluczem) zasuwę umieszczoną na zdjęciu po prawej stronie.

A po co są właściwie aż 2 zawory? Nie wystarczyłby tylko 1 - ten przy samym hydrancie?

12


widz ~widz (Gość)09.07.2014 20:36

Ludzie tam było tyle sprzętu, pojazdów, strażaków itp, że ta zasuwa po prawej stronie mogła być nawet niezauważona albo zastawiona wozem. Przyjechała cysterna z wodą, wozy też maja duże zbiorniki i niektóre jednostki jeździły po wodę ale jakiś strasznie długich przerw w jej dostawie nie zauważyłem. Główną przyczyną dużych zniszczeń była raczej trudna lokalizacja pożaru o czym mówił Pan brygadier. Sami widzieliśmy ze pożar w dużym stopniu był tłumiony przez wozy z drabinami. Myślę, że strażacy byli przeszkoleni w użyciu hydrantów podziemnych ale z uwagi na ogrom akcji mogli przeoczyć fakt istnienia dodatkowej zasuwy. Na terenie akcji był kierownik działań i myślę, że on też sprawdzał ten hydrant. Strażacy pożar ugasili i to się liczy, nie ma sensu "szukać dziury w całym".

91


ooo ~ooo (Gość)09.07.2014 19:26

do jjj...nie wiesz jaka jest sytuacja tych ludzi i nie widziałeś tych mieszkań, więc nie osądzaj ludzi, miałeś taką ochotę to sobie wziąłeś mieszkanie na kredyt i ciekawe co powiesz jak będziesz w takiej samej sytuacji jak Ci ludzie bez dachu i tylko w 3 mieszkaniach można mieszkać, reszta się nie nadaje do zamieszkania i prawdopodobnie budynek może iść do rozbiórki,więc najpierw zastanów się człowieku nad tym co piszesz...,a jeśli chodzi o nowe mieszkania TBS to nie są za darmo....

31


PS ~PS (Gość)09.07.2014 18:52

"Vicky" napisał(a):
Smarował octem.


Kogo albo co?

10


Vicky ~Vicky (Gość)09.07.2014 18:29

"PS" napisał(a):
A co tam robił pełnomocnik prezydenta miasta ds rozwiązywania problemów alkoholowych Marek Krawczyński?


Smarował octem.

40


PWiK ~PWiK (Gość)09.07.2014 17:05

Do „ono”
Hydrant był sprawny cały czas!! Proszę popatrzeć na zdjęcie. Są na nim widoczne dwa klucze.
Obserwujący w czasie pożaru, mogli widzieć kręcenie kluczem przy stojaku, czyli tym z lewej strony na zdjęciu. Skoro woda nie popłynęła to należało odkręcić (tym samym kluczem) zasuwę umieszczoną na zdjęciu po prawej stronie. Dla zawodowców to jest rutyna. Są jeszcze emocje i z całym szacunkiem dla przybyłych z okolicznych OSP brak doświadczenia z hydrantami podziemnymi chociaż nie chcielibyśmy nikogo krzywdzić takimi opiniami. Praktycznie uważamy, że w tym konkretnym przypadku bardzo dobrze się złożyło położenie dużo bardziej wydajnego hydrantu nadziemnego ( naprzeciwko TBS) Kiedy tam pobierano wodę z dużą wydajnością to nawet otworzony hydrant o którym tyle piszemy miałby mniejszą wydajność, bo wcześniej z tej samej „rury” jednocześnie brano wodę. Dodatkowa informacja jest taka, że woda używana do pożaru pochodziła z ujęcia Żwirki, czyli blisko. W takim przypadku nagłego poboru zaczynają działać urządzenia (falowniki) które powodują zwiększyć ciśnienie w sieci i tym samym zwiększają przepływ. Tak też było, rejestratory to wykazały.
Tak więc „ono” mogło widzieć kręcenie przy hydrancie. Wyjaśnienie jak wyżej. Hydrant był sprawny.
Ta minuta na uruchomienie to jest uwidocznione na zdjęciu, kiedy ok. godz. 10 dzisiaj po otrzymaniu informacji pracownicy PWiKu pojechali sprawdzić sprawność. Tak na zakończenie, wystarczył jeden telefon od kierujących akcją do dyspozytora PWiKu i za chwilę byłby na miejscu.

60


@ndzi ~@ndzi (Gość)09.07.2014 15:56

I znowu mamy paradoks, do kogo należą hydranty, czy ktoś się do nich przyzna, czy trzeba powołać komisję śledczą,kto powinien koło każdego hydrantu chodzić, sprawdzać,konserwować , bo na tę chwilę stoją niczyje, trochę koślawe

30


ono onoranga09.07.2014 15:34

czyli w pierwszej fazie odkrecania nie dzialal bo w chwili pozaru po otrzymaniu informacji zostal wlaczony dopiero po ok minucie tak??

40


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat