Urzędnicy bezradni w sprawie ruin

Tydzień Trybunalski Środa, 03 maja 201753
Metalplast przy ul. Próchnika, Europa, ruina przy Wojska Polskiego 23 – walą się, rozsypują, szpecą, stwarzają zagrożenie. To niechlubne wizytówki naszego miasta, a zarazem symbol niemocy urzędników. Jak się ich pozbyć? Tego nie wie nikt.

Ładuję galerię...

Właśnie w tej sprawie – szpecących miasto ruin spotkali się w kilka dni temu radni i urzędnicy. W posiedzeniu jednej z komisji problemowej Rady Miasta, podczas którego obawiano temat, uczestniczyły też osoby – wydawałoby się – kluczowe, jeśli chodzi o problem rozsypujących nieruchomości – przedstawiciel urzędu konserwatora zabytków i inspektor nadzoru budowlanego. Co z tego, skoro jedynie bezradnie rozkładali ręce i jak refren powtarzali: „A co my możemy?”

 

- Taki problem ma większość miast, nie tylko Piotrków, u nas jeszcze nie jest tak źle – mówił Waldemar Gumienny, inspektor nadzoru budowlanego w Piotrkowie. Są sprawy, które ciągną się od lat z powodu postawy właścicieli nieruchomości, którzy do niczego się nie poczuwają.

Pierwszym z rzędu przykładem są oczywiście budynki po Metalplaście przy ul. Próchnika 25. O problemie pisaliśmy nie raz (może nawet więcej niż 10 razy…). Teren jest niezabezpieczony, co stwarza zagrożenie dla zdrowia i życia osób przebywających na terenie nieruchomości. - Sam wielokrotnie widziałem bawiące się tam dzieci – mówił podczas spotkania w Urzędzie Miasta radny Piotr Gajda.

 

Latem na terenie posesji zawalił się strop, pojawiło się zagrożenie, że 12-metrowa ściana może runąć. Na terenie przebywał bezdomny. Strażacy wspólnie z inspektorem nadzoru budowlanego podjęli decyzję o wyłączeniu jednego pasa ruchu ulicy oraz chodnika. Powiadomiono również właściciela tej nieruchomości, który – o dziwo! - przyjechał na miejsce. Wspólnie ustalano wtedy sposób zabezpieczenia budynku przed zawaleniem. Patowa sytuacja trwa do dziś. Właścicielem nieruchomości jest jeden z piotrkowskich przedsiębiorców. Swego czasu biznesmen chciał tam urządzić miejskie targowisko, który to pomysł dziś może jedynie budzić uśmiech politowania.

 

- Nieruchomość przy Próchnika to patologiczny przypadek, jeśli chodzi o właściciela – komentuje Gumienny. - Jest postępowanie egzekucyjne, są kary, jest wniosek do prokuratury, toczy się postępowanie karne.

Inspektorowi wtórował przedstawiciel konserwatora zabytków. Robert Florek stwierdził, że urząd konserwatora dysponuje takimi samymi uprawnieniami jak inspektor nadzoru, tyle że dotyczą one jedynie tych nieruchomości, które wpisane są do rejestru zabytków. - Na naszym terenie mamy szereg budynków będących w złym stanie i bez opieki, a zdecydowana większość z nich podlega ochronie konserwatorskiej, ale nie poprzez ich indywidualny wpis do rejestru, tylko z racji położenia na obszarze zabytkowym - wyjaśniał radnym i urzędnikom. - Chodzi o dawną dzielnicę staromiejską w obrębie pierwotnych murów miejskich i układ urbanistyczny śródmieścia, który obejmuje bardzo duży obszar centrum Piotrowa. Jedyny budynek, co do którego mamy możliwości własnej ingerencji prawnej to dawny klasztor Pijarów przy ul. Rwańskiej. Były podejmowane w tym przypadku próby nakazu robót, niestety właściciel rozpłynął się we mgle. Trwają jego poszukiwania.

 

Budynki, które wg konserwatora z całą pewnością wymagają interwencji to nieruchomość po Metalplaście, dawna restauracja Europa, budynek przy Wojska Polskiego 23, dawne pogotowie ratunkowe przy Dąbrowskiego, a także cały szereg budynków przy Pereca i Starowarszawskiej. - Wszystkie te budynki nie są wpisane do rejestru zabytków, a więc nasz urząd może jedynie inspirować powiatowego inspektora nadzoru budowlanego do poczynań prawnych – kontynuował Florek. - Właścicielami części tych nieruchomości są prywatne osoby, część należy do zasobu miejskiego. Z punktu widzenia ochrony zabytków chcielibyśmy unikać takich sytuacji, do jakich doszło przy ul. Starowarszawskiej, gdzie powstała luka w zabudowie i mamy teraz coś w rodzaju pastwiska w centrum miasta. Chcielibyśmy, żeby ta zabudowa była odtwarzana.

 

Na szczęście bliska realizacji jest dokumentacja projektowa na wypełnienie nową zabudową narożnika ulicy Jerozolimskiej i Starowarszawskiej.

 

O budynek, a właściwie ruinę, przy ul. Wojska Polskiego 23 (na zdjęciu) pytała radna Marlena Wężyk-Głowacka. - Budynek nie jest zabezpieczony, co leży po stronie właściciela. Jakiekolwiek zmiany następują dopiero po skargach albo interwencjach prasy. Jakie kary finansowe nakładane są w takich przypadkach na właścicieli nieruchomości? Dlaczego reagujemy dopiero, kiedy komuś spadnie na głowę cegła?

 

Inspektor nadzoru poinformował, że maksymalna grzywna w takich przypadkach to 5 tys. zł. Okazuje się, że w przypadku ruiny przy Wojska Polskiego taka kwotę zapłacił i poprzedni, i obecny właściciel. Nic to jednak nie pomogło, sprawę skierowano więc do prokuratury. - Prokurator umorzył postępowanie ze względu na małą szkodliwość społeczną – mówił Gumienny. - Teraz temat przejęła policja, konkretnie sekcja do spraw wykroczeń. Policja może wystąpić w sądzie w charakterze oskarżyciela. Swego czasu chcieliśmy wydać decyzję na rozbiórkę, ale opinia konserwatorska była negatywna.

Okazuje się, że właściciel kamienicy w 2015 roku postanowił wyremontować nieruchomość (przynajmniej teoretycznie czy raczej oficjalnie zgłosił taki zamiar). Urząd konserwatora zgodził się na odbudowę i przebudowę. Po 2 latach nieruchomość nie ma już stropów, a ściany trzymają pion już chyba tylko na słowo honoru. Balkony zostały skute, a przed odpadającymi kawałkami tynku przechodniów ma chronić siatka (taka jak na Europie). - Właściciel chce tam robić jakieś inwestycje, ale ma problemy z uzyskaniem pozwolenia na budowę – dodał Gumienny.

 

Radny Piotr Gajda o obecny stan rzeczy w przypadku Wojska Polskiego 23 obwinia konserwatora zabytków, bo gdyby ten nie zgodził się na remont, być może szybciej nastąpiłoby wyburzenie ruiny. - W marcu systematycznie odpadały z tego budynku cegły – mówił radny. - Ludzie normalnie tamtędy przechodzili, dopiero później zostały założone siatki zabezpieczające. To grozi zawaleniem, katastrofą budowlaną.

 

Osobny problem stanowią w mieście budynki z nieuregulowanymi stanami prawnymi, czyli sytuacje, kiedy np. właściciel zmarł, a nie przeprowadzono postępowania spadkowego, efekt - nie ma kogo pociągnąć do odpowiedzialności w przypadku konieczności zabezpieczenia budynku.

 

Do dyspozycji urzędników jest jeden skuteczny, choć – jak twierdzą – drastyczny środek. Chodzi o tzw. wykonanie zastępcze. W czym rzecz? Inspektor nadzoru budowlanego podejmuje decyzję o wyburzeniu ruiny, przeprowadzana jest rozbiórka, na koszt inspektoratu, który musiałby wystąpić o pieniądze na rozbiórkę do wojewody. Później urzędnicy dochodzą zwrotu kosztów, jakie ponieśli od właściciela budynku, co może być… trudne. Waldemar Gumienny nie jest jednak zwolennikiem takiego rozwiązania. - Jeszcze w historii nie mieliśmy takiej sytuacji – mówi inspektor. - To nie jest takie proste. Wykonanie zastępcze można przeprowadzić w pewnych szczególnych przypadkach. Nie wystarczy, że nieruchomość wygląda mało estetycznie, bo to nie zagraża ani życiu, ani zdrowiu – wtórował wiceprezydent miasta Adam Karzewnik. - Zgadzam się, że prawo powinno pozwalać na egzekwowanie od właścicieli nieruchomości spoczywających na nich obowiązków. Niestety tak nie jest. Wykonanie zastępcze to ostateczność, na pewno nie można tego przeprowadzić przy Wojska Polskiego 23.

 

Radny Gajda stał jednak twardo przy swoim i namawiał urzędników do skorzystania z wykonania zastępczego z wejściem na hipotekę wyburzonego budynku włącznie. - Sprawa może skończyć się w sądzie, właściciel nieruchomości może zaskarżyć naszą decyzję – ripostował Gumienny. - Tzw. wykonanie zastępcze jest dość ryzykowne, poza tym trzeba dysponować środkami, których my nie mamy.

 

Co władze Piotrkowa i urzędnicy mogą więc zrobić z problemem ruin w mieście? Co najwyżej pogrozić ich właścicielom palcem.

POLECAMY


Zainteresował temat?

10

0


Komentarze (53)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Piotr Piotrranga03.05.2017 17:50

Problem miasta to brak rozwoju gospodarczego, słabe zarobki i spadek liczby mieszkańców. A te rudery o których rajcy bezradnie radzili to tylko pochodna zwijania się miasta. Zwróćcie uwagę,że i w Focusie i innych lokalizacjach są wolne lokale do wynajęcia więc poco inwestować w starą ruderę?
Zamiast jeździć po targach turystycznych, nawiązywać już chyba 10 partnerstwo to poważnie trzeba zająć się gospodarką - twardą gospodarką czyli przemysłem. Trzeba jeździć po targach ale przemysłowych. Zamiast mediateki która będzie droga i w budowie i w eksploatacji należy wykupywać grunty i je uzbrajać pod tereny inwestycyjne z prawdziwego zdarzenia -czyli działki po ok 10 -20 ha.
Jeżeli magistratcy się nie otrząsną to takich ruder będzie przybywać a rajcy będą meli coraz więcej okazji do kontemplowania swojej bezradności za co skasują dietę.

91


arw ~arw (Gość)03.05.2017 12:20

W powszechnie obowiazujacym prawie, jest kilka przepisow karnych, ktore skutecznie moga przymusic odpowiedzialnego do przynajmniej zabezpieczenia rozpadajacych sie scian i stropow. Nieuchronnosc kary ma to uczynic, nawet jesli sad wyda wyrok za rok czy dwa lata. Moze warto sprobowac dla bezpieczenstwa przypadkowych osob i nie tylko...

100


(R)orginal ~(R)orginal (Gość)03.05.2017 09:28

Bezradni jak by w prawie zrobili porządek było by inaczej jak by nakładali kary za ruiny właścicieli było by inaczej a tak to jest wolna amerykanka nie można ruszyć bo prywatne i stoją latami sypią sie na głowy zagrażają życiu a władze nic nie robią a właśnie ich karać takimi karami że te ruiny od razu by sprzątali

70


anna ~anna (Gość)03.05.2017 12:59

Trzeba nauczyć się czytać akty notarialne zakupu nieruchomości i prawo budowlane...

62


~PT ~~PT (Gość)03.05.2017 09:51

Skoro nic nie możecie to po co tam w ogóle jesteście?

311


Po studiach ~Po studiach (Gość)03.05.2017 17:54

Skoro nie wiadomo co robić to zrobić to co kilkaset lat temu pewna włoska wioska mająca na głowie wyżywienie całego konklawe (taki był wtedy zwyczaj) wybierającego nowego papieża, nie potrafili przez miesiąc tego zrobić bo byli wspaniale goszczeni ale gdy zaczęło im zaglądać w oczy widmo bankructwa wpadli na prosty pomysł, zamknęli biskupów w kościele i przestali im dawać jeść, efekt był zdumiewając za dzień było wiadomo kto jest nowym papieżem. Proponuje to samo zastosować w naszym mieście z udziałem wszystkich zainteresowanych problemem urzędników a rozwiązanie na pewno się znajdzie bo kto ma rozwiązywać problemy jak nie oni, to chyba my z naszych podatków im płacimy - chyba że się mylę.

60


Marek z Darek ~Marek z Darek (Gość)03.05.2017 15:37

Urzędnicy to są zawsze bezradni.Jak chodzi o załatwienie drobnej pierdółki w urzędzie to w moment mają milion pieńćset sto dziewięćset paragrafów by człowieka udu....

100


sklave sklaveranga03.05.2017 13:20

Gdy tylko Misiewicz zostanie prezydentem Piotrkowa rudery znikną a Europa i Wanda odzyska swój blask.

65


P51 ~P51 (Gość)03.05.2017 13:53

A może podać do wiadomości publicznej nazwiska właścicieli - buraków, którzy działają na szkodę wizerunku miasta?

130


er ~er (Gość)03.05.2017 13:42

w razie wątpliwości - zawsze jest C4.

40


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat