Serce na grillu, czyli walentynki w Rynku

Poniedziałek, 14 lutego 201129
Pogoda dopisała, zakochani mogli więc spędzić swoje święto w plenerze. O atrakcje dla nich zadbał Ośrodek Działań Artystycznych w Piotrkowie, który wszystkich zakochanych w sztuce (i nie tylko) zaprosił do wspólnego świętowania w Rynku Trybunalskim.
fot. J. Mizerafot. J. Mizera

W niedzielne popołudnie ulice naszego miasta przemierzał Autobus Zakochanych, w którym zorganizowano inscenizacje teatralno-muzyczne. Właściwa impreza rozpoczęła się o godz. 15 w Rynku. Mieszkańcy miasta mogli wysłuchać koncertu Orkiestry Dętej z Longinówki oraz miłosnych arii w wykonaniu Agnieszki Kardas.

Spragnionych ODA poiła miłosnymi napojami i karmiła pieczonymi jabłkami.

POLECAMY


Zainteresował temat?

0

0


Komentarze (29)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Marzena- gość ~Marzena- gość (Gość)14.02.2011 19:18

Do Piotra Włostowica!
Mówisz swoim głosem - chwała ci za to, więc nie traktuj siebie jako zastępcę Loli. To raczej Lola dołączyła do Ciebie, naśladowala Twój ton wypowiedzi, bawiła leksykalnie i sarkastycznie - nietrudno było zauważyć(dusze polonistek są zdolne!), tak była kolejność. Byłes numerem 1 tego forum i może zdecydujesz się jednak wrócić.Pomyśl! Nie p.o. Piotra Włostowica, a Piotr Włostowic we własnej osobie!
I z pewnością P.W. ciekawiej się kojarzy niż ZDZIWACZALY FANATYCZNY MAJOR.;-) DLA pana Piotra W. wyrazy sympatii!

00


MARKPIO ~MARKPIO (Gość)14.02.2011 18:36

"-zca-Loli;-p.o.-Piotra-Wlostowica" napisał(a):
Co durni Amerykanie wymyślą, to debilny Polak kupi.


Nie rozumiem tej niepohamowanej arogancji w stosunku do Amerykanów,a konkretnie do obywateli USA.Rozumiem że jest to spowodowane wychowaniem.A może odchowaniem?.Wychowywaniem się w czasach,kiedy to złowrogi imperialista wyglądał zza każdego krzaka.Durniami też Ci barbarzyńcy nie są.Wystarczy spojrzeć na rankingi laureatów Nagrody Nobla.Co drugi to ten "durny jankes".A co!
Świat nie stoi w miejscu,gna do przodu,rozwija się ,ulega przeobrażeniom politycznym,gospodarczym,społecznym.Globalizuje się.I nic i nikt tego nie powstrzyma.Co do kultury Amerykanów,to cenię ją za lekkość ,profesjonalizm i prostotę.Będąc parokrotnie w Stanach i to nie tylko na słynnym "Jackowie",zwiedzając chociażby takie zachodnie wybrzeże ,nie raz spotykałem się z otwartością tych ludzi,ich przyjaznym nastawieniem w stosunku do "obcego".Bardzo mi tego brakowało w takim chociażby Londynie,gdzie wyczuwalna jest nuta buty, wywyższania się.
Co do meritum sprawy. Walentynki są i już pozostaną,czy to się komuś podoba czy nie. To znak naszych czasów,nasze babki też były zdziwione rock and rollem.I co? I nic!
A tak nawiasem mówiąc gdyby nie pewien Pan z Seattle,to nie mielibyśmy możliwości podyskutowania na tak ciekawe przecież tematy.

00


polak mały ~polak mały (Gość)14.02.2011 17:07

...występ oczywiście był dobry , impreza OK. Ale święto jest do D..Y.

00


Liza Wrońska ~Liza Wrońska (Gość)14.02.2011 15:46

Te występy mi się podobały .Śpiewacy wyborni,a jabłuszka smaczne z grilla.To są miłe chwile dla nas Piotrkowian.

00


gosc ~gosc (Gość)14.02.2011 15:36

Piękny koncert szczególnie dwa głosy ,sopran i tenor warte ponownego zapraszania do współpracy.Przepiękne duety miłosne rozgrzały moje serce .Więcej takich koncertów.Ania Zybert

00


 z-ca Loli; p.o. Piotra Włostowica ~ z-ca Loli; p.o. Piotra Włostowica (Gość)14.02.2011 14:59

Idiotyzm. Psy Pawłowa. Do Polski obca kulturowo tradycja wręczania sobie miłosnych liścików i drobnych prezentów trafiła w latach 90. Nałożyły się na tę niby miłosną atmosferę tego święta komercja, konsumpcjonizm i kicz, a głównym promotorem "święta zakochanych" było w pierwszych latach wydawnictwo Harlequin. Wyrazem rosnącego z roku na rok sprzeciwu wobec durnoty walentynek są komentarze na portalach społecznościowych. Na Facebooku czy grono.net internauci, w mniej lub bardziej cenzuralny sposób bojkotują walentynki. Pytają, czemu służy to amerykańskie święto. Po co Walentynki? Po nic.
Walentynki niczemu nie służą. Są jednym z nowoczesnych społecznych rytuałów, w którym ludzie biorą udział pod wpływem dwóch silnych czynników, choć nie muszą oczywiście zdawać sobie z tego sprawy. Jednym jest konformizm. Należąc do społecznej całości staramy się w niej utrzymać, postępując podobnie jak inni. Drugim czynnikiem jest presja marketingowa, handlowa. W pewnym momencie w sklepach, na wystawach, w mediach pojawia się akcja walentynkowa, a my reagujemy na bodziec niczym psy Pawłowa z jego eksperymentu nad warunkowaniem zachowań. Działamy odruchowo.
My, tutaj nad Wisłą, przecież mamy swoje, słowiańskie i polskie, celowo wypychane na margines zapomnienia "walentynki" zwane Nocą Kupały lub Sobótką, obchodzone w nocy z dnia 21 na 22 czerwca. Ciekawe, że kompletnie zapominamy o tych naszych rodzimych świętach, a z ogromną łatwością przyjmujemy ich anglosaskie odpowiedniki.
Co durni Amerykanie wymyślą, to debilny Polak kupi. Bo choć święto nie z Ameryki się wywodzi wprost, to jednak Amerykanie wywindowali je na szczyty głupoty. A jakie jest w swej naturze społeczeństwo amerykańskie w Polsce niektórzy wiedzą. Mało wyedukowane, to delikatnie powiedziane. A wydrwigrosze żerują na tej głupocie. I wszystko służy napędzaniu sprzedaży i mnożeniu zarobków sprzedawców bzdetnych gadżetów z tym związanych.
Komercyjne do szpiku walentynki Amerykanie wymyślili po to, żeby ożywić handel po Bożym Narodzeniu w grudniu. Po Nowym Roku jest posucha, ludzie wykrwawieni i jakoś trzeba było ożywić rynek, żeby interes się kręcił. A ciemne społeczeństwo daje się strzyc jak te owce i barany.
Z drugiej strony... święto zakochanych powinno być codziennie.
Walentynki wielu drażnią jako zmasowana propaganda na rzecz posiadania "drugiej połówki" oraz prowadzenia życia miłosno-seksualnego jako jedynego wyobrażalnego sposobu życia.
Dawno z żoną postanowiliśmy, że tego idiotycznego święta nie obchodzimy, bo nie potrzebujemy dawać sobie plastikowych dowodów miłości akurat w tym wyznaczonym dniu i olewamy to równo. Są ludzie, którzy potrafią się tej marketingowej presji pełnej pułapek oprzeć.
To wyraz bezkrytycznego adaptowania amerykańskich komercyjnych wzorów. To skutek agresywnego kapitalizmu, który rzucił się na społeczeństwo wychowane w niedostatkach.
W sumie - efekt braku doceniania własnej kultury i ślepe zachwycenie się Zachodem. Stworzenie namiastki Ameryki tyle, że bez pieniędzy.
Walentynki to taki przaśny odpust, tylko że w mieście.
Głupota podobna do rozszerzającego się w Polsce Halloween.
To święta dla tych, którzy na karku zamiast głów wypełnionych rozumem noszą wydrążone dynie.
Czekam na chwilę, kiedy masowo będziemy zarzynać indyki.

00


MARKPIO ~MARKPIO (Gość)14.02.2011 12:19

Wolę jeździć "Tramwajem zwanym pożądaniem" niż ichniejszym "Autobusem miłości":)))

00


MARKPIO ~MARKPIO (Gość)14.02.2011 11:15

Co wchodziło w skład "miłosnego napoju"?

00


JK ~JK (Gość)14.02.2011 09:15

FAJNY WYSTĘP ORKIESTRY I DUETU, OGÓLNIE FAJNY POMYSŁ NA RYNKU...

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat