Piotrków: Prezydencie, kup nam quady!

Tydzień Trybunalski Piątek, 27 sierpnia 2010110
- Jeśli pan prezydent czy władze miasta nie są w stanie zagwarantować i wykonać odpowiednich robót, żeby wszystkie ulice w Piotrkowie Trybunalskim były w dobrym stanie, to niech każdemu kupi quad - pojazd wartości 30 tysięcy - albo niech po prostu ulice w Piotrkowie będą przejezdne i dostosowane do ruchu pojazdów osobowych – tak rozpoczął poniedziałkową konferencję prasową poseł ziemi piotrkowskiej Artur Ostrowski, który wraz z radnym Lewicy Janem Dziemdziorą zaprosił media i zainteresowanych mieszkańców miasta na ulicę Brzeźnicką.
fot. ePiotrkow.plfot. ePiotrkow.pl

Miejsce być może nietypowe jak na konferencję prasową, jednak typowe dla stanu nawierzchni wielu ulic naszego miasta. - Okazuje się, że żeby pokonać niektóre ulice w Piotrkowie Trybunalskim, trzeba mieć do tego specjalistyczny sprzęt, pojazd, który porusza się po dziurach, po wertepach, po błocie. Samochód osobowy czy nawet rower nie jest w stanie przejechać przez piotrkowskie ulice. Takich ulic jak ta jest wiele. Pytanie dzisiejszej konferencji jest dosyć przewrotne: “Dlaczego piotrkowianie muszą kupować quady?”. Oczywiście nie chodzi tutaj o promocję tego sprzętu, chodzi nam o zwrócenie uwagi na problem stanu piotrkowskich ulic – mówił poseł.

 

Okolice Brzeźnickiej to czwarty okręg wyborczy, północno-zachodnia część miasta. Mamy tam zarówno osiedle mieszkaniowe Pawłowska, jak i ogrody skupiające 1270 działkowiczów stanowiących dość potężny elektorat. - Teren, na którym w tej chwili się znajdujemy, jest objęty planem zagospodarowania przestrzennego, który został przyjęty w styczniu 2004 roku. A więc przez 6 lat należałoby oczekiwać, że realizacja tego planu powinna być zaawansowana. Jest tutaj pan, po którego gruntach przebiega fragment tej drogi. Ten pan płaci podatki za swoje grunty i oczekuje od miasta jakichś konkretnych decyzji. Do zeszłego roku ta droga łącząca ujęcie wody Szczekanica z ulicą Brzeźnicką była jeszcze wyprofilowana. W tym roku z inicjatywy pana Zbyszka Wypycha (mieszkaniec z Brzeźnickiej – przyp. AS), prezesa Rodzinnych Ogrodów Działkowych Stefana Famulskiego, zwróciłem się do MZDiK, aby dokonano cząstkowych napraw w tym rejonie. Po prostu nam odmówiono – mówił Jan Dziemdziora.

 

Po Brzeźnickiej trudno poruszać się nie tylko samochodem, ale także rowerem, zwłaszcza po obfitych opadach deszczu, kiedy przejeżdżając przez rozlewisko, trudno oszacować czy rower wpadnie w nie na głębokość kilku czy kilkudziesięciu centymetrów. - Działkowcy zgłaszają nawet, że koła im się przy rowerach ósemkują, kiedy jadą przez kałuże – mówił Dziemdziora, a wtórowali mu działkowicze. - Tutaj jest duże osiedle (os. Pawłowska – przyp. AS), a ogródków działkowych jest 1270. Jest to bardzo duża grupa społeczeństwa. To są ludzie starsi, których nie stać na samochody, więc muszą przyjeżdżać rowerami. Do zarządu naszego Ogrodu ciągle wpływają skargi, że rower zepsuty, że nie można dojechać. Ten odcinek drogi jest bardzo ważny dla tej dzielnicy i nie tylko. Myślę, że nam – użytkownikom tych działek - też się coś od miasta należy, bo przecież dojazd do ogrodu jest tak samo ważny, jak dojazd do pracy – twierdzi Stefan Famulski, prezes Ogrodu “Oaza”.

 

- Myślę, że za pośrednictwem mediów ta sprawa dotrze również do włodarzy naszego miasta, wezmą to sobie do serca i coś z tym problemem zrobią. Problem, jak wiadomo, jest już stary. Ta ulica była już nawet zamknięta z uwagi na to, że właściciel gruntu uznał, że miasto nie poczyniło żadnych starań, aby uregulować sprawy wykupu tego gruntu i raz na zawsze uporządkować sprawy prawne tej drogi. Bylibyśmy bardzo wdzięczni włodarzom, gdyby zechcieli ten problem dostrzec – twierdzi z kolei Zbigniew Wypych, mieszkaniec Brzeźnickiej.

 

Nie lepiej sytuacja przedstawia się na ulicy Kasztelańskiej, której mieszkańcy także mieli swoją reprezentację podczas poniedziałkowej konferencji w terenie. Fatalny stan nawierzchni potwierdziła mieszkanka Piotrkowa z Kasztelańskiej, Krystyna Cieślik: - My cierpimy najbardziej. Samo profilowanie nie zdaje egzaminu. Miasto traci tylko pieniądze, bo profilowanie na naszej ulicy dało efekt na dwa tygodnie. Potem z powrotem były te same dziury. Mało tego, oni rozwalają tę szlakę na boki, zatykają nasze prywatne rury i woda nie schodzi. Przed moim domem był ogromny staw, woda nie schodziła. Kury sąsiada zatopiło. Sąsiad też interweniował. Dostałam pismo z Urzędu Miasta podpisane przez Agatę Wypych (z MZDiK – przyp. AS) i zastępcę prezydenta, Adama Karzewnika. Informują, że wykonawstwo robót (budowa kanalizacja sanitarnej – przyp. AS) na Kasztelańskiej nastąpi w lutym - marcu 2011 roku. Tego się trzymam i czekam. Ogłoszenie przetargu na wybór wykonawcy ma nastąpić w grudniu, więc będę pilnowała tych spraw. Zobaczymy, co będzie dalej. Muszę tego pilnować, bo inaczej zaleje mi dom, który stoi prawie przy drodze.

 

Także w sprawie Kasztelańskiej interweniował radny Dziemdziora. W interpelacji z marca 2010 roku zwrócił uwagę, że nawierzchnia ulicy na odcinku od zamku w Bykach do trasy szybkiego ruchu jest właściwie nieprzejezdna, a liczba dziur i ich głębokość nie pozwala na przejazd jakiegokolwiek pojazdu. Poza tym tereny położone w pobliżu trasy są notorycznie zalewane z powodu niedrożnych rowów. Odpowiedzi radnemu, w zastępstwie dyrektora MZDiK, udzieliła Agata Wypych: - Profilowanie oraz wyrównywanie żużlem paleniskowym jezdni ul. Kasztelańskiej na odcinku od istniejącej nawierzchni bitumicznej w kierunku zachodnim o dł. ok. 600 mb zostało wykonane (zakup żużla wraz z transportem sfinansowali mieszkańcy ulicy, natomiast za profilowanie i zagęszczanie zapłaci MZDiK). Pozostały odcinek ulicy został wyprofilowany. Dla zminimalizowania skutków związanych z brakiem odpływu wody opadowej z ul. Kasztelańskiej mogą być podjęte działania dopiero po poszerzeniu pasa drogowego tej ulicy.

 

MZDiK poinformował radnego, że roboty dotyczące budowy sieci kanalizacji sanitarnej w ul. Kasztelańskiej wykonane zostaną w lutym - marcu 2011 roku. Z kolei magistrat twierdzi, że wszystkie inwestycje drogowe w mieście wykonywane są zgodnie z przyjętym harmonogramem i zabezpieczonymi na ten cel środkami, jednak Brzeźnicka nie została ujęta w planach na ten rok, ale będzie budowana w przyszłości. - Kompleksową modernizację ulic w tej części miasta rozpoczęliśmy od ul. Łódzkiej, następna w kierunku zachodnim będzie Pawłowska. W latach 2009 - 10 wypłacone zostały odszkodowania za przejęte części nieruchomości – na mocy specustawy. W czerwcu wykonany został projekt rozbudowy ulicy na odcinku od Łódzkiej do Rodziny Rajkowskich – informuje Elżbieta Jarszak z Zespołu Rzecznika Prasowego Prezydenta Miasta. - Ulica Brzeźnicka jest utwardzona, wyszlakowana. Na bieżąco dokonywane są drobne naprawy. A jeśli mieszkańcy mają jakieś uwagi, spostrzeżenia dotyczące stanu nawierzchni, to proszę o kontakt z Miejskim Zarządem Dróg i Komunikacji.

 

Według władz miasta o wiele gorzej wygląda sytuacja w przypadku Kasztelańskiej. - Mieszkańcy nie chcą się zgodzić na budowę kanalizacji. Przedstawiciele władz miasta spotkali się z mieszkańcami i przedstawili im plan przebiegu kanalizacji, ale nie spotkało się to z aprobatą. O powody takiej postawy należałoby pytać mieszkańców. Jedni chcą kanalizacji, ale żeby rury nie przebiegały pod ich działką. Inni nie mają potrzeby podłączenia, bo np. wolą szamba. Po wysłuchaniu wszystkich uwag postanowiliśmy przeprojektować nić kanalizacyjną tak, aby spełnić życzenia mieszkańców. Wiadomo jednak, że kanalizacja nie może zostać zbudowana tak, jak sobie poszczególni właściciele działek zażyczą – informuje E. Jarszak.

 

Nowe plany budowy kanalizacji mają być zaprezentowane mieszkańcom ul. Kasztelańskiej jeszcze w tym roku. Jeśli zostaną zaakceptowane, to miasto planować będzie modernizację ulicy. - Te roboty muszą być spójne, bo nie wyobrażam sobie, żebyśmy najpierw zmodernizowali ulicę, położyli nowy asfalt, a później zniszczyli wszystko, bo trzeba kopać rów pod kanalizację. To byłby absurd! – dodaje Elżbieta Jarszak.

 

Władze miasta podkreślają, że przez wiele lat ulice w Piotrkowie były zaniedbane i rzadko remontowane, a na przestrzeni 4 lat w mieście wyremontowanych, wybudowanych, przebudowanych i zmodernizowanych zostało ponad 120 ulic.

 

 

Aleksandra Stańczyk

POLECAMY


Zainteresował temat?

0

0


Komentarze (110)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

arti2811 ~arti2811 (Gość)28.09.2010 17:57

"ITI" napisał(a):
Prezydent pewnie szykuje się do następnej roli ! tym razem chyba błazna !


W jakiej opowieści???

00


Saruman-biały ~Saruman-biały (Gość)28.09.2010 15:37

"ITI" napisał(a):
tym razem chyba błazna !

A czy uszyto odpowiedni kostium dla imprezy-denta.

00


ITI ~ITI (Gość)27.09.2010 00:56

Prezydent nie ma pieniędzy na quady - prezydent na quady - Prezydent pewnie szykuje się do następnej roli ! tym razem chyba błazna !

00


Saruman-biały ~Saruman-biały (Gość)22.09.2010 21:29

"Lola" napisał(a):
pewnie pomalowany na czerwono okręt i każe płynąć w stronę słońca

To dla Ciebie Lola

00


Piotr Włostowic ~Piotr Włostowic (Gość)22.09.2010 21:25

"Marcin-Majewski" napisał(a):
"Piotr-Wlostowic" napisał(a):
Ale gdybym z kimś interesującym podłapał temat historii Memphis bluesa, w jakimś przyzwoitym miejscu, przy dobrym trunku i markowym mentolowym, czemu nie...
Włostowic też człowiek.


Łoł! No i widzisz, jak może być miło? Aż trudno uwierzyć, że to Ty sam osobiście wstukałeś w klawiaturę. A nie trzeba było tak od początku?

00


Marcin Majewski ~Marcin Majewski (Gość)22.09.2010 21:04

"Piotr-Wlostowic" napisał(a):
Ale gdybym z kimś interesującym podłapał temat historii Memphis bluesa, w jakimś przyzwoitym miejscu, przy dobrym trunku i markowym mentolowym, czemu nie...


Włostowic też człowiek.

00


Piotr Włostowic ~Piotr Włostowic (Gość)22.09.2010 20:57

"Marcin-Majewski" napisał(a):
Jeżeli nie zgadzasz się z przedstawioną opinią to przedstaw swoją...


A ja nawet nie wiem, czy się zgadzam, czy się nie zgadzam.
Nie interesuje mnie to. Już nie interesuje. Szukam aktualnie "Sweet Caroline" Neila Diamonda z koncertu w Bostonie i za cholerę, znaleźć nie mogę!

"Marcin-Majewski" napisał(a):
Jeżeli chcesz możemy podyskutować o procesie werbowania tajnych współpracowników SB w latach 60 na podstawie materiałów operacyjnych MBP - wtedy treść dyskusji nie będzie już tak oczywista.


Nie! Broń Boże! Nie chcę! W żadnym wypadku! Chcę znaleźć się jak najszybciej na posezonowym pobycie październikowym w Tolo na Peloponezie, gdzie w grudniu są żniwa pomarańczy i będę się mógł bez tłumów kąpać jeszcze.

"Marcin-Majewski" napisał(a):
Tylko czy jesteś do takiej dyskusji przygotowany merytorycznie?


Nie! Absolutnie! Nie jestem przygotowany! Musiałbym w tym widzieć jakiś sens. I raczej nie odnalazłbym się w takiej dyskusji. Ale gdybym z kimś interesującym podłapał temat historii Memphis bluesa, w jakimś przyzwoitym miejscu, przy dobrym trunku i markowym mentolowym, czemu nie...

Komentarz był edytowany przez autora: 22.09.2010 21:22

00


Marcin Majewski ~Marcin Majewski (Gość)22.09.2010 20:36

"Piotr-Wlostowic" napisał(a):
Ale z pozycji, z jakiej ja dzisiaj oglądam świat, to wszystko jest psu na budę przydatnym pseudointelektualnym bełkotem, zupełnie bez znaczenia i pusty śmiech mnie (teraz, podkreślam!) ogarnia, kiedy czytam coś, co nawet czytać się nie da. Dyrdymały niepojęte, bezproduktywne bicie piany, stracony czas. Ubieranie oczywistości w złote szatki.


Piotrze gdyby Lola odbierała to jako oczywistość nie musiałbym pisać przydługich komentarzy to po pierwsze. Jeżeli nie zgadzasz się z przedstawioną opinią to przedstaw swoją to po drugie. Moje komentarze nie są kopią jakiś opracowań, co wyraźnie sugerujesz to po trzecie. Po czwarte nic dziwnego, że czytałeś podobne wywody - zobacz, ze jak coś jest oczywistego to zawsze brzmi tak samo. Jeżeli chcesz możemy podyskutować o procesie werbowania tajnych współpracowników SB w latach 60 na podstawie materiałów operacyjnych MBP - wtedy treść dyskusji nie będzie już tak oczywista. Tylko czy jesteś do takiej dyskusji przygotowany merytorycznie?

00


Piotr Włostowic ~Piotr Włostowic (Gość)22.09.2010 20:28

"Marcin-Majewski" napisał(a):
Oczywiście, że historiografia ma subiektywny wyraz, ale właśnie zadaniem osoby analizującej zawarty w niej materiał jest odcedzenie interpretacji autora od faktów historycznych. Dopiero te łączone są przez nas w logiczny ciąg zdarzeń, które miały miejsce, a informacja znajdująca się w jednym źródle musi znajdować potwierdzenie w innym i niezależnym. Myli się Pani - dokumenty wytworzone przez struktury rządowe(nie tylko PRL) bardzo wiele wnoszą do poznania zasad funkcjonowania danego państwa. Po Pani stwierdzeniu, że tego typu dokumenty wnoszą mało stwierdzam, że nigdy nie miała Pani w ręku żadnego dokumentu, który wyszedł ze struktur administracji państwowej. Gdyby nie tego typu źródła nie bylibyśmy w stanie powiedzieć nic o państwach funkcjonujących w XIX, XX i XXI wieku. To niezwykle zabawne, ze to właśnie mnie oskarża Pani o brak obiektywizmu - w jednej z naszych dyskusji przyznała się Pani, że nie przeczytała Pani żadnej książki wydanej przez IPN. Rozumiem, że nie pofatygowała się Pani również do tegoż archiwum i że nie uwzględnia Pani dorobku współczesnej historiografii. Przed 30, 40 laty historycy pomijając już cenzurę i naleciałości ideologiczne w swoich publikacjach nie mieli dostępów do wielu materiałów źródłowych, tymczasem każde otwarcie nowych archiwów i dostęp do nowych dokumentów diametralnie potrafi zmienić dotychczas istniejące sądy na temat różnych wydarzeń.
Wskazuje Pani, że obiekty, które powstały są obiektami realnymi. Myślałem, że wyraziłem się dosyć jasno, ale najwidoczniej nie zrozumiała Pani mojego wcześniejszego komentarza. Czy obiekty powstałe za czasów III Rzeszy są obiektami nie realnymi? Czy to, że są realne zmienia jakoś ocenę tego państwa, oraz nazizmu jako jego oficjalnej ideologii?
To oczywiste, że przez 45 lat istnienia system komunistyczny podlegał ewolucji. Ewolucja ta wynikała chociażby ze zmian pokoleniowych, jakie dokonywały się na łamach dziesięcioleci. Ponadto ewolucja systemu wynikała również z celów jakie w danym momencie stawiali sobie kierownicy nawy państwowej. W latach 40 i 50 było to przejęcie i ugruntowanie władzy, zniszczenie oporu społecznego i likwidacja inteligencji. W latach 60 cele te nie miały już racji bytu, ponieważ zostały osiągnięte - władza została ugruntowana, legalna opozycja zniszczona, struktury państwa podziemnego zlikwidowane, a na szczeblu inteligencji dokonano przewrotu. Ponadto w latach 60 w dorosłe życie zaczyna wchodzić pokolenie, które jest pokoleniem innym, niż pokolenie, którego większość życia przypadła na życie w niepodległej Polsce - to pokolenie uważało państwo polskie powstałe po II wojnie światowej za twór sztuczny będący pod sowieckim zaborem. Pokolenie ich dzieci to już ludzie urodzeni pod koniec istnienia II RP, w czasie II WŚ, lub po jej zakończeniu uznających państwo pomiędzy Odrą a Bugiem za swoją ojczyznę i to z prostego względu - to pokolenie innej Polski nie znało. Znamienne tu są wypadki z marca 68, kiedy młodzież protestująca przeciwko zdjęciu "Dziadów" przemawia do władzy jej własnym językiem. Na początku nie pojawiają się jakieś radykalne hasła i żądania zmiany ustroju politycznego - postulaty młodzieży są silnie wpisane w socjalizm. Dopiero kiedy władza zdejmuje maskę i rozpoczyna brutalną pacyfikację wieców studenckich młodzież ta zaczyna dostrzegać, że otaczająca ją rzeczywistość jest zupełnie inna, niż ta którą przedstawiają media. Ewolucje te nie zmieniają jednak rzeczy kluczowych, a mianowicie tych na których opierał się system komunistyczny. Nawet w latach 70 kiedy następuje otwarcie na Zachód i próby modernizacji Polski one z góry skazane są na porażkę. Wzięcie ogromnych kredytów mających na celu ruszenie polskiej gospodarki poprzez wymianę sprzętu technologicznego nie mogło poprawić sytuacji ekonomicznej państwa. Po 1 dlatego, że zakupione maszyny były co prawda nowocześniejsze niż te, z których korzystano dotychczas, ale przestarzałe w stosunku do maszyn pracujących w tym samym czasie na Zachodzie. Po 2 gospodarce Polski Ludowej nie pomogłaby nawet rewolucja w dziedzinie technologii, ponieważ nie zmieniały się główne podstawy systemu ekonomicznego. Oczywiście różni ludzie mogą mówić, że za PRL było fajnie ponieważ każdy miał pracę - to prawda, tyle tylko że struktura zatrudnienia była sztucznie stymulowana, a zakłady pracy nie spełniały podstawowego kryterium bez względu na to czy są to zakłady państwowe czy prywatnie, a mianowicie nie zarabiały na siebie. Proszę zauważyć, że czas prosperity zauważalny w latach 70 ulega gwałtownemu załamaniu już w połowie tej dekady.
Te lata z punkty widzenia polskiego życia gospodarczego, politycznego i społecznego są jak najbardziej czasem straconym. Chciałbym przypomnieć, że system komunistyczny nie upadł z powodu tego, że był systemem represyjnym, ale z powodu niewydolności gospodarczej. Gdyby ten system miał tyle zalet nie upadłby. I jeszcze jedna znamienna rzecz, o której łatwo zapomnieć, kiedy na różnego rodzaju rocznicach oglądamy Panów w eleganckich garniturach: komunizm był systemem stworzonym wedle teorii dla mas pracujących. To właśnie te masy, czyli de facto beneficjenci tegoż ustroju dokonali jego obalenia.


Mogę się mylić, bo parę rzeczy - nieskromnie mówiąc - w życiu przeczytałem, a nawet może więcej, niż parę, dlatego miało prawo mi się coś pokręcić, wszak i szarych komórek (co wielu tu zauważa trafnie) ubywa mi, ale mam nieodparte wrażenie, że ja już gdzieś wcześniej ten, a i część innych tekstów w rodzaju tych wywodów i analiz Marcinowych, czytałem.
W każdym razie - łudząco podobnych.
Przepraszam, może się mylę, jak już nadmieniłem.
Ale z pozycji, z jakiej ja dzisiaj oglądam świat, to wszystko jest psu na budę przydatnym pseudointelektualnym bełkotem, zupełnie bez znaczenia i pusty śmiech mnie (teraz, podkreślam!) ogarnia, kiedy czytam coś, co nawet czytać się nie da. Dyrdymały niepojęte, bezproduktywne bicie piany, stracony czas. Ubieranie oczywistości w złote szatki.
Ważne jest słońce i zdrowa woda, czyste powietrze, widoki dające oku wytchnienie, cisza, czasem jakiś ptak, może kawałek jakiejś muzyki, spacer brzegiem morza, dobry film raz na tydzień, książka niezbyt przeintelektualizowana (i niezbyt gruba) i - bo zapomniałbym - żeby starczyło do pierwszego eci-peci.
Ach! No i dziewczyna, co wiesz, że twoją drugą połową się stała, opoka, fundament, cel i sens.
Ale o tym wszystkim człowiek dowiaduje się już dość późno.
Niektórzy - współczuję - za późno!
Ja zdążyłem, w porę...
PS Co nie znaczy, że zniechęcam was do tych dysput. Broń Boże! Miejscami nawet wesołe to jest, choć w przekroju - flaki z olejem. Mnie tylko interesuje jeszcze Australia, dłuższy pobyt w tym kraju. Resztą znudzony jestem jak mops.
Ale wy, spragnieni jeszcze, proszę bardzo - SBB! Szukajcie! Burzcie! Budujcie!

00


Marcin Majewski ~Marcin Majewski (Gość)22.09.2010 19:52

"Lola" napisał(a):
Proszę mi wybaczyć, ale Pańska retoryka mnie śmieszy. Naprawdę. Nikt Pana nie uczył, że cała historiografia, (nie tylko reminiscencje osobiste) jest stronnicza i subiektywna, i na dobrą sprawę trudno o jakikolwiek obiektywizm? Zapiski osób uwikłanych w ten tzw. system też niewiele wg mnie wnoszą. Człowiek jest tylko człowiekiem.
Przykłady, które Pan uważa za śmieszne i chwyt propagandowy to jednak realne obiekty i proszę nie wpisywać mnie w jakiś "komunistyczny" schemat działania. Różni nas to, że Pan ma jednoznaczny, wąskotorowy, biało-czarny punkt widzenia, ja silę się na bardziej złożone analizy i dostrzegam różne aspekty rzeczywistości.
---
Te 45 lat ustroju wykazywały różne "twarze", proszę mi wierzyć. Czym innym jest PRL wczesnych lat 50, inne aspekty przyniosła kolejna dekada, czy płomienne lata 80. Nie było jednego modelu tego tzw. komunizmu, panie Marcinie, abstrahując już od jego narodowych odmian - czym innym był NRD, a czym innym CSSR, czy ZSRR.
---
Czy przy odrobinie chęci umiałby Pan wskazać na jakiekolwiek zalety minionych lat, czy uważa je Pan wyłącznie za stracone?


Oczywiście, że historiografia ma subiektywny wyraz, ale właśnie zadaniem osoby analizującej zawarty w niej materiał jest odcedzenie interpretacji autora od faktów historycznych. Dopiero te łączone są przez nas w logiczny ciąg zdarzeń, które miały miejsce, a informacja znajdująca się w jednym źródle musi znajdować potwierdzenie w innym i niezależnym. Myli się Pani - dokumenty wytworzone przez struktury rządowe(nie tylko PRL) bardzo wiele wnoszą do poznania zasad funkcjonowania danego państwa. Po Pani stwierdzeniu, że tego typu dokumenty wnoszą mało stwierdzam, że nigdy nie miała Pani w ręku żadnego dokumentu, który wyszedł ze struktur administracji państwowej. Gdyby nie tego typu źródła nie bylibyśmy w stanie powiedzieć nic o państwach funkcjonujących w XIX, XX i XXI wieku. To niezwykle zabawne, ze to właśnie mnie oskarża Pani o brak obiektywizmu - w jednej z naszych dyskusji przyznała się Pani, że nie przeczytała Pani żadnej książki wydanej przez IPN. Rozumiem, że nie pofatygowała się Pani również do tegoż archiwum i że nie uwzględnia Pani dorobku współczesnej historiografii. Przed 30, 40 laty historycy pomijając już cenzurę i naleciałości ideologiczne w swoich publikacjach nie mieli dostępów do wielu materiałów źródłowych, tymczasem każde otwarcie nowych archiwów i dostęp do nowych dokumentów diametralnie potrafi zmienić dotychczas istniejące sądy na temat różnych wydarzeń.
Wskazuje Pani, że obiekty, które powstały są obiektami realnymi. Myślałem, że wyraziłem się dosyć jasno, ale najwidoczniej nie zrozumiała Pani mojego wcześniejszego komentarza. Czy obiekty powstałe za czasów III Rzeszy są obiektami nie realnymi? Czy to, że są realne zmienia jakoś ocenę tego państwa, oraz nazizmu jako jego oficjalnej ideologii?
To oczywiste, że przez 45 lat istnienia system komunistyczny podlegał ewolucji. Ewolucja ta wynikała chociażby ze zmian pokoleniowych, jakie dokonywały się na łamach dziesięcioleci. Ponadto ewolucja systemu wynikała również z celów jakie w danym momencie stawiali sobie kierownicy nawy państwowej. W latach 40 i 50 było to przejęcie i ugruntowanie władzy, zniszczenie oporu społecznego i likwidacja inteligencji. W latach 60 cele te nie miały już racji bytu, ponieważ zostały osiągnięte - władza została ugruntowana, legalna opozycja zniszczona, struktury państwa podziemnego zlikwidowane, a na szczeblu inteligencji dokonano przewrotu. Ponadto w latach 60 w dorosłe życie zaczyna wchodzić pokolenie, które jest pokoleniem innym, niż pokolenie, którego większość życia przypadła na życie w niepodległej Polsce - to pokolenie uważało państwo polskie powstałe po II wojnie światowej za twór sztuczny będący pod sowieckim zaborem. Pokolenie ich dzieci to już ludzie urodzeni pod koniec istnienia II RP, w czasie II WŚ, lub po jej zakończeniu uznających państwo pomiędzy Odrą a Bugiem za swoją ojczyznę i to z prostego względu - to pokolenie innej Polski nie znało. Znamienne tu są wypadki z marca 68, kiedy młodzież protestująca przeciwko zdjęciu "Dziadów" przemawia do władzy jej własnym językiem. Na początku nie pojawiają się jakieś radykalne hasła i żądania zmiany ustroju politycznego - postulaty młodzieży są silnie wpisane w socjalizm. Dopiero kiedy władza zdejmuje maskę i rozpoczyna brutalną pacyfikację wieców studenckich młodzież ta zaczyna dostrzegać, że otaczająca ją rzeczywistość jest zupełnie inna, niż ta którą przedstawiają media. Ewolucje te nie zmieniają jednak rzeczy kluczowych, a mianowicie tych na których opierał się system komunistyczny. Nawet w latach 70 kiedy następuje otwarcie na Zachód i próby modernizacji Polski one z góry skazane są na porażkę. Wzięcie ogromnych kredytów mających na celu ruszenie polskiej gospodarki poprzez wymianę sprzętu technologicznego nie mogło poprawić sytuacji ekonomicznej państwa. Po 1 dlatego, że zakupione maszyny były co prawda nowocześniejsze niż te, z których korzystano dotychczas, ale przestarzałe w stosunku do maszyn pracujących w tym samym czasie na Zachodzie. Po 2 gospodarce Polski Ludowej nie pomogłaby nawet rewolucja w dziedzinie technologii, ponieważ nie zmieniały się główne podstawy systemu ekonomicznego. Oczywiście różni ludzie mogą mówić, że za PRL było fajnie ponieważ każdy miał pracę - to prawda, tyle tylko że struktura zatrudnienia była sztucznie stymulowana, a zakłady pracy nie spełniały podstawowego kryterium bez względu na to czy są to zakłady państwowe czy prywatnie, a mianowicie nie zarabiały na siebie. Proszę zauważyć, że czas prosperity zauważalny w latach 70 ulega gwałtownemu załamaniu już w połowie tej dekady.
Te lata z punkty widzenia polskiego życia gospodarczego, politycznego i społecznego są jak najbardziej czasem straconym. Chciałbym przypomnieć, że system komunistyczny nie upadł z powodu tego, że był systemem represyjnym, ale z powodu niewydolności gospodarczej. Gdyby ten system miał tyle zalet nie upadłby. I jeszcze jedna znamienna rzecz, o której łatwo zapomnieć, kiedy na różnego rodzaju rocznicach oglądamy Panów w eleganckich garniturach: komunizm był systemem stworzonym wedle teorii dla mas pracujących. To właśnie te masy, czyli de facto beneficjenci tegoż ustroju dokonali jego obalenia.

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat