Piotrków: Furtka niezgody na uniwersytecie

Tydzień Trybunalski Poniedziałek, 16 listopada 20095
Rok akademicki na Filii UJK w Piotrkowie Trybunalskim rozpoczął się bez większych zmian, jednak nie wszystko jest po staremu. Studenci zaskoczeni są zamknięciem furtki od ul. Belzackiej. Błahy problem, jak się wydaje, budzi jednak wiele emocji i kryje za sobą donioślejszą kwestię.

- Zamknięcie tej furtki znacznie utrudnia nam dostęp do uczelni, ponieważ musimy chodzić naokoło. Zwłaszcza teraz, gdy jest sezon zimowy i zła pogoda, przydałaby się krótsza droga - mówi poirytowana studentka. - Uważam, że powinna być otwarta, bo i tak większość studentów, zwłaszcza chłopców, przeskakuje teraz przez ogrodzenie. Po co więc mają skakać i później uczelnia ma płacić im odszkodowania za złamane nogi czy ręce, jeśli mogliby przechodzić normalnie.

 

- Mamy dużo okienek i chcąc pójść do akademika, zjeść obiad, musimy chodzić naokoło i nadrabiać dużo drogi. Przejście do "Mikrusa" zajmuje nam pół godziny, a mamy półtorej godziny przerwy. Idąc wokoło, tracimy jakieś 15 - 20 minut i wychodzi na to, że w ogóle nie opłaca nam się chodzić na obiad - żalą się studenci mieszkający w akademiku „Mikrus".

 

Władze Filii UJK deklarują jednak, że zamknięcie furtki nie ma na celu utrudniania życia studentom, a wręcz przeciwnie, przeprowadzone jest z myślą o poprawie ich bezpieczeństwa oraz porządku na terenie campusu. - Podjęliśmy taką decyzję, ponieważ notorycznie, zwłaszcza w okresie wakacyjnym, boisko stawało się miejscem schadzek młodzieży, która spożywała tam alkohol i zaśmiecała teren różnymi odpadkami, i nie tylko odpadkami. Często miało miejsce demolowanie budynku.

 

Zdarzały się przypadki uszkodzeń drzwi i okien, jak również incydenty zaczepiania studentów, grożenia im nożem. Nasze dobre relacje ze Strażą Miejską i policją zapewniają szybkie interwencje w przypadkach prób wandalizmu, kradzieży i fizycznej przemocy - mówi Marian Biniek, zastępca kanclerza ds. Filii UJK w Piotrkowie Trybunalskim. - Okoliczni mieszkańcy teren campusu traktowali jako wybieg dla psów, a one niestety pozostawiały odchody, których właściciele zwierząt nie sprzątali. To po pierwsze. Po drugie, swobodnie puszczone przez właścicieli psy stwarzały realne zagrożenie dla studentów i pracowników uczelni. Biegając bez kagańca, mogły w każdej chwili rzucić się na osoby obce i tym samym stwarzały realne zagrożenie dla studentów. Ponadto na teren campusu wjeżdżali rowerzyści i motocykliści, także niebezpieczni dla pieszych korzystających z alejek. W rezultacie prywatny teren uczelni stał się z czasem wygodnym przejściem dla osób postronnych, wieczorami natomiast miejscem spotkań towarzyskich i alkoholowych libacji, a efektem tych spotkań był zaśmiecony teren campusu.

 

Obecnie zbierane są wśród studentów podpisy pod petycją o przywrócenie przejścia. Na pytanie, czy i jak zostanie rozpatrzona, trudno odpowiedzieć. Władze uczelni nie dają wiele nadziei studentom, za priorytet uznając dbanie o ich bezpieczeństwo oraz porządek na terenie uczelni. - Wejście na teren campusu jest od strony ul. Słowackiego. Od strony ul. Belzackiej znajduje się natomiast droga ewakuacyjna, która może być udostępniona w sytuacjach nadzwyczajnych. Tak jest i tak być powinno na każdej posesji stanowiącej własność prywatną bądź własność instytucji - mówi Marian Biniek.

 

- Campus Filii UJK jest ogrodzony i monitorowany po to, by zabezpieczyć budynki i urządzenia przed bezmyślną dewastacją oraz chronić prywatną własność studentów i nauczycieli akademickich przed kradzieżami, których przypadki miały miejsce w przeszłości. Władze uczelni, w trosce o zabezpieczenie prywatnego mienia studentów oraz własności uczelni, podjęły logiczne i skuteczne działania - dodaje.

 

Cezary Krawiec

POLECAMY


Zainteresował temat?

0

0


Komentarze (5)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

zgrd ~zgrd (Gość)17.11.2009 00:57

uczelnia ma płacić odszkodowanie bo jakaś łamaga skacze przez zamkniętą furtkę?
oby ta poirytowana studentka nie skończyła studiów.bo tak myślący ludzie posiadający wyższe wykształcenie to kpina.
niestety prawa głosu za głupotę nie można odebrać.

00


mieszkaniec ~mieszkaniec (Gość)16.11.2009 23:47

Może władze uczelni zajęły by się sprawą parkingów ,a nie furtki która tak naprawde interesuje tylko niewielką grupe osób.Gdy rozpoczyna się rok akademicki nigdzie dookoła nie można podjechać samochodem bo zajmują je przyjezdni studenci na kilka godzin.Nie jest to absolutnie wystąpienie przeciwko przyjezdnym bo przecież gdzieś muszą stanąc swoimi samochodami,ale do władz uczelni.Przecież parkingi zajmują nie tylko studenci ,ale wykładowcy również.

00


xx ~xx (Gość)16.11.2009 19:01

Władze uczelni twierdzą, że przecież jeżeli teraz nastały wakacje i czas schadzek to furtkę należy zamknąć. Jak za 7 miesięcy przyjdzie zima (tak około połowy czerwca) to furtkę się otworzy. Tak trzymać mądrzy i uczeni panowie.

00


KUBA222 ~KUBA222 (Gość)16.11.2009 12:03

Z tymi zamkniętymi furtkami to skandal. Rozumiem, że w nocy trzeba je zamykać, ale powinny być otwarte w dzień.

00


dag ~dag (Gość)16.11.2009 11:25

To nie mogę zrobić furtki która byłaby otwarta tylko w godzinach wykładów? Takie trudne?

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat