Pies tęskni i czeka na właściciela

Poniedziałek, 09 listopada 201546
Na adres naszej redakcji otrzymaliśmy maila ze zdjęciem psa, który błąkał się po terenie gminy Grabica. Znalazca próbował już szukać właściciela. Poniżej opis zdarzenia i telefon kontaktowy.

Ładuję galerię...

6 listopada na trasie między Wodzinem a Wolą Kamocką znaleziono błąkającego się, starszego psa rasy niemiecki terier myśliwski. Pies jest dość wysoki, czarny, ma brązowo podpalane łapy i pysk, a także charakterystyczną dla terierów dłuższą bródkę. Pies umiera z tęsknoty za domem. Opiekunów zwierzęcia albo osoby, które znają jego właścicieli, prosimy o pilny kontakt pod numerem telefonu 600203948

 

(mw)

POLECAMY


Zainteresował temat?

11

0


Komentarze (46)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

do właściciela psa ~do właściciela psa (Gość)08.03.2016 09:10

Taki sam pies zaginął pani która w ogłoszeniach podała jego zdjęcie wraz z nr telefonu. Popatrzcie na ogłoszenia.

011


ares1 ~ares1 (Gość)08.03.2016 07:04

Wczoraj wracając z Bełchatowa widziałem sforę psów biegających po polach. Może teraz warto tym się zainteresować a nie jednym psem który jest wałkowany ileś wątków!!!

518


markus markusranga08.03.2016 00:18

Pani Mario, pod artykułem "Chroń swojego czworonoga podczas sylwestrowej fety" w odpowiedzi na pytanie jednego z forumowiczów o Pankracego, pośród różnych sensacyjnych informacji na mój temat, napisała Pani : "Prawdopodobnie wrócił do swojego domu".
Ponieważ nie chciała Pani mieć już ze mną nic wspólnego (o czym świadczy nie tylko Pani deklaracja ale również przeniesienie dyskusji o Pankracym na zupełnie inny wątek), pozwolę sobie nie nękać Pani telefonami i zadać ważne dla mnie pytania na tym forum. Może wzniesie się Pani ponad swoją niechęć i zechce poinformować mnie, a także innych zainteresowanych losem Pankracego, gdzie znajduje się ten jego dom?
Może dzięki temu ja też byłabym tak pewna i spokojna o los psa jak Pani?
Chętnie dowiedziałabym się również tego, gdzie podziewał się opiekun psa, gdy przez 2,5 tygodnia bezskutecznie próbowałam go odszukać.
Zapewne Pani z głębi swej mądrości życiowej wie, czemu ten opiekun, pomimo moich starań, nie natknął się na ani jedną z informacji o "uprowadzonym" mu przeze mnie psie, które zamieściłam na fb piotrkowskiego schroniska dla zwierząt i na stronie łódzkiego schroniska na Marmurowej oraz na forum "Teriery w potrzebie"? Czemu nie dotarł do informacji, które przesłałam do kierownictwa tomaszowskiego i bełchatowskiego schroniska oraz hotelu p. Siemińskiego w Łodzi na ul. Kosodrzewiny? Czy chociażby na ogłoszenie na portalu olx i epiotrkow, a także na ani jedno z kilkudziesięciu ogłoszeń, które zostały rozwieszone w okolicy "uprowadzenia" psa w promieniu ok. 15 km. Na każdym z tych ogłoszeń podany był numer telefonu, a na informacjach przesłanych do okolicznych schronisk również imię i nazwisko osoby, która tego psa "uprowadziła i przetrzymywała". I w końcu, czemu ów opiekun nie zaprotestował przeciwko "bezprawnemu przekazaniu" jego własnego ("uprowadzonego") psa innej osobie, czyli Pani?
Przecież Pani o fakcie zaadoptowania Pankracego poinformowała za pośrednictwem portalu epiotrkow niemałą ilość osób.
Ponieważ ja, w przeciwieństwie do Pani, nadal martwię się o to, co dzieje się z Pankracym, będę wdzięczna za jakąkolwiek uspokajającą mnie odpowiedź.

422


Agnieszka Kowalska Agnieszka Kowalskaranga13.12.2015 01:36

Do pani Marii posługującej się na forum epiotrkow nickiem TUTAJ:
"Niech się winni tłumaczą". To cytat z Pani komentarza zamieszczonego na forum, a skierowanego do mojej koleżanki, Izy (nick: marcus).
Widzę, że ośmiela się Pani sugerować forumowiczom, iż winę za zaginięcie psa Pankracego ponosi ktoś inny aniżeli Pani. Niby sprytnie, ale ja nie gram w takie dziwne gry, nie będę też tolerować jakichkolwiek insynuacji z Pani strony. I nie pozwolę, żeby na moją koleżankę, Izę, albo na mnie padł choćby najdrobniejszy cień w związku z tą sprawą.
Jedyną osobą, która zawiniła w kwestii zaginięcia Pankracego, jest właśnie Pani, czego zresztą dowiodę bez najmniejszych trudności.
To Pani sama raczyła wybrać miejsce, w którym toczy się obecnie ta nasza dyskusja.
Bo to Pani sama chwaliła się uczestnikom forum epiotrkow, że przygarnęła znalezionego przez moją koleżankę psa. I to już na dwa dni przed podpisaniem z nami umowy adopcyjnej!
To Pani sama gorąco prosiła o przywilej przygarnięcia Pankracego.
To Pani sama złożyła publicznie dobrowolne przyrzeczenie, że Pankracy będzie miał u Niej "ciepły kąt, ciepłą strawę i ciepłe słowo" po kres swego psiego życia.
Były to jednak puste i kłamliwe słowa. Pankracy spędził w Pani domu tylko cztery dni. Z Pani winy już go z nami nie ma, a jego los pozostaje nieznany.
I choćby tylko z tego powodu, że zdecydowała się Pani upublicznić temat adopcji Pankracego, że zebrała Pani niezasłużone pochwały za swój uczynek, jest Pani winna pozostałym forumowiczom szczerość, a my także, przez wzgląd na pamięć Pankracego, mamy obowiązek ze swej strony ujawnić im całą prawdę.
Naszym bezspornym błędem było nieprzeprowadzenie na Pani temat wyczerpującego wywiadu środowiskowego. Gdybyśmy zrobiły to zawczasu, nie doszłoby do żadnej adopcji, bo zebrane przez nas informacje jednoznacznie dyskwalifikowały Panią jako osobę zdolną do sprawowania odpowiedzialnej opieki nad zwierzęciem. (Tylko niepotrzebnej delikatności mojej koleżanki, Izy, zawdzięcza Pani, że nie ujawniam Pani nazwiska oraz rzeczywistego źródła Pani problemów, bo jeśli idzie o mnie, to nie po to już zabieram głos w tak ważnej sprawie, aby cokolwiek zatajać).
Dałyśmy Pani zbyt duży kredyt zaufania, którego Pani nadużyła w oburzający sposób. Na swoje słabe usprawiedliwienie mamy wyłącznie to, że dobrze nas wychowano, w efekcie czego nadmiernie ufamy ludziom, zwłaszcza tym, którzy deklarują swoją miłość do zwierząt, i że wciąż jeszcze głupio zakładamy, iż w swoich motywach i działaniu osoby te są podobne do nas; oraz to, że boimy się uchybić innym ludziom nadmierną podejrzliwością czy natrętnymi pytaniami. To wielki błąd. Ale obiecujemy, że już nigdy więcej go nie popełnimy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Kalendarium Wydarzenia dla osób niezorientowanych w temacie:
06.11.2015 (piątek) - Moja koleżanka, Iza, znajduje na terenie Gminy Grabica zagubionego psa. Przez następne dni intensywnie poszukujemy jego właściciela, by po tygodniu dojść do wniosku, że zwierzę zostało jednak celowo porzucone.
09.11.2015 (poniedziałek) - Na portalu epiotrkow ukazuje się nasze ogłoszenie o znalezieniu psa.
23.11.2015 (poniedziałek) - Pani Maria dzwoni do Izy z propozycją adopcji psa, który w międzyczasie otrzymał imię Pankracy. Rozmowa ma dopiero charakter wstępny, ale pani Maria jeszcze tego samego dnia entuzjastycznie ogłasza na forum epiotrkow, ze adoptowała psa. Forumowicze są zachwyceni jej altruistyczną decyzją.
25.11.2015 (środa) - Odwiedzamy panią Marię w jej domu w towarzystwie Pankracego. Długo z nią rozmawiamy i ostatecznie decydujemy się oddać psa pod jej opiekę. Pani Maria podpisuje Umowę Adopcyjną i Pankracy zostaje w swoim nowym domu. Po naszym wyjściu Pani Maria deklaruje na forum epiotrkow, że pies na u niej ciepły kąt, ciepłą strawę i ciepłe słowo aż do końca swojego życia.
28.11.2015 (niedziela) - Pankracy (podobno) ucieka z domu adopcyjnego. Pani Maria nie informuje nas o tym fakcie. Ani w tym dniu ani w następnych nie podejmuje także żadnych działań prowadzących do odnalezienia przygarniętego przez siebie psa.
03.12.2015 (czwartek) - Iza, zaniepokojona brakiem wiadomości o Pankracym, bezskutecznie próbuje się dodzwonić do pani Marii na telefon komórkowy. Kobieta najwyraźniej celowo nie odbiera telefonu. W końcu Izie udaje się dodzwonić na telefon stacjonarny pani Marii. Kobieta obojętnie wyznaje, że Pankracego nie ma już w jej domu od wielu dni. Zmuszona przez Izę wykonuje telefon do schroniska dla zwierząt w Piotrkowie, zgłaszając zaginięcie psa. Po wszystkim śmiertelnie się obraża.
Od 03.12.2015 do dnia dzisiejszego Iza niezmordowanie poszukuje Pankracego wspierana przez swoich przyjaciół. Przemierza wzdłuż i wszerz Piotrków oraz okoliczne gminy. Dzięki Izie ogłoszenia o zaginięciu psa pojawiły się w Internecie i w radiu, zostały rozesłane do Urzędów Gmin sąsiadujących z Piotrkowem i do wszystkich schronisk w tej części kraju, zawisły w okolicznych lecznicach weterynaryjnych, przy sklepach, na dworcach, przystankach i słupach. Jak dotąd poszukiwania są bezskuteczne. Pankracy zapadł się pod ziemię.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Mój komentarz do sprawy:
Pankracy nie podkopał się pod siatką, nie przeskoczył przez ogrodzenie ani nie wydostał się przez szparę w płocie. Wyszedł otwartą furtką przez nikogo nie zatrzymywany. Jest to ewidentne zaniedbanie ze strony pani Marii, zwłaszcza, iż dobrze wiedziała ona, że Pankracy nie związał się jeszcze z nowym miejscem na tyle, aby uznać go za swój dom, i powinna była choć w tych pierwszych tygodniach pobytu psa w jej domu wykazać się wzmożoną czujnością i troską o niego. Nie zrobiła tego.
Ale zaniedbanie to jeszcze nie zbrodnia. Oburza nas natomiast fakt, że Pani Maria nie podjęła żadnych (!) prób odnalezienia Pankracego. Schronisko dla zwierząt w Piotrkowie powiadomiła dopiero w cztery dni po zaginięciu psa zmuszona do tego przez Izę. Nie przesłała informacji do radia ani prasy. Nie zamieściła ogłoszeń ani na Facebooku ani na żadnym forum internetowym, choć, wnosząc z wyjątkowej aktywności pani Marii w mediach społecznościowych, jest to osoba, która cierpi na nadmiar wolnego czasu i zabieraniem głosu na każdy możliwy temat ratuje się przed straszliwą nudą.
A mimo to nie chciało jej się nawet porozwieszać w najbliższej okolicy ogłoszeń o zaginięciu psa. Co prawda twierdzi inaczej, ale zbadałyśmy sprawę na miejscu, rozmawiałyśmy z mieszkańcami tej dzielnicy i wiemy już, że i w tej kwestii nas okłamała.
Najgorsze jednak jest to, że pani Maria świadomie, z egoistycznych i niskich pobudek, pozbawiła Pankracego szansy na odnalezienie i powrót do domu. Że przez nią stary, schorowany pies znowu błąka się nie wiadomo gdzie, głoduje i sypia na lodowatej ziemi. O ile jeszcze w ogóle żyje.
Pani Maria sama z adopcji Pankracego uczyniła WYDARZENIE na forum i chwaliła się nią publicznie. A powierzone jej pieczy żywe stworzenie płaci teraz wysoką cenę za jej samolubstwo.
Nie muszę chyba tłumaczyć Państwu, że w przypadku zaginięcia (obojętnie człowieka czy zwierzęcia) czas odgrywa kluczową rolę. Decydujące są pierwsze godziny po zaginięciu. Gdyby poinformowano nas natychmiast o tym zdarzeniu, niezwłocznie ruszyłybyśmy na poszukiwania i zapewne udałoby się nam odnaleźć psa, bo mamy w tym spore doświadczenie.
Po upływie czterech dni od zaginięcia Pankracego mogłyśmy jedynie szukać wiatru w polu, a przecież nie zawahałyśmy się ani na chwilę. Z miejsca przystąpiłyśmy do szeroko zakrojonych poszukiwań. Dlaczego? Ano dlatego, że moja koleżanka, Iza, nadal czuje się odpowiedzialna za los psa, którego w pierwszych dniach listopada zabrała z szosy pod Piotrkowem obolałego i zdezorientowanego.
Pani Maria nie uznała za stosowne powiadomić nas o ucieczce i zaginięciu psa, który przebywał pod jej opieką na mocy Umowy Adopcyjnej? Nie miała nawet takiego zamiaru! Dlaczego tego nie zrobiła?
Ano dlatego, że jej emocjonalny dyskomfort był dla niej ważniejszy niż dobro i życie stworzenia, które przyjęła pod swoją opiekę. A niech sobie tam Pankracy umiera gdzieś pod płotem, byleby tylko pani Marysia nie była narażona na najmniejszą choćby nieprzyjemność! Mogłaby przecież usłyszeć z naszej strony jakiś wyrzut, doświadczyć jakiejś przykrości, a przecież musi chronić siebie, swoje dobre imię, swój nieskalany we własnych oczach wizerunek i swoją "wielką wrażliwość".
W początkach listopada szukałyśmy właścicieli znalezionego psa poprzez ogłoszenia internetowe, powiadomiłyśmy także wszystkie schroniska w tej części kraju.
Z Pankracym w samochodzie przemierzałyśmy Gminę Grabica, na terenie której Iza po raz pierwszy ujrzała wyczerpanego i oszołomionego psa biegnącego środkiem drogi wprost po koła nadjeżdżających Tirów. Odwiedziłyśmy lokalnych sołtysów z zapytaniem, czy nie rozpoznają takiego psa (Pankracy jest dość charakterystyczny, to niemiecki terier myśliwski). Rozmawiałyśmy z napotkanymi ludźmi. Rozwiesiłyśmy ogłoszenia na przystankach autobusowych, tablicach ogłoszeniowych i wrzucałyśmy ulotki do domowych skrzynek na listy na terenie Gminy Grabica. Wszystko na próżno. Człowiek, który porzucił Pankracego na polnej drodze, najprawdopodobniej nie był mieszkańcem tej Gminy.
A oto teraz przez jedną głupią i nieodpowiedzialną kobietę, która chciała zaistnieć na forum epiotrkow jako wrażliwa miłośniczka zwierząt o wielkim sercu, znowu musimy tracić nasz cenny czas, energię, nerwy i pieniądze, jeździć, rozpytywać ludzi, szukać, dzwonić, rozsyłać i rozwieszać ogłoszenia. Przerzucać się od nadziei do zwątpienia, od gniewu do skrajnej rozpaczy.
A wszystko przez to, że niejaka pani Maria G. zgubiła powierzonego jej przez nas psa jak stary, bezużyteczny parasol, a do tego oszukała nas, zatajając przed nami informację o jego ucieczce oraz zaginięciu i nie pozwalając tym samym, abyśmy niezwłocznie wyruszyły na jego poszukiwania, a na koniec umyła ręce, odcinając się całkowicie od tej sprawy. Nie podjęła ŻADNYCH działań prowadzących do odnalezienia psa. Skupiła się ponownie na swojej głównej aktywności, czyli zamieszczaniu komentarzy na forach, pisaniu swojego żałosnego bloga i ciekawostek na swoim profilu na Facebooku. Bo wygodnie jej udawać, że nic się nie stało, i nadal przed nieświadomymi niczego forumowiczami odgrywać autorytet moralny.
I nawet do tego jej zakutego łba nie dotarło, że przez własną próżność, egoistyczny kaprys i totalną bezmyślność, skazała już kiedyś porzuconego, starego, schorowanego psa na głód, chłód i poniewierkę. I jeszcze uważa, że ma spokojne i czyste sumienie.
My niestety nie możemy sobie pozwolić na taki luksus. Bo choć odpowiedzialność prawna Izy za los Pankracego skończyła się w chwili podpisania z panią Marię umowy adopcyjnej, to w sensie moralnym nadal za niego opowiadamy i musimy zrobić wszystko, żeby go odnaleźć.
Nie mamy w zwyczaju mijać się z prawdą, niczego też nie ukrywamy. Forumowiczów, którzy zainteresowali się historią Pankracego i chcieliby potwierdzić prawdziwość KAŻDEGO naszego słowa, zapraszam do kontaktu z nami. Jesteśmy w stanie udowodnić, że w przeciwieństwie do pani Marii w tej sprawie zrobiłyśmy wszystko, co jest w ludzkiej mocy.
Ocenę tego, co się wydarzyło, pozostawiamy Państwu. W razie jakichkolwiek wątpliwości, zapraszamy do kontaktu.
Pozdrawiam i dziękuję za poświęcony czas.
Agnieszka Kowalska, Inspektor do Spraw Zwierząt

Komentarz był edytowany przez autora: 13.12.2015 01:59

625


zdziwiona ~zdziwiona (Gość)03.03.2016 09:33

na olx są te same zdjęcia z informacją, że ktoś poszukuje psa co ciekawe z tym samym nr telefonu. O co w tym wszystkim chodzi ? Olx nr ogłoszenia 191882147

10


zainteresowany sprawą ~zainteresowany sprawą (Gość)09.01.2016 15:33

Śledzę te Państwa wpisy, bo ciekawi mnie los psa. I powiem szczerze, że to co tutaj wypisuje, kupy się nie trzyma w ani jednym zdaniu. Dziwi mnie, że komuś chce się takie dyrdymały wypisywać i liczyć na to, że ktoś uwierzy. Kobita jechała drogą, zobaczyła psa, zabrała go z tej drogi, bo stwierdziła, że pies jest w potrzebie. Tutaj nazwała to uprowadzeniem. Więc po kiego grzyba ta markus zadała sobie potem tyle trudu, żeby szukać właściciela psa? No bo z tego co napisała, to jeśli jej wierzyć, trochę się natrudziła. I gdzie ten właściciel się podział w tym wszystkim? Nie wiem o co chodzi, ale ktoś ma chyba nie po kolei w głowie. I wcale nie wygląda mi na to, że to markus. Weź Ty się tutaj zastanów, bo z logiką, to chyba u Ciebie na bakier

442


ares1 ~ares1 (Gość)21.12.2015 09:06

Dajcie Pani G już spokój. Pan Włodarczyk i tak już jej napsuł krwi w życiu.

426


SARA (GOŚĆ) ~SARA (GOŚĆ) (Gość)20.12.2015 11:28

Do markus i AKowalska: czy Pankracy się odnalazł? Sądzę ze zdjęć, że to duży pies. Przecież nie zapadł się pod ziemię! A może "tutaj" wcale go nie zgubiła? Tylko świadomie się pozbyła? Bo, jeśli prawdą jest co piszecie, to dlaczego "tutaj" w ogóle go nie szukała? Na przyszłość radzę więcej ograniczonego zaufania wobec wszystkich "szlachetnych" i "miłosiernych". Jak widać w tym przypadku nie wyszło to nikomu na dobre. Święta tuż tuż a pies nie wiadomo, gdzie się teraz poniewiera. Ciekawe czy "tutaj" będzie mogła ze spokojnym sumieniem usiąść do wigilijnego stołu?

521


Chester ~Chester (Gość)18.12.2015 18:54

Jak to?! Pankracy znowu nie ma człowieka, który by go miział po brzuszku? Co z tą jego Pańcią? Naprawdę go nie szuka? :-(

384


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat