O życiu na Dzielnej, hip hopie i muzycznych planach. Przeczytaj wywiad z raperem z Piotrkowa!

Niedziela, 24 marca 201912
"Po ciemku tu trafiam, to jak kobiety zapach. Zawsze gdy wracam, miłości nagły atak. Każdy takie miejsca ma i już zawsze będzie wracać tam. W tym jest zawarta moja miłość. Bóg tu sprowadził mnie z rodziną" - tak o jednej z ulic w mieście nawija raper z Piotrkowa. Dzielna doczekała się swojego hymnu. O tym, jak powstawał utwór i teledysk do niego, ale też co to znaczy być hiphopowcem, rozmawiamy z Breją, czyli Łukaszem Gruszeckim z Dzielnej.
fot. Fly High Productionfot. Fly High Production

Nadal mieszkasz na na Dzielnej?
Jasne, dokładnie od listopada 1992 r.

 

Co takiego wyjątkowego jest w tej ulicy, że powstała o niej piosenka?
Podchodzę do tego sentymentalnie, bo sam jestem sentymentalny. Rozmawiałem kiedyś na ten temat z kolegą. On uważał, że niepotrzebnie dorabiam ideologię do tego, że Dzielna nas ukształtowała. Ja i moja rodzina przeprowadziliśmy się tutaj z domu rodzinnego. Byłem w drugiej klasie podstawówki. Dlaczego właśnie tam? Może przypadek, może przeznaczenie.

 

Jak wyglądało dzieciństwo na Dzielnej?
Był lekki szok, bo przeprowadziliśmy się z domu jednorodzinnego, w którym mieszkało się trochę jak na wsi. A tu nagle wieżowiec, winda, siódme piętro. Chociaż wiem, że Dzielna to ulica przedwojenna, a w okolicy do dziś stoją stare, nietypowe budynki.

 

Może sentyment wziął się stąd, że po prostu poznałeś tu fajnych ludzie?
Częściowo na pewno, ale nie tylko. Z jednej strony przyjechaliśmy w nowe miejsce, nowy blok, nowi ludzie, a z drugiej właśnie tam się zorientowałem, że istnieje coś takiego jak kultura hip hop. Byli tam ludzie, którzy tańczyli break’a, chociaż wtedy nie bardzo mnie to interesowało. Później się dowiedziałem, że oni rapują. Był taki czas, że co drugi słuchał rapu, a co trzeci pisał teksty. Robili to starsi, był jakiś wzór, w dodatku blisko, namacalny. Inaczej jest, gdy widzisz gościa, który rapuje w TV, a inaczej, gdy wiesz, że ten gościu mieszka w bloku obok. Później poznałem na Dzielnej kolegę, który organizował koncerty. Dla mnie, małolata to było coś. Wszystkie te zdarzenia, ludzie, znajomości to droga, która nie była przypadkowa.

 

Utwór „Dzielna Dom” czekał 5 lat. Dlaczego?
Zaczęliśmy kręcić teledysk zaraz po tym jak powstał ten kawałek, czyli na przełomie 2014/2015. Najpierw były ujęcia w studiu, potem te, na których widać jak gramy w piłkę na boisku Szkoły Podstawowej nr 13, do której chodziłem 8 lat. Mieliśmy jeszcze w planach parę rzeczy, które chcieliśmy dograć później. Potrzebowaliśmy drona, czekaliśmy na lepszą pogodę, na więcej czasu… aż w końcu kolega, który kręcił ten teledysk dostał jakąś dobrą propozycję i wyjechał do Warszawy. Miał przyjeżdżać do Piotrkowa i mieliśmy skończyć klip. Czas leciał, w końcu oddał mi ten materiał i musieliśmy skończyć go sami. Rozglądałem się za ludźmi, którzy kręcą. Nie miałem ciśnienia, bo szlifowaliśmy jeszcze refren, parę razy koncepcja się zmieniła, bo na początku chciałem, żeby to był męski wokal, ostatecznie zaśpiewała Kinga Chruścik. Dobrze się stało, bo w międzyczasie przyszły nowe pomysły, dorobiliśmy się nowych znajomości, które pozwoliły nam zrobić taki teledysk, jaki chcieliśmy.

 

Kiedy była premiera?
Niedawno, we wtorek 5 marca.

 

Jaki był odzew?
Na początku było standardowo, odsłony, komentarze i „lajeczki” na YouTube rosły, ale nie jakoś specjalnie mocno. Po paru dniach zauważyłem, że coraz więcej osób, które wcześniej nie oglądały naszych teledysków, zaczęło się tym interesować. Zauważyłem, że jest o wiele większe zainteresowanie, większe niż w przypadku naszych poprzednich produkcji.

 

A na dzielni jaki był odzew?
Dostałem sporo miłych słów. Widzę, że ludzie udostępniają teledysk na swoich profilach. Jest sporo komentarzy zwłaszcza od osób, które dotąd nie słuchały takiej muzyki, ale mieszkały albo wciąż mieszkają na Dzielnej. Po tym, jak portal epiotrkow.pl napisał o teledysku, odsłony na YT liczymy razy dwa.

 

W 2014 roku Breja i BardzoMiPrzykro (czyli Twój brat) wydali płytę. Jak została przyjęta?
Szału nie było, ale też nie spodziewałem się niczego innego, bo zdaję sobie sprawę, że sami strzeliliśmy sobie w kolano przy tym albumie, przede wszystkim dlatego, że bardzo, bardzo, bardzo długo powstawał. Nie mogliśmy się zebrać, kawałki się zmieniały. W sumie chyba trwało to jakieś 8 lat, licząc od pierwszego utworu, który powstał, a z którego byłem bardzo zadowolony. Przyszedł taki moment, że miałem dosyć, nie chciałem dłużej czekać.

 

Dwóch chłopaków z Piotrkowa wydaje płytę. Jak to się robi, skąd się bierze pieniądze?

Albo szuka się sponsora, albo wydaje się własne pieniądze. W naszym przypadku było to drugie. Byłem wtedy w Anglii, więc nawet nie miałbym czasu, żeby szukać sponsorów. Zarabiałem wtedy „angielskie” pieniądze, czyli trochę większe niż w Polsce. Uznałem, że spokój jest ważniejszy niż wydane pieniądze. Dzięki temu zrobiliśmy album taki, jaki chcieliśmy.

 

Cały czas mówisz „my”. Kogo masz na myśli?
Działamy w kilka osób pod szyldem Jeeeich Records – ja, BardzoMiPrzykro, Żółty i Wiernik. To trzon założycielski, mimo, że Wiernik już nie działa, to jest naszym przyjacielem, cały czas jesteśmy w bardzo dobrych kontaktach.

 

Jakie macie muzyczne plany?
Dziś jest zupełnie inaczej niż na początku naszej drogi. Żółty od lat jest w Anglii, przygotowuje swoją trzecią płytę solową. Ja nie mam ciśnienia. Trzy ostatnie teledyski to single, które miały znaleźć się na mojej pierwszej solowej płycie, która będzie mieć tytuł „Jak dobrze wyglądać po 30-tce”, parafrazując tytuł książki Krzysztofa Ibisza, bo tak jak on, czuję się młodo. Lubię z żartem podchodzić do życia. Nie wiem, czy album powstanie. Na pewno chcemy zrobić dwa teledyski, które zapowiadają się na ciekawe wyzwania. Jeden, będzie obrazem do naszego pierwszego wspólnego utworu z Żółtym („Dla Miasta"), który niby był moim zwyczajnym gościnnym występem na jego pierwszej solowej płycie, nagraliśmy go pod koniec 2006 r., a okazał się pierwszym krokiem do naszej przyszłej drogi, Jeeeich drogi. W dodatku stał się w pewnym momencie hitem, nie było koncertu bez niego. Drugi klip... bardzo bym chciał, żeby powstał, choć już teraz wiem, że to byłaby ciężka przeprawa. Trafiłem kiedyś na dramatyczną historię, która faktycznie wydarzyła się w naszym Piotrkowie. Po jakimś czasie wpadłem na pomysł, żeby opowiedzieć ją po swojemu. Utwór jeszcze nie jest nagrany, ale muzyka już czeka, tekst w większości napisany. A z racji tego, że jestem lokalnym patriotą, pomyślałem o teledysku, który mógłby promować nasze miasto. Oczywiście musiałby być bardzo dobrze zrobiony, a do tej historii potrzeba kilku aktorów, odpowiednich ubrań i pomieszczenia, które zagra restaurację. Coś na poziomie, nie że postawimy zabytkowe auto, przebierzemy pięciu ludzi, a oni będą chodzić w kółko. Marzy mi się produkcja, która mogłaby wpłynąć na zainteresowanie widzów spoza miasta i zachęci ich do odwiedzin Piotrkowa. Dlatego, jeśli mogę, to apeluję w tym miejscu do sponsorów. Ja wchodzę z warstwą muzyczną i pomysłami na video, wy z tym czego nie mam. Razem możemy stworzyć naprawdę fajne dzieło, którego Piotrków jeszcze nie miał!

 

A co z Twoją płytą? Dlaczego nie jesteś pewien czy Twój solowy album w ogóle powstanie?
Bo w ciągu ostatnich lat bardzo zmieniły się moje poglądy na życie, również na muzykę. Zmienił się mój stosunek do wiary, moralności. Dziś spieramy się nawet o to, co ma pojawić się w teledysku, bo ja nie chcę, żeby były tam np. nagie kobiety czy alkohol. Jeśli chodzi o to drugie, to w ogóle przestałem pić. Kiedyś bardzo przeginałem, nie wyobrażałem sobie imprezy bez alkoholu. Może nie byłem alkoholikiem, ale na najlepszej drodze w tym kierunku. Bardzo pogorszył mi się stan zdrowia. Zacząłem szukać przyczyny, na szczęście trafiłem na osoby, które mi coś wytłumaczyły. Zastanawiałem się wtedy, czy rzeczywiście alkohol jest taki zły, przecież tyle osób pije i dobrze sobie z tym radzi. Ktoś mi wtedy zadał pytanie: gdyby cię to nie spotkało (chodzi o problemy ze zdrowiem), to przestałbyś pić? Koledzy, których spotykam po latach nie mogą uwierzyć, jak to możliwe, że Breja nie pije. Dziś nawet nie chcę pokazywać alkoholu w klipach, bo pokazanie czegoś to promocja.

 

Co to znaczy być hiphopowcem?
Nie wiem, chyba już się nim nie czuję. Kiedyś to był ktoś, kto albo interesuje się, albo uczestniczy w kulturze hiphopowej, a uczestniczyć to być na bieżąco, czytać, jeździć na imprezy.

 

W takim razie, co to jest kultura hiphopowa?
To 4 elementy: taniec (znany jako break dance), graffiti, rapowanie i DJing. Z czasem doszedł jeszcze piąty elementy – beatbox, czyli bit tworzony przez usta. Dziś nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem hiphopowcem, bardziej, że wywodzę się z tej kultury. Już nie śledzę tego tak jak kiedyś.

 

Mamy w Piotrkowie hiphopowców?
Dla mnie największymi hiphopowcami z Piotrkowa są Żółty, BardzoMiPrzykro i DJ Bycz. Czynnie interesują się hip hopem i czynnie go tworzą.

POLECAMY


Zainteresował temat?

17

6


Komentarze (12)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

PanizBelzackiej90/92 ~PanizBelzackiej90/92 (Gość)24.03.2019 10:14

Bardzo spoko kawałek. Chce się słuchać , interesuje, można wyciągnąć dobre wnioski. Szacunek dla Ciebie Chłopie, że tkasz nutkę ożywienia w to miasto. Zrobiliście kawał dobrej roboty. To o wiele lepsza promocja miasta niż sztuczne reklamy, marsze itp. Wy zrobiliście to prawdziwie ! Pozdrawiam

60


gość ~gość (Gość)24.03.2019 08:25

Chłopaki szacun wielki dla was oby tak dalej

91


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat