Niechcice: Ze smrodem nie wygrasz

Tydzień Trybunalski Niedziela, 08 maja 201112
Śmierdzi od lat i wygląda na to, że śmierdzieć będzie. Mieszkańcy wsi Niechcice w gminie Rozprza zdążyli się już chyba przyzwyczaić, że wiosną i latem wiatr wiejący od strony świńskiej fermy i masarni zwala z nóg. - Niestety jak dotąd nie ma norm odorowych i rzeczywiście jest to słaba strona regulacji prawnej. Nie da się określić, gdzie zaczyna się uciążliwość - informuje ochrona środowiska. Wniosek? Nie może śmierdzieć za bardzo.
fot. J. Mizerafot. J. Mizera

Problem trwa od lat. Już w 2003 roku niechciczanie zbierali podpisy i interweniowali w ochronie środowiska. W czym problem? Gnojowica z fermy zrzucana jest na łąki i pola, gdzie utworzyły się już zalegające całymi tygodniami rozlewiska gnoju. Tym razem interwencję podjął Jan Dróżdż, piotrkowianin, który po sąsiedzku z fermą prowadzi działalność gospodarczą. - Od lat jest problem z wylewaniem gnojowicy z fermy na pola. Są pewne normy, które przewidują taką możliwość, ale tutaj tych norm nikt nie przestrzega. Zbiorniki zamieniły się w stały element krajobrazu porośnięty roślinnością. Już nawet ptaki się tam osiedliły. Tutejsze pola uprawne właściwie nie pełnią żadnej innej roli, tylko są miejscem na wylewanie gnojowicy. O jakichkolwiek normach trudno mówić, bo tu z zakładu obok wyciągane są węże, rozkładane w trawie i gnój pod ciśnieniem jest pompowany. To wszystko wsiąka w grunt, później dostaje się do rowów melioracyjnych. Podejrzewam, że to już się dostało do Luciąży. Jeżeli normy są przestrzegane, to roślinność coś takiego filtruje, ale takiej ilości, jaka tutaj jest spuszczana, żadna roślinność nie jest w stanie przefiltrować. Dlatego myślę, że to jest podtruwanie na dużą skalę - twierdzi Dróżdż. - Dzwoniłem do ochrony środowiska w Piotrkowie. Ostatnio w inspektoracie w Łodzi powiedzieli, że znają sprawę i że nie widzą tutaj żadnego problemu. Twierdzą, że wszystkie normy są zachowane. Ja widzę problem, dlatego że te zbiorniki wrosły już tutaj w krajobraz. Mieszkańcy mówią, że śmierdzi i... to wszystko. Ta gnojowica jest zrzucana również na prywatne pola rolników i podejrzewam, że rolnicy nie widzą w tym problemu, ponieważ przyjmują tyle, ile przewiduje norma. Natomiast na terenach fermy robi się, co się komu żywnie podoba. To jest problem, który jest cały rok, nie tylko na wiosnę. Niebezpieczeństwo jest takie, że przy dużym stężeniu pojawiają się bakterie coli, czyli bakterie kałowe, które razem z tymi nieczystościami przedostają się do wód gruntowych, a stamtąd bardzo prostą drogą do studni w obejściach gospodarzy.

 

Gospodarstwem Rolno-Hodowlanym w Niechcicach (czyli świńską fermą) zarządza Elżbieta Górna. Kobieta twierdzi, że pracownicy przedsiębiorstwa robią, co mogą, aby wszelkie normy zostały zachowanie, choć przyznaje, że... wpadki się zdarzają. - Na razie gnojowica w ogóle nie jest wywożona. Pola to my mamy w Pytowicach, 15 km stąd. Na polach są pozostałości po poprzedniej działalności, kiedy wywożony był obornik, i dlatego tworzą się zamokliska, które nie przepuszczają w ogóle wody. Będzie beczka, to będziemy gnojowicować łąki po skoszeniu. Teraz łąka już się nie nadaje do gnojowicowania, bo jest trawa. Tyle, ile będzie można wywieźć, tyle się wywiezie i guzik mnie obchodzi, że to śmierdzi. W tej chwili mamy awarię dwóch beczek, dzisiaj pracownicy pojechali po nową beczkę. Teraz gnojowica jest magazynowana w zbiornikach - mówi E. Górna.

 

Zarządca fermy twierdzi, że za smród przedsiębiorstwo płaci ogromne pieniądze Urzędowi Marszałkowskiemu, który co pół roku nalicza sumy za emisję gazów. - Staramy się przestrzegać norm, ale ostatnio miałam np. awarię - wylało się na drogę z kanału. Gnojówka zalała mieszalnię. Wszystkie silniki się utopiły. To była awaria beczki, ale pozatykaliśmy, jak się dało. Staram się, żeby nigdzie nie wypływało, żeby utrzymać to wszystko w kanałach. Nie powiem, czasem na drogę się wyleje, ale zaraz beczka staje i zbieramy to wszystko i usuwamy z drogi. Każdemu zdarzają się wpadki, nam też. Na jesieni się zdarzyło, że gnojowica poszła do rowu, ale to jest moment i wszystko porządkujemy, żeby nie było problemu. W tym roku ja byłam w ochronie środowiska dwa razy i oni u mnie też dwa razy. Swojego smrodu nie czuję, ale czuję smród z masarni i nie robię z tego afery, bo mają ludzie pracę. Produkcja rolnicza nie zawsze jest pachnąca i nie zawsze jest czysta - dodaje Górna.


Gnój to nawóz naturalny, czyli legalny. Jednak jak twierdzą mieszkańcy Niechcic, problem nie tkwi w jakości, ale ilości. - Kontrolowaliśmy działalność tej fermy wielokrotnie w ostatnich latach, również w zakresie zgłaszanych uciążliwości związanych z odorem - informuje Piotr Nowakowski, kierownik działu inspekcji w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska, Delegatura w Piotrkowie. - Ferma ta posiada pozwolenie integrowane wymagane dla tego typu podmiotów. Nasze przepisy przewidują opracowanie planów nawożenia i zatwierdzenia tych planów przez Stację Chemiczno-Rolniczą w Łodzi. Takie plany ta ferma posiada. Inną sprawą jest przestrzeganie zapisów stanów nawożenia. Oczywiście jest możliwe przenawożenie, jednak nie sądzę, aby ferma chciała celowo tak robić. Ferma ma prawo wylewać tę gnojowicę, jednak wcale nie jest wykluczone, że ktoś postanowił wylać na pole za dużo gnojowicy. To po prostu trzeba sprawdzić. Ja jednak nie sięgałbym tak daleko, że gnojowica przesiąknie do Luciąży. Gnojowica jest nawozem i po to się ją wylewa. Niestety ona śmierdzi, ale posiada właściwości pożyteczne.

 

Kierownik zapewnia, że inspektorat co roku kontroluje plany nawożenia tego typu ferm. Taka kontrola ma odbyć się również w tym roku. - Natomiast jeśli wpłynie do nas konkretne zawiadomienie o konkretnej nieprawidłowości, to oczywiście w trybie awaryjnym skontrolujemy tę sprawę - dodaje Nowakowski.

 

Przedstawiciel Inspektoratu przyznaje, że skarg na smród jest sporo. Tylko wiosną tego roku wpłynęło ich już kilkanaście. - Czasami są to trudne sprawy wymagające kilkunastu, czasem nawet kilkudziesięciu dni działań kontrolnych - mówi Nowakowski.

 

Problem w tym, że smrodu nikt nie zmierzy, nawet inspektorzy z ochrony środowiska.


AS

POLECAMY


Zainteresował temat?

0

0


Komentarze (12)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Pietrek Pietrekranga09.07.2011 15:20

"aNusia^^" napisał(a):
na pola wywożą szambo świńskie zwane potocznie gnojówką.

tutaj tez wywożą jak nie wiesz.

00


Pietrek Pietrekranga09.07.2011 15:17

od nichcic do luciąży jest z 4 km jak sie tam niby dostało?

00


Piotr Włostowic ~Piotr Włostowic (Gość)09.05.2011 21:44

"marek-oczywiscie" napisał(a):
:)))


Ooo, marek oczywiście czaił się, czaił i czaił, ale wreszcie zdecydował dołączyć do grona zalogowanych użytkowników. Witaj w Klubie, oczywiście!

00


zet ~zet (Gość)09.05.2011 21:31

"marek-oczywiscie" napisał(a):
to takowa powinna przestać istnieć?

teoretycznie prawo nie działa wstecz wiec działalnosc juz istniejaca nie zostanie zlikwidowana za to moze nie byc ozwolenia na otwarcie nowej tego typu w okolicy.

00


marek oczywiście ~marek oczywiście (Gość)09.05.2011 21:25

a czy w świetle prawa jeśli mieszkańcy się nie godzą na istnienie tego rodzaju działalności gospodarczej to takowa powinna przestać istnieć?

00


Piotrkowianin Piotrkowianinranga09.05.2011 09:44

Grunt, że przy ul. Łódzkiej w pobliżu kościoła nie śmierdzi.

00


jazz ~jazz (Gość)09.05.2011 00:39

Problem jest znany także wielu Piotrkowianom - mieszkającym w okolicach Źródlanej i Modrzewskiego. Nie jest uciążliwość związana z hodowlanymi smrodami obca mieszkańcom Dworskiej, Słowackiego, Twardosławickiej i Zawodzia - a to przez produkcję drobiu na dwóch megasmrodliwych fermach na końcu Słowackiego. O ile udało się miastu sprzedać grunty przy Modrzewskiego to dziwić się należy stawiającym domy na Zawodziu. Władzom miasta w ogóle nie zależy prawdopodobnie na rozwoju tej części miasta i na zdrowiu i samopoczuciu mieszkańców i gości wjeżdżających od strony Bełchatowa. A lobby hodowców świnek, kurek i innych stworków hodowanych w klatkach dla naszej ma to wszystko w nosie i skutecznie blokuje wszelkie zmiany prawne. Prawdopodobnie nie chce im się również nic w tym zakresie uczynić, aby stać się zakładami nie uciążliwymi - przecie śmierdzi od lat i MUSI! śmierdzieć :) Prędzej p. Dzwonnik odda Concordię za grosze niż ktoś z magistratu zajmie się komfortem mieszkańców. A może wystąpić do gminy z propozycją zniesienia podatku gruntowego dla odczuwających smród o poranku, w południe, wieczorem i w nocy?

00


J23 ~J23 (Gość)08.05.2011 21:58

W PIOTRKOWIE PRZY UL GLEBOKIEJ TEZ BARDZO SMIERDZI CO NA TO WLADZE MIASTA?

00


zet ~zet (Gość)08.05.2011 18:40

ekologiczne rolnictwo........

00


Dyrdek ~Dyrdek (Gość)08.05.2011 12:49

Oj tam zawsze śmierdziało i śmierdzi..... a ludzie w Niechcicach wyjechani na maxa

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat