Ludzie z pierwszej linii frontu

Tydzień Trybunalski Sobota, 11 kwietnia 202028
W sytuacji nadzwyczajnej, w której trwamy od kilku tygodni, wszyscy doceniamy i podziwiamy pracę służb - lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych, oni dbają o nasze zdrowie i ratują życie. Warto jednak również pamiętać o osobach, które wykonując swoją codzienną pracę również znalazły się na pierwszej linii frontu, a dzięki ich wysiłkom możemy jako społeczeństwo w miarę normalnie funkcjonować.
Ludzie z pierwszej linii frontu

Absolutnie podstawową potrzebą każdego człowieka jest zrobienie zakupów spożywczych, aptecznych czy drogeryjnych. W obecnej sytuacji szczególnie ważne jest, by robić je w sposób przemyślany i nie urządzać sobie codziennych spacerów do sklepów. Zapytaliśmy Panią Annę, pracownicę jednego z piotrkowskich marketów, jak wygląda jej praca w dobie epidemii. - Generalnie jest duży chaos i zamęt. Kiedy zaczęła się cała ta sytuacja z koronawirusem, to ludziom, nazwijmy to po imieniu, po prostu odbiło i zaczął się szturm na sklepy i wykupywanie wszystkiego. To, co się działo przechodzi ludzkie pojęcie, a jak pracuje w handlu od 15 lat, to czegoś takiego po prostu nie widziałam. Na szczęście sytuacja już się uspokoiła, a to chyba dzięki temu, że mamy różne ograniczenia - mówi. Rzeczywiście zostały wprowadzone liczne obostrzenia dla sklepów, np. ograniczenia ilości osób przebywających tam w tym samym czasie, obowiązek zachowywania dystansu w kolejce, obowiązek dezynfekcji rąk i noszenia rękawiczek przez kupujących, czy możliwość robienia zakupów tylko przez seniorów w godzinach 10.00 – 12.00, ale jak podkreśla pani Anna, z przestrzeganiem tych reguł jest bardzo różnie. - Niektórzy są wyrozumiali, czasem sami wręcz się dopominają, jak coś się skończy, a są tacy, którzy jeśli zwrócimy im uwagę, wyzywają nas od najgorszych, że kto to wymyślił i po co to w ogóle jest - skarży się. Sklepy wprowadziły obowiązkową dezynfekcję wszystkich powierzchni na swoim terenie, pracownicy używają środków zabezpieczających i płynów odkażających, niektóre markety podjęły decyzję o wydłużeniu czasu pracy, a nawet o ich całodobowej działalności w celu zadbania o bezpieczeństwo kupujących, ma to jednak i swoje złe strony... Część pracownic jest na urlopach w związku z koniecznością opieki nad dziećmi, a przy jednoczesnym wydłużeniu godzin pracy, osoby, które nas obsługują nie mogą pracować w systemie rotacyjnym i muszą wyrobić znacznie więcej godzin, co prowadzi do większego dla nich zagrożenia. Zapytaliśmy naszą rozmówczynię czy boi się zakażenia. - Wiadomo, że jest stres, ale mamy nadzieję, że pracując w handlu tyle lat i stykając się z różnymi wirusami i chorobami wyrobiliśmy sobie jakąś odporność, ale wiadomo, że zdrowia to nam nie zagwarantuje - kończy.

 

Normalnie pracuje również większość mniejszych tzw. osiedlowych sklepów, ale jak mówi pan Paweł, właściciel  takiego punktu handlowego w centrum Piotrkowa, epidemia bardzo negatywnie odbija się na ich funkcjonowaniu - Niestety obroty spadły drastycznie. Przed całą tą sytuacją miałem po około 1000 klientów dziennie, teraz maksymalnie 140. Moim zdaniem wynika to z tego, że ludzie masowo decydują się na zakupy w marketach, a tym samym generują zagrożenie dla siebie, bo tworzą się przed nimi kolejki, a u nas w tych małych sklepach po prostu obroty spadły - mówi. Pan Paweł jako jeden z pierwszych wprowadził pomiędzy sprzedawcą a kupującymi szybę z pleksi, stosuje się do wszystkich wprowadzanych obostrzeń, ograniczył liczbę osób jednocześnie przebywających w sklepie do dwóch i zobowiązał ich do noszenia rękawiczek ochronnych, ale problemem są często sami kupujący, którzy nie chcą się stosować do tych zasad. - Odkąd są te nowe regulacje, to nawet jedna na trzy osoby niechętnie się do nich stosuje, bo twierdzą, że tylko na chwilę i po co te rękawiczki. Ostatnio miałem takiego klienta i pomimo moich próśb nie chciał się dostosować do reguł ani opuścić sklepu, a był wręcz agresywny. Byłem zmuszony wezwać do niego ochronę - mówi. Żeby ratować się w tej trudnej sytuacji pan Paweł zdecydował się na nową usługę. - Pod koniec marca w związku ze stale spadającymi obrotami wprowadziłem zakupy z dowozem. Na razie nie działa to tak jakbym sobie tego życzył, bo dowozów jest od 4 do 6, ale mam nadzieję, że to się rozkręci - mówi.

 

Zakupy mogą nam dostarczyć do domu również taksówkarze, którzy starają się dzięki tej usłudze przetrwać w trudnych czasach, jak mówi nasz kolejny rozmówca pan Bogdan, kierowca w jednej z piotrkowskich korporacji. - Zakupy zdarzają się, ale niestety sporadycznie. Najczęściej osoby starsze proszą o wykupienie leków lub produktów spożywczych. Ludzie też w zasadzie nie jeżdżą, bo ruch na mieście, odkąd wszystko jest zamknięte, zupełnie zamarł. Jeśli już są te kursy, to tylko z radia, bo w zasadzie nie zdarza się złapać klienta na mieście, a obroty spadły nawet o 80% - opowiada. Z prowadzenia działalności zrezygnowała nawet połowa piotrkowskich taksówkarzy, ale dla części z nich to jedyne źródło utrzymania i po prostu muszą wyjeżdżać na miasto. Ci, którzy wciąż pracują, wprowadzają specjalne środki ostrożności, mające zapewnić bezpieczeństwo im i klientom. Podobnie jak w innych branżach korzystają z maseczek i rękawiczek ochronnych, na bieżąco dezynfekują samochody, a większość wprowadziła zakaz siadania pasażerów z przodu i zainstalowała „szybę” z pleksi pomiędzy frontem i tyłem samochodu. Jak podkreśla pan Bogdan, korzystanie z taksówek jest w obecnej sytuacji najbezpieczniejszą formą komunikacji w mieście i na pewno ze względu na ograniczony kontakt trudniej tu o zakażenie niż w komunikacji miejskiej.

 

Ludzie, chcąc ograniczyć kontakty, zaczęli również w dużo większym stopniu robić zakupy w internecie, co powoduje, że firmy kurierskie nie narzekają na spadek obrotów, a wręcz notują większą ilość zleceń. Jak mówi pan Józef, pracujący jako kurier, ich praca w zasadzie wiele się nie zmieniła i codziennie mają styczność z kilkudziesięcioma osobami. W ramach środków ostrożności korzystają z maseczek, rękawic i środków dezynfekujących, starają się również nie wchodzić do klatek schodowych i proszą ludzi o zejście na dół i odebranie przesyłki na zewnątrz. Z doświadczeń pana Józefa wynika, że większość ludzi odnosi się do tego ze zrozumieniem, choć zdarzyła mu się sytuacja, w której klientka była oburzona taką prośbą i obrzuciła go inwektywami, ale jak podkreśla był to jednorazowy incydent. Zaznaczył również olbrzymie znaczenia osób pracujących w sortowni, które przygotowują paczki i umożliwiają im sprawną i bezpieczną pracę.

 

Na bardzo liczne kontakty są również narażeni pracownicy Poczty Polskiej, którzy codziennie dostarczają listy, przesyłki czy przekazy pieniężne. Jak mówi Dariusz Kleska, listonosz pracujący na terenie Piotrkowa, oni również mają teraz więcej pracy. Zostali wyposażeni w środki ochrony osobistej i płyny dezynfekujące, wprowadzone zostały również specjalne procedury umożliwiające doręczanie w sposób bezkontaktowy. - Jeżeli jest list polecony do odbioru, to adresat może podać cztery ostatnie cyfry z numeru seryjnego swojego dowodu osobistego i to jest uznawane jako podpis. Taki list pozostawiamy w skrzynce i adresat bez kontaktu z nami może go sobie odebrać - mówi pan Dariusz. Nasz rozmówca zwrócił uwagę na problem występujący na osiedlach domków jednorodzinnych, gdzie nie na wszystkich posesjach są zamontowane skrzynki i apeluje, by zaopatrzyć w nie każdą dom. Zapytaliśmy również, co z doręczeniami do osób pozostających w kwarantannie. - Takim osobom nie dostarczamy przesyłek. Są one przechowywane na poczcie do czasu zakończenia ich izolacji – wyjaśnia. - Wyjątkiem są przekazy pieniężne. Poczta staje na wysokości zadania i nie zostawia takich osób bez środków do życia. Środki takie są komisyjnie pakowane w kopertę, odbiorca jest zawiadamiany telefonicznie o nadejściu przekazu, a na wskazany adres udaje się listonosz wraz z kierownikiem, którzy pozostawiają kopertę na podłodze przed drzwiami, pukają i odsuwają się na bezpieczną odległość, a odchodzą dopiero po odebraniu przez tę osobę pieniędzy.

 

To oczywiście nie wszystkie zawody, dzięki którym możemy w tych nienormalnych czasach w miarę normalnie funkcjonować, a takich ludzi jest mnóstwo w całej Polsce. Pomimo tego, że boją się o swoje zdrowie, jak wszyscy, to codziennie przychodzą do pracy i starają się wykonywać ja jak najlepiej. Jak możemy im podziękować? Przede wszystkim okazywać szacunek poprzez zachowywanie się w sposób bezpieczny i zgodny z zalecaniami higienicznymi, aby mogli w zdrowiu przetrwać ten trudny czas.

 

Kacper Czapczyk

POLECAMY


Zainteresował temat?

1

2


Komentarze (28)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

gość ~gość (Gość)11.04.2020 17:46

Prosimy o nowe dane, sporo zakażeń w woj. łódzkim

11


diolo ~diolo (Gość)11.04.2020 17:34

Szkoda słów na wyczyny naszej szlachty z wiejskie

41


gość ~gość (Gość)11.04.2020 15:15

Panowie z taxi to od zawsze narzekali ich motto to "panie ja do tego internetu to jeszcze muszę dokładać" jak tak źle to zmienić pracę a nie użalać się nad sobą.

30


gr ~gr (Gość)11.04.2020 15:02

Taxówkarze to zawsze narzekają. Starsi panowie którzy mają już emerytury i sobie dorabiają.

21


Kurjerek ~Kurjerek (Gość)11.04.2020 13:29

Wasza praca i tak pójdzie na marne, bo umysłowe ameby w niedzielę i poniedziałek będą musiały się spotkać, więc za tydzień będziemy mieli przyrosty rzędu 1500 - 2000 nowych chorych dziennie.

34


gość ~gość (Gość)11.04.2020 13:27

youtub miesiąc temu minister zdrowia " maseczki nie pomagają"

72


gość ~gość (Gość)11.04.2020 12:39

7. Dzień święty święcić!

21


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat