Kto ukradł zapis ze szkolnego monitoringu?

Tydzień Trybunalski Niedziela, 23 lutego 201420
Ze Szkoły Podstawowej nr 10 w Piotrkowie Trybunalskim zginął dysk komputerowy. I to dysk nie byle jaki, bo z nagraniami szkolnego monitoringu. A te nagrania też nie byle jakie, bo mające być materiałem dowodowym w toczącej się przed piotrkowskim Sądem Pracy sprawie o mobbing i dyskryminację.
Fot. A. WiktorowiczFot. A. Wiktorowicz


Prokuratura właśnie odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie kradzieży dysku, a jedna (czy jedyna?) z zainteresowanych rozwikłaniem sprawy osób pyta: - Czy do Szkoły Podstawowej nr 10 może włamać się każdy kto tylko zechce, wziąć pod pachę rzeczy, których wartość nie przekracza 250 zł, wyjść i nie ponosić za taki czyn żadnych konsekwencji?

Żeby wyjaśnić, o jakim dysku mowa, trzeba koniecznie przypomnieć sprawę, jaka w październiku ubiegłego roku trafiła do piotrkowskiego Sądu Pracy. Przeciw pracodawcy wystąpiła długoletnia sekretarz Szkoły Podstawowej nr 10, która twierdzi, że od kilku lat poddawana jest mobbingowi i dyskryminacji przez dyrekcję szkoły. Nagrania z monitoringu miały być jednym z dowodów potwierdzających tę tezę, ale... zniknęły w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach.
Niewyjaśnionych, bo ktoś, by wykraść(?), wyjąć(?), wymienić(?) dysk, musiał włamać się (wejść?) do gabinetu wicedyrektora, ale podobno żadnych śladów włamania nie odnaleziono. Nie zginęły też żadne inne cenne przedmioty znajdujące się w pomieszczeniu.

Policja była, nie była, była

Czy po zaginięciu dysku do szkoły wezwana była policja? Tu ostateczną wersję zdarzeń udaje się ustalić dopiero po dłuższych poszukiwaniach. Podczas zeznań składanych w sądzie w sprawie o mobbing świadkowie zeznawali, że w szkole zjawili się dwaj nieumundurowani panowie podający się za policjantów. Wersję o wezwaniu policji potwierdzała także w zeznaniach wicedyrektor szkoły. Wkrótce jednak pojawiły się wątpliwości, bo w oficjalnym piśmie z policji kierowanym do sądu przeczytać można było jednak, że tutejsza jednostka nie odnotowała interwencji w związku ze zniknięciem danych z monitoringu szkoły. Policjanci byli więc 7 czerwca 2013 r. na interwencji w szkole czy też nie? Jeszcze raz więc zwróciliśmy się do policji o odpowiedź i okazało się, że funkcjonariusze jednak w szkole byli. - 7 czerwca 2013 roku piotrkowscy funkcjonariusze, po zgłoszeniu telefonicznym, podjęli interwencję w szkole przy ulicy Wojska Polskiego. Zgłoszenie dotyczyło skasowania zapisu monitoringu w tej placówce – informuje sierż. sztab. Ilona Sidorko, oficer prasowy KMP w Piotrkowie Trybunalskim.
A co z pismem do sądu? - Niezwłocznie zostanie przesłane do Sądu Rejonowego sprostowanie dotyczące przedmiotowej interwencji – dodaje oficer prasowy piotrkowskiej policji.

Nie zgłosiła dyrekcja, zgłosiła sekretarz

Co w sprawie dysku wydarzyło się dalej? Policja poinformowała dyrekcję szkoły o możliwości złożenia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Ale takiego zawiadomienia ani na policji, ani w prokuraturze dyrekcja szkoły nie złożyła. Dlaczego? O to kilkukrotnie próbowaliśmy zapytać dyrektor szkoły, a później także jej pełnomocnika prawnego. I po raz kolejny odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Czyżby nie było czego wyjaśniać?
Innego zdania są pracownicy szkoły.
- Ponieważ pani dyrektor powiedziała, że musiał to zrobić ktoś, kto ma klucze do szkoły (a klucze miały wówczas dwie sprzątaczki i sekretarz szkoły), te osoby poczuły się w pewnym sensie pomówione, że odkodowały szkołę, weszły i coś zrobiły z tym dyskiem, ponieważ śladów włamania żadnych nie odkryto – mówią pracownicy szkoły.
Pracownicy poczuli się pomówieni, postanowili więc interweniować. Zwrócili się o pomoc i zainteresowanie sprawą do organu prowadzącego szkołę, czyli piotrkowskiego samorządu, a dokładniej do władz miasta. W piśmie do prezydenta Piotrkowa Krzysztofa Chojniaka z 4 listopada 2013 r. napisali m.in.: „Informujemy pana, iż w dniu 7.06.2013 r., a następnie w dniu 10.06.2013 r. panie dyrektorki (…) zorganizowały zebrania z pracownikami niepedagogicznymi oraz z nauczycielami, informując wszystkich pracowników, że w szkole doszło do włamania, konkretnie do gabinetu pani wicedyrektor (…) Przekazały informacje, że włamywacz, który dostał się do pomieszczenia gabinetu, wykasował cały dysk z nagraniami na monitoringu znajdującym się w gabinecie oraz podmienił go na inny. Poza wyczyszczeniem dysku i podmienieniem go włamywacz niczego nie ukradł. Zdaniem pań dyrektorek włamywaczem jest ktoś z pracowników szkoły. Stwierdzamy, że informacje, które nam przekazały, były niestety niespójne. Panie dyrektorki zapewniały nas, że o całym zdarzeniu poinformują policję i prokuraturę. Niestety do dnia dzisiejszego (do 4.11.2013 r., czyli niemal pięć miesięcy od zdarzenia - przyp. red.) nikt z pracowników szkoły nie był przesłuchiwany pomimo tego, że któregoś dnia w gabinecie u pani wicedyrektor  (…) pojawiło się dwóch panów przedstawiających się za policjantów. Chcemy podkreślić, iż na nagraniach monitoringu znajdowały się ważne wydarzenia, m.in. przyjazd pogotowia ratunkowego do pani sekretarz. Panie Prezydencie, ponieważ obwinia się nas o dokonanie włamania, nie ukrywamy, iż całą sprawą jesteśmy mocno zbulwersowani. W związku z tym, że pomawia się nas o tak poważne rzeczy, nalegamy o natychmiastową interwencję” - napisali pracownicy SP nr 10. W tej sprawie zresztą spotkali się także z prezydentem i kierownikiem Referatu Oświaty. Co z tego wynikło? - Nic - brzmi odpowiedź. - Była tylko informacja, że podobno sprawa zgłoszona jest przez dyrekcję na policji.

Determinację w kwestii wyjaśnienia sprawy wykazała więc sekretarz szkoły i sama złożyła w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. - W listopadzie 2013 r., ponieważ nikt nie zamierzał tego zrobić, poczułam się zobowiązana do tego (chociażby w związku z tym, że pośrednio poprzez zebranie, a później już bezpośrednio po zeznaniu świadków w sądzie zostałam pomówiona o kradzież dysku) – mówi sekretarz szkoły. - Koleżanki z pracy poinformowały mnie o zebraniu zorganizowanym przez dyrekcję, które odbyło się w szkole. Na tym zebraniu pojawiły się pewne insynuacje (oczywiście wprost nie było wymienione moje imię i nazwisko, ale grono osób, o których panie dyrektorki mówiły w kontekście kradzieży dysku, było tak małe, że bez mówienia nazwiska wszyscy się domyślali, że chodzi o moją osobę). Poza tym podczas spraw w sądzie (przeciwko dyrekcji o mobbing) dowodem na to były zeznania dwóch świadków, którzy pod przysięgą zeznali, że do nich powiedziano wprost, że to ja dokonałam kradzieży dysku. Te insynuacje są tym dziwniejsze, że to właśnie mnie zależało, żeby te nagrania, które zaginęły, pojawiły się w sądzie jako materiał dowodowy. Postanowiłam więc sprawę wyjaśnić i złożyłam zawiadomienie do prokuratury – mówi sekretarz SP nr 10. - Oczekiwałam poważnego podejścia do sprawy, ale w lutym tego roku otrzymałam dwuzdaniową odpowiedź z prokuratury, że ta odmawia wszczęcia dochodzenia w tej sprawie. Nadmienia się tam także, że skradziony dysk miał wartość ok. 250 zł, a więc jest to tylko wykroczenie, a nie przestępstwo. Jestem zbulwersowana taką postawą instytucji, bo wniosek z tego jest taki, że do Szkoły Podstawowej nr 10 każdy może się włamać, każdy może wziąć sprzęt, który jest wart około 250 zł, wyjść ze szkoły i nie ponosić żadnych konsekwencji. Dla mnie to skandaliczne, co dzieje się wokół tej sprawy – dodaje.

Prokuratura odmówiła... bo musiała

Dlaczego Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie nie chciała się zająć sprawą?
- 28 stycznia prokurator zatwierdził policyjne postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia w sprawie kradzieży dnia 6 – 7 czerwca 2013 r. w Piotrkowie Trybunalskim przy ul Wojska Polskiego 37 dysku z centrali monitoringu o wartości około 250 zł na szkodę Szkoły Podstawowej numer 10, czyli przestępstwa kradzieży. To umorzenie nastąpiło ze względu na negatywną przesłankę procesową, czyli brak w czynie znamion czynu zabronionego przestępstwa – i stwierdzenia, że jest to wykroczenie – wyjaśnia Sławomir Mamrot, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie. - Przestępstwo kradzieży, zgodnie z nowelizacją, oblicza się na podstawie przelicznika - części ułamkowej (1/4 minimalnego wynagrodzenia). Za okres od stycznia 2013 r. do stycznia 2014 r. było to 400 zł. W związku z tym materiały w tej sprawie przesłano na policję celem postępowania o wykroczenie z artykułu 119 par. 1 kodeksu wykroczeń. Podsumowując – umorzono sprawę, stwierdzając, że nie jest to przestępstwo (a prokuratura zajmuje się tylko ściganiem przestępstw), a wykroczenie, gdzie tego typu sprawy ściga policja. Policja ma obowiązek szukać sprawcy. To ona jest teraz gospodarzem postępowania. Niezależnie od tego wpłynęło zażalenie osoby zawiadamiającej i obecnie jest ono przedmiotem analizy w prokuraturze. Takie zażalenie może być uwzględnione już tutaj (w prokuraturze), a jeżeli nie, to jest przesyłane do sądu jako organu odwoławczego celem rozpoznania merytorycznego – dodaje prokurator.
Już po rozmowie z nim zwróciliśmy się więc do policji, co ma zamiar zrobić w tej sprawie. Ta jednak odpowiedziała, że dokumenty właśnie znów wróciły do prokuratury. - Do Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim 7 lutego 2014 roku wpłynęły z Prokuratury Rejonowej w/m materiały dotyczące kradzieży dysku o wartości 250 złotych z centrali monitoringu jednej ze szkół mieszczącej się w Piotrkowie Trybunalskim przy ulicy Wojska Polskiego. Sprawa ta została jednak 14 lutego br. zwrócona zgodnie z żądaniem prokuratury – informuje Ilona Sidorko, oficer prasowy KMP w Piotrkowie.
Czy ostatecznie więc to prokuratura zajmie się jej wyjaśnieniem?

W sprawie wiadomo...

Właściwie co jeszcze wiadomo w sprawie zniknięcia nagrań monitoringu? Pewien obraz wyłania się z zeznań świadków przesłuchanych w sprawie o mobbing. Pan zajmujący się montażem monitoringu zeznał, że kiedy został wezwany do szkoły, żeby zgrać pewne dane z dysku, okazało się, że wyłączona była rejestracja i dysk nie działał. Kiedy otworzył urządzenie stwierdził, że jest tam inny dysk niż sam wcześniej instalował (innej firmy, mniejszej pojemności, nie było też nagrania). Na podstawie rejestru zdarzeń ustalił, że 4 czerwca 2013 r. zatrzymano rejestrację i wymieniono dysk. Żeby zmieniać ustawienia monitoringu, trzeba znać kody dostępu. Jak zeznawał – administratorem systemu jest dyrektor i wicedyrektor szkoły i to im podał kody.

Kto ostatecznie wyjaśni sprawę? Miejmy nadzieję, że znajdzie się taka instytucja lub osoba, której nie zabraknie determinacji. Jeśli tak się stanie – oczywiście o tym poinformujemy.

Anna Wiktorowicz

POLECAMY


Zainteresował temat?

5

0


Komentarze (20)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

śmiechu warte ~śmiechu warte (Gość)25.02.2014 19:07

"malo-smieszne" napisał(a):
~mało śmieszne (Gość)
7 godzin temu, 11:07
"smiechu-warte" napisał(a):
W prywatnej firmie nie pracowałby pięciu minut.To jest mobbing
Ale nie jest to prywatna firma, a niektórzy na kierowniczych stanowiskach traktują firmy jak prywatne!!!!a pracowników jak swoich poddanych!!!!!

Uważam droga Pani,że dyrektor łagodnie traktuje pracowników,zbyt łagodnie.Jako osoba na tym stanowisku ma obowiązek zarządzać i wydawać polecenia,które pracownicy powinni wykonywać.Radzę spróbować gdzie indziej,również w państwowej firmie i sobie porównać.Czasy się zmieniły ale ludzie stoją w miejscu i wydaje im się,że są w PRL-u.Teraz,wszędzie wymaga się dużo więcej.

21


mało śmieszne ~mało śmieszne (Gość)25.02.2014 11:07

"smiechu-warte" napisał(a):
W prywatnej firmie nie pracowałby pięciu minut.To jest mobbing

Ale nie jest to prywatna firma, a niektórzy na kierowniczych stanowiskach traktują firmy jak prywatne!!!!a pracowników jak swoich poddanych!!!!!

31


śmiechu warte ~śmiechu warte (Gość)25.02.2014 10:01

"M-N" napisał(a):
~M N (Gość)
14 godzin temu, 19:48
sprzątaczka nigdy nieczuła się i nie będzie czuła ważniejsza od dyrektora chce tylko aby ją traktować jak człowieka a nie jak coś gorszego.Od dyrektora oczekuje równego traktowania wszystkich pracowników a nie tylko wybranych.dobrze traktowani są tylko pracownicy gospodarczy może dlatego że są mężczyznami lub jest inny powód?[~śmiechu warte jest pani śmieszna pisząc takie rzeczy o pracownikach niższego szczebla.]

Bardzo ciekawe ma Pani poczucie dobrego traktowania.Niech mi Pani w takim razie odpowie jak dyrektor jest traktowany przez pracowników jeżeli pracownik gospodarczy robi awanturę i wrzeszczy na dyrektora? W prywatnej firmie nie pracowałby pięciu minut.To jest mobbing??? chyba tak ale w stosunku do dyrektora.

24


Bleki Blekiranga25.02.2014 00:14

A prokuratura nie rozumie tego, że nie był to zwykły dysk tylko dysk z danymi? Takimi rzeczami zajmuje się Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych!!! A tamci w ogóle to do Chojniaka jeszcze poszli z pismem, jakby mieli gdzie. Ogólnie sitwa, bagno, niski poziom szarych komórek.

41


M N ~M N (Gość)24.02.2014 19:48

sprzątaczka nigdy nieczuła się i nie będzie czuła ważniejsza od dyrektora chce tylko aby ją traktować jak człowieka a nie jak coś gorszego.Od dyrektora oczekuje równego traktowania wszystkich pracowników a nie tylko wybranych.dobrze traktowani są tylko pracownicy gospodarczy może dlatego że są mężczyznami lub jest inny powód?[~śmiechu warte jest pani śmieszna pisząc takie rzeczy o pracownikach niższego szczebla.]

51


jjj ~jjj (Gość)24.02.2014 16:20

to gdzie jest 4 liceum, jak tu jest szkola podstawowa???

10


gość 0 ~gość 0 (Gość)24.02.2014 12:24

Problem nękania w placówkach w szkole nie dotyczy tylko Piotrkowa, ale również powiatu.
Żałosne, ale prawdziwe. Nie do uwierzenia staje się fakt, jak zmanipulowany nauczyciel liczy kotlety, których nie zjadły dzieci!

81


So what ~So what (Gość)24.02.2014 00:06

Jak przy okazji każdej takiej afery w piotrkowskiej oświacie, pan kierownik Referatu Edukacji UM mgr Radosław Kaczmarek będzie utrzymywał, że (cytuję za poprzednimi jego wypowiedziami): "Nic mi o takiej sprawie nie wiadomo".

81


śmiechu warte ~śmiechu warte (Gość)23.02.2014 23:32

"gosc5" napisał(a):
~gość5 (Gość)
12 godzin temu, 11:52
Czas najwyższy zająć się tym problemem!!! Stop dla mobbingu! Za to powinno się surowo karać !!!!!g

Tam nawet sprzątaczka czuje się ważniejsza od dyrektora,więc o jakim mobbingu tutaj mówimy?

44


Bolo ~Bolo (Gość)23.02.2014 22:32

Pieniądze i znajomości wszystko potrafią załatwić - zagmatwać, wyciszyć. Ci co powinni coś z tym zrobić udają, że nic się nie dzieje. Jedno wielkie bagno. Aż wstyd, że to dzieje się w naszym mieście. Wstyd, że mamy takich dyrektorów i takich samych rządzących tym miastem.

121


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat