Gdyby nie feminizm, Pawłowicz nie miałaby prawa głosu

Sobota, 30 września 201745
Trzeba zmieniać nie tylko prawo, ale i ludzką mentalność - mówi Maria Malczyk, feministka i jedna z inicjatorek „czarnego protestu” (październik 2016) i Strajku Kobiet (marzec 2017) w Piotrkowie. 3 października kobiety po raz kolejny spotkają się na Krzywdzie. Nie będzie jednak pikiety i przemówień. "Dziewuchy" będą zbierać podpisy poparcia dla projektu ustawy "Ratujmy kobiety" i organizują pomoc dla kobiet przebywających w piotrkowskiej noclegowni.
Gdyby nie feminizm, Pawłowicz nie miałaby prawa głosu

Marek Jakubiak, poseł Kukiz'15, powiedział, że feminizm kończy się, gdy trzeba wnieść lodówkę na czwarte piętro. To, nie da się ukryć, dość popularny slogan, tylko czasem zamiast czwartego piętra jest ósme, a zamiast lodówki - szafa. A gdzie, Pani zdaniem, feminizm się zaczyna i gdzie się kończy?

Feminizm to „radykalizująca” idea, że kobiety są ludźmi. Ta wypowiedź jest trywialna. Nie chce się rozumieć, że nie walczymy z mężczyznami o równe bicepsy, tylko o równe prawa. A właściwie nie z nimi, tylko wraz z nimi. Zresztą prawda jest taka, że żaden mężczyzna, nawet wyjątkowo silny, nie wniesie lodówki na czwarte piętro sam. Trzeba to zrobić w minimum dwie osoby.

 

Był „czarny protest” w październiku ubiegłego roku, był też strajk 8 marca. Pierwszy był wyraźną formą sprzeciwu wobec zaostrzenia przepisów aborcyjnych, drugi - manifestem żądań. Zaznaczałyście, że nie był protestem antyrządowym. To czym będzie trzecie spotkanie?

„Czarny wtorek” to spotkanie w rocznicę niesamowitej mobilizacji, która zgromadziła nas po raz pierwszy i pozwoliła zamanifestować swoje poglądy. Chcemy dokończyć zbiórkę podpisów poparcia dla projektu "Ratujmy kobiety" -  i to pomimo tego, że zebrałyśmy wymaganą ilość podpisów do zgłoszenia go do Sejmu. Spotkamy się, by zakończyć akcję mocnym akcentem i przypomnieć postulaty, zarówno z "Ratujmy kobiety", jak i te sformułowane podczas Międzynarodowego Strajku Kobiet. Pokazać, że nie składamy parasolek. To takie zwieńczenie ruchu, który powstał. 

 

Kogo zapraszacie na „czarny wtorek”? Wiecie już, kto zabierze na nim głos, kto wystąpi, jaką spotkanie będzie mieć formułę?

Trochę ją zmieniamy. Nie chcemy, by była to klasyczna pikieta. To ma być zbiórka podpisów, połączona ze zbiórką środków czystości i przyborów higienicznych dla kobiet z piotrkowskiej noclegowni. Tych pań jest około 15-20. Jak zwykle spotykamy się pod szyldem "no logo". Zapraszamy wszystkich, którzy chcą się z nami solidaryzować. Nie przewidujemy zabierania głosu na scenie, nie będzie też partyjnych flag.

 

A jeśli Wasze podpisy zostaną zignorowane i „zmielone”?

W obecnym układzie sił możemy się spodziewać, że tak się stanie. Ale zbierając te podpisy, liczyliśmy się z tym. Bo przede wszystkim mówimy „sprawdzam”. Każdy projekt obywatelski miał przechodzić do dalszego procesu legislacyjnego. Po drugie, to nie jest tak, że wystarczy zebrać 100 tysięcy podpisów. Ludziom trzeba uświadomić, po co je składają i pod czym się podpisują. To ma w sporej mierze charakter edukacyjny i temu wszystkie akcje miały służyć.

 

Hipotetyczna sytuacja - "Ratujmy kobiety" nie przechodzi, ale i odpadają projekty zaostrzające przepisy. 40% Polaków popiera złagodzenie ustawy na korzyść kobiet w trudnej sytuacji, 41% jest za utrzymaniem obecnego stanu rzeczy, 11 chce całkowitego zakazania aborcji. Jesteście w stanie przystać na kompromis i zachowanie status quo?

Mogę mówić tylko za siebie. Nie wszystkie kobiety, które podpisały się pod projektem, popierają liberalizację prawa aborcyjnego. Bo projekt nie jest poświęcony tylko jej. Myślę, że to droga do tego, by rozmawiać. Prawda jest taka, że dzisiejsze przepisy to żaden kompromis. Dzisiaj o to, by kobieta, która jest w zagrożonej dla swojego życia ciąży, musi zabiegać w kilkunastu ośrodkach. Tymczasem na Słowacji można zrobić to od ręki i legalnie. Tego kompromisu przestrzega się tylko w jedną stronę, w stronę radykalną. Cały czas trzeba dążyć do tego, by otwierać kolejne drzwi w głowach i nie tylko zmieniać prawo, ale także mentalność ludzką.

 

Są głosy krytyków. W zapowiedzi protestu na portalu ePiotrkow.pl pojawiło się sporo nieprzychylnych komentarzy. "Błazenada - w głowach im się poprzewracało" to jeden z łagodniejszych. Nie czujecie się zniechęcone i nie czujecie, że przy „czarnym wtorku” jest też sporo „czarnego PR-u”?

Mnie to w ogóle nie zniechęca. Nie odnoszę się do krytycznych komentarzy i zasadniczo ich nie czytam. Oczywiście, w głowach nam się poprzewracało, bo do tej pory kobiety nie artykułowały głośno swoich poglądów. Nawet od znajomych słyszę pytania, co się ze mną stało. Nikt wcześniej nie pytał  o to, jakie mam poglądy, więc może faktycznie "poprzewracało nam się". Prawda jest taka, że to wszystko jest bardzo niewygodne. Nie chcemy, żeby otwierano nam drzwi i żeby dawano nam kwiaty. Możemy sobie same je otwierać i same sobie kupować kwiaty. Wystarczy, że będziemy zarabiać tyle samo co mężczyźni na tych samych stanowiskach, a na spotkaniach biznesowych kobieta na nim obecna nie będzie dyskryminowana. Jeśli ktoś uważa, że nam się poprzewracało w głowach, to świetnie. Ale to nie jest temat na tu i teraz. Dziś musimy rozmawiać o czymś, o czym Europejki rozmawiały 20-30 lat temu po to, by nasze dzieci i wnuki mogły przez ten temat przechodzić bardzo łagodnie. Zniesiemy falę tego hejtu. Jeśli jest w internecie, to niech sobie tam zostanie.

 

Ostatnia kwestia, może niekoniecznie związana ze zbliżającym się protestem. Opinię publiczną poruszyło samobójstwo 14-latka z Gorczyna koło Łasku. Chłopiec miał być nękany w szkole - wytykano mu, że inaczej się ubiera, rzekomo przypisywano mu także skłonności homoseksualne. Krystyna Pawłowicz zdążyła to skomentować: "Nie siejcie patologii, nie będzie jej śmiertelnego żniwa". Padło też sformułowanie "lewaccy ideolodzy". Proszę się nie obrazić, ale wydaje mi się, że feminizm według Krystyny Pawłowicz może wpisywać się w ową "lewacką ideologię".

To jest tak szerokie pojęcie, że w dzisiejszych czasach można tak nazwać wszystko. Powiem tak: gdyby nie feminizm, dziś Krystyna Pawłowicz nie mogłaby zabierać głosu w przestrzeni publicznej - choć może byłoby nawet lepiej, gdyby ona go nie zabierała. Jej słowa są haniebne, niedopuszczalne, szczególnie dla osoby publicznej. To wyraz największej pogardy. Nieważne, czy był osobą LGBT, czy miał problemy z rówieśnikami. Powinni to potępić pedagodzy, powinna się pod tym podpisać szeroko pojęta młodzież. Każdy, kto jest cywilizowanym obywatelem, Polakiem i Europejczykiem, powinien zdecydowanie to potępić. A im więcej będziemy rozmawiać na temat tego, co powiedziała posłanka Pawłowicz, tym częściej będzie istniała w mediach. Ona z tego żyje i tym żyje, i trzeba to marginalizować. Dziś każdy przejaw przemocy, werbalnej czy niewerbalnej, trzeba tępić. Jeśli ona dotyczy osób dorosłych, to są one jeszcze w stanie sobie z tym poradzić. Ale dziś istnieje przyzwolenie na niesamowitą nienawiść i dyskryminację inności. To coś niezwykłego i niedopuszczalne. Nie wyobrażam sobie, że moje dzieci będą dorastać w takich okolicznościach społecznych.

 

Jak zachęciłaby Pani osoby niezdecydowane lub te, które dopiero dowiedziały się o „czarnym wtorku”, do przyjścia na Krzywdę 3 października?

Zapraszam absolutnie wszystkich tych, którzy jeszcze nie złożyli podpisu pod projektem "Ratujmy kobiety", który nie tylko zakłada liberalizację prawa aborcyjnego, ale przede wszystkim zapewnia rzetelną edukację seksualną wśród naszych dzieci. Bo wyedukowane dzieci to mniej niechcianych ciąż. Ustawa zakłada też dostęp do antykoncepcji awaryjnej. Jest tak wiele kwestii, które projekt ustawy porusza, że zapraszam wszystkich do złożenia podpisu i wyrażenia jedności w społeczeństwie równych kobiet i równych praw dla wszystkich.

 

Rozmawiał Mariusz Jaroń

 

* - sondaż IPSOS dla portalu oko.press

POLECAMY


Zainteresował temat?

1

12


Komentarze (45)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

assa ~assa (Gość)30.09.2017 10:52

Feminizm kończy się wtedy,jak trzeba lodówkę wnieść na 4 piętro :D

106


gość ~gość (Gość)30.09.2017 10:09

Śmieszni są.

84


gość ~gość (Gość)30.09.2017 10:07

Lansujecie ten margines non stop.

104


Strzelający ~Strzelający (Gość)30.09.2017 09:25

Ania Grodzka to kobieta :D

124


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat