Dostaniesz za to, że się urodziłeś!

Tydzień Trybunalski Środa, 18 marca 201516
Jeden z uczniów wchodzi rano do szkoły. Już na powitanie słyszy: “Dzisiaj dostaniesz bicie!”. Kiedy pyta, za co, słyszy: “Za nic, za to, że się urodziłeś”. Innym razem piotrkowska gimnazjalistka* słyszy: “Rozpier... ci szklankę na ryju... Znam takich, co ci buźkę przerobią”. Tylko kilka spośród wielu spraw dotyczących zastraszania i bicia trafia na policję!
Dostaniesz za to, że się urodziłeś!

O sytuacji dotyczącej uczennic jednego z piotrkowskich gimnazjów powiadomił nas czytelnik, który pragnie pozostać anonimowy.

“Sprawa wygląda tak, że zaczęło się niewinnie od przepychanek słownych, a skończyło się próbą sił. Szkoła uważa, że nie ma problemu, ale wygląda to zupełnie inaczej. Padła groźba, że dziewczyna, która jest zastraszana, będzie miała i tu cytat: >>Rozpier..... Ci szklankę na ryju... Znam takich, co ci buźkę przerobią<<” – napisał w liście do redakcji.

Szkoła pomoże, ale... czujni muszą być rodzice!

Do czego doszło między gimnazjalistkami, zapytaliśmy więc w szkole, ale – jak się okazuje – to nie do końca właściwy trop.

- Jeśli dochodziło do zastraszania i wyzwisk, to nie na terenie szkoły, na przerwie, przy nauczycielu. Wszystko działo się poza szkołą, w Internecie, na Facebooku, kiedy się jednak o tym dowiedzieliśmy, postanowiliśmy szybko zareagować – mówi pedagog jednego z piotrkowskich gimnazjów, między uczennicami którego doszło do ostrego konfliktu, a potem do zastraszania. – Już następnego dnia wezwaliśmy rodziców obu uczennic, a więc szkoła zareagowała natychmiast – dodaje.

Ale rodzicom – podobnie jak ich córkom – nie bardzo udało się porozumieć. – Próbowaliśmy uświadomić rodzicom, że to oni powinni spróbować dowiedzieć się, co ich dzieci wypisują na Facebooku, bo to przecież w domu dzieci mają dostęp do komputera. Ustaliliśmy, że będziemy obserwować tę sytuację, czy cokolwiek będzie się działo na terenie szkoły. Czy te “zastraszające” dziewczyny będą się zbliżały (na korytarzu, w toalecie, na przerwie) do dziewczynki, która w tym przypadku była pokrzywdzona. W tej chwili mamy informację, że nic takiego się już nie dzieje – dodają przedstawiciele szkoły.

Same nastolatki też nie potrafiły wyjaśnić, jak to się wszystko zaczęło. Zaprzeczały – konfrontowane – że mówiły takie rzeczy.

- Żadne dziecko z naszego gimnazjum nie było przeniesione z powodu jakichś gróźb. Przeciwnie. To do nas trafiały dzieci z innych placówek, a rodzice tłumaczyli, że to “ze względu na bezpieczeństwo” – dodaje dyrektor gimnazjum. – Trzeba też powiedzieć, że zdarzały się i wymyślone opowieści. Pamiętam dziewczynę, która podbierała pieniądze swojemu ojcu. Kiedy ten się zorientował, wymyśliła historię, że jest zastraszana w szkole i “oprawcy” żądają od niej pieniędzy. Ojciec uruchomił więc policję - szkoła i jej okolice były obserwowane, aby zarejestrować, kiedy dochodzi do przekazania pieniędzy. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Na koniec wszystko okazało się fikcją, a dziewczyna przeznaczała podebrane pieniądze na... kosmetyki, w tym kremy przeciwzmarszczkowe (!!!) z Avonu. To była bardzo grzeczna, ułożona uczennica. Nikt by nie przypuszczał, że może taką historię wymyślić. Innym razem rodzice przyszli z interwencją do szkoły a propos tego, co koleżanki wypisują na temat ich córki na Facebooku. Kiedy z wydrukami z Facebooka przyszła do szkoły druga strona konfliktu, matki nie chciały uwierzyć, że ich własne córki posługują się takim językiem. A ten język bywa naprawdę bardzo wulgarny. A więc i tak bywa, chociaż oczywiście żadnego sygnału nie wolno lekceważyć. W tym wieku pewne rzeczy urastają do rangi niesamowitych problemów, a wyobraźnia podpowiada najgorsze rozwiązania - dodaje dyrektor gimnazjum.

Na policję trafia niewiele spraw, a powinno!

- Problem przemocy rówieśniczej dotyczy każdej kategorii szkół – zarówno podstawowych, gimnazjów, jak i ponadgimnazjalnych. W większym czy mniejszym stopniu występuje on w każdej placówce oświatowej – mówi podinsp. Robert Stachera, naczelnik Wydziału do walki z Przestępczością Narkotykową KMP w Piotrkowie Trybunalskim, w ramach którego funkcjonuje również komórka zajmująca się sprawami nieletnich. I przypomina sobie historię, która nim wstrząsnęła.

- Pamiętam przypadek (teren powiatu piotrkowskiego), kiedy dziewczynce, po wyjściu ze szkoły, zabrano tornister, rzucano nim, a kiedy próbowała go odebrać, przewrócono ją i ciągano po śniegu (podciągnięte ubrania, zimno). Zabrano jej też okulary, a u osoby z wadą wzroku brak szkieł powoduje jeszcze większe zagubienie (dziecko nie wie, co się dzieje). Kiedy słuchaliśmy opowieści, jak się nad nią pastwiono, zmroziło nam krew w żyłach – opowiada policjant.

W 2014 r. do piotrkowskiej Komendy dotarły informacje o 6 takich przypadkach. - Prowadzonych było 6 postępowań w sprawach nieletnich o czyny karalne określone w artykule 190 par. 1 kodeksu karnego, czyli tzw. groźby karalne oraz w art. 207 par. 1, czyli o tzw. znęcanie się. W 4 przypadkach chodziło o gimnazja w Piotrkowie, w 2 - o gimnazja na terenie powiatu piotrkowskiego. Tych przypadków jest na pewno dużo więcej, ale policja nie jest informowana o wszystkich. W tym roku prowadzone są już 2 postępowania, które dotyczą gimnazjów. Dotyczą one gróźb karalnych i znęcania się (tu kryje się cały wachlarz zachowań agresywnych: wyzwiska, bicie, oplucie, poniżanie).

A więc “górą” w tej niechlubnej statystyce gimnazja!

- To jest akurat taki segment edukacyjny, gdzie młodzież jest w newralgicznym wieku. Wchodzą w grę kwestie kształtującej się osobowości, emocji, ale i dużej anonimowości w tego rodzaju placówkach - mówi podinsp. Stachera. - Tu widziałbym ogromną rolę pedagogów i dyrektorów szkół. Pedagog powinien zgłosić problem dyrektorowi, a ten ma obowiązek prawny wynikający z Ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich (art. 4 par. 3) powiadomić o tym właściwy sąd bądź policję. Niepowiadomienie o takim przypadku może być w skrajnym przypadku potraktowane jako niedopełnienie obowiązków. A niedopełnienie obowiązku przez funkcjonariusza publicznego rodzi określoną odpowiedzialność prawną.

Warto więc podkreślić raz jeszcze, że to obowiązek, a nie czyjaś dobra wola!

- A zwykle nie jest tak, że powiadamia nas szkoła. Jeżeli już wiemy o czymś z innego źródła, to szkoła wtedy jak najbardziej chce z nami współpracować (taki brak współpracy byłby bardzo źle odebrany). Poza tym jest taki obowiązek. Najczęściej jednak zgłaszają nam sprawę rodzice, opiekunowie, osoby najbliższe – dodaje policjant.

Wizyta w komendzie czasem działa prewencyjnie

Szkoły zwykle niechętnie mówią o przypadkach rówieśniczej przemocy, bo - tak samo jak i inne instytucje - dbają o wizerunek społeczny. - Możemy się domyślać, że czasami ta dbałość o właściwy wizerunek, odbiór przez potencjalnych rodziców uczniów, bierze górę i taką sytuację na jakimś etapie próbuje się wyciszyć, załatwić polubownie. Ja jednak optuję za tym, żeby każdy taki przypadek był zgłaszany w tutejszej jednostce (bądź w sądzie rodzinnym z pominięciem policji). Czasem prowadzenie przez szkołę własnego śledztwa, własnych ustaleń nie wychodzi na korzyść dla sprawy i dla osoby pokrzywdzonej. W każdym przypadku zgłoszonym do nas mamy obowiązek wyjaśnić go wszechstronnie, a więc przeprowadzić wszystkie możliwe czynności dowodowe: przesłuchać świadków, ustalić, jaki był zakres tej przemocy, jakie były jej formy, kto był sprawcą. Jeżeli zbierzemy materiał dowodowy, który uzasadnia przedstawienie osobom nieletnim zarzutów, to je stawiamy. Całość materiałów każdorazowo przekazujemy do sądu, ponieważ w przypadku osób nieletnich to sąd jest gospodarzem postępowania. My wykonujemy tzw. czynności niecierpiące zwłoki. Zabezpieczamy dowody (SMS-y, korespondencja na Facebooku) na potrzeby sądu i to on stosuje określone środki wychowawcze – mówi podinsp. Stachera.

- To, co my robimy, jest czasami o tyle korzystne, że sam kontakt potencjalnego sprawcy z policją studzi jego zapędy i działa w ten sposób, że ucina niejednokrotnie pasmo przemocy, którą stosuje względem rówieśników. Choć są i osoby o takim stopniu demoralizacji, że kontakt z policją nie jest dla nichczymś, co może odstraszyć. A – proszę mi wierzyć – młodzież potrafi być bardzo okrutna jeśli chodzi o formy znęcania się. To są formy, które czasami przyprawiają nas o gęsią skórkę – dodaje podinsp. Stachera. – Jeżeli dziecko w szkole jest cały czas nękane przez te same osoby, jeżeli wciąż słyszy groźby, to odechciewa mu się nie tylko chodzić do szkoły...

Groźba też jest przestępstwem

W coraz większej liczbie przypadków mamy do czynienia z przemocą, która dotyka sfery Internetu, sfery wirtualnej. A znieważanie za pomocą tego typu środków jest bardzo dotkliwe. Tam się toczą dyskusje, tam wymieniane są opinie, no i... wszyscy znajomi to czytają.

Ale do przemocy dochodzi także w szkole.

- Są to głównie groźby, ale trzeba pamiętać że groźba jest już przestępstwem, które dotyka bardzo delikatnej sfery. Człowiek nie powinien żyć w strachu, w lęku. Przykład? Jeden z uczniów wchodzi rano do szkoły. Już na powitanie słyszy” “Dzisiaj dostaniesz bicie!”. Kiedy pyta, za co, słyszy: “Za nic, za to, że się urodziłeś” – cytuje słowa z jednego z postępowań podinsp. Robert. Stachera. - Wyzwiska, bluźnierstwa, znieważanie nie tylko samej ofiary, ale i osób dla niej najbliższych, grożenie rozpowszechnieniem takich informacji, które będą uwłaczały jej godności, narażały na przykre reakcje innych. Wyobraźnia młodzieży jest bardzo bogata. Czasem przechodzi ludzkie pojęcie, jak można się w grupie umówić, ukierunkować na jakąś osobę i uprzykrzać jej życie, delikatnie mówiąc, bo te formy są czasem bardzo skrajne - dodaje.

Do spełnienia gróźb dochodzi rzadko. - Ale zdarza się i przemoc fizyczna – uderzenia, popchnięcia, czasem bardziej dotkliwe formy. Do takich rzeczy też na naszym terenie dochodziło – informuje policja.

Oprawcy nie powinni czuć się jednak bezkarni. Im też coś grozi. Tym najsurowszym środkiem jest umieszczenie w ośrodku wychowawczym, schronisku dla nieletnich bądź zakładzie poprawczym. Wcześniej sąd może ustanowić kuratora.

Dlaczego niektóre dzieci stają się tyranami, a inne ofiarami? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Ważne natomiast, by to dorośli w porę zauważyli problem. Bo może być za późno...

 

Anna Wiktorowicz

* Nazwa gimnazjum – ze względu na dobro uczniów – pozostanie do wiadomości redakcji.

 

POLECAMY


Zainteresował temat?

4

0


Komentarze (16)

Komentowanie zostało wyłączone.
uczennica owego gimnazjum ~uczennica owego gimnazjum (Gość)18.03.2015 07:50

Treść komentarza została usunięta przez moderatora forum

110


Katarzyna ~Katarzyna (Gość)18.03.2015 08:51

To rodzice tworzą obraz swojego dziecka. Sami chwalą ponad miarę , uświadamiając że mają sobie dawać radę we własnym zakresie. Często narzucają że mają zadawać się tylko z tymi bogatymi znanymi dziećmi .A potem okazuje się że te dzieciaki tworzą świetne paczki kumpli i są diabełkami. Rodzice nie wiedzą o tym bo nie interesują się do końca co ich dzieci robią. Wiem bo takie dziecko ma moja koleżanka i to co wstawia na Facebooku wprawia w osłupienie mnie i naszych znajomych, ale co najgorsze to rodzice tej dziewczynki śmieją się z tego ciągle powtarzając jej jaka jest piękna i mądra.No to wszystko w temacie.

100


bnm ~bnm (Gość)18.03.2015 08:27

Zamiast lać dzieci w domu grubym pasem po tyłku i od małego rozumu uczyć to się wychowuje takie niemoty.
Dużo do powiedzenia, a mało w głowie.
Idiokracja + kolorowe obrazki dla durni.

150


Randomdd ~Randomdd (Gość)18.03.2015 08:09

Dawajcie dalej zasiłki dla patologii, a będzie się dalej wylęgać po kamienicach, a że do wychowania takiego dzieciaka rodzice używają często gęsto środków przymusu bezpośredniego to dzieciaki przenoszą agresje z domu do szkoły. Nic nie bierze się z niczego.

174


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat