Dlaczego dajemy się naciągać akwizytorom?

Tydzień Trybunalski Sobota, 17 marca 20187
Najpierw telefoniczne zaproszenie na pokaz, później prezentacja towaru i nagle decydujemy się na zakup zestawu garnków, znakomitej wełnianej pościeli, kosmetyków, a nawet usług medycznych. Opamiętanie przychodzi później, gdy zdajemy sobie sprawę, że kupujemy coś zupełnie niepotrzebnego za kosmiczne pieniądze. O tym, co powoduje, że dajemy się nabrać na takie oferty, rozmawiamy z Bartłomiejem Krasińskim, miejskim rzecznikiem konsumentów i psychologiem Michałem Szulcem.
fot. pixabay.comfot. pixabay.com

Nagminnie ulegamy akwizytorom. Ile takich spraw rocznie trafia do Miejskiego Rzecznika Konsumentów?

B.K.: Nie jestem w stanie tego dokładnie oszacować, ale praktycznie po każdym pokazie, jaki obywa się w Piotrkowie, przychodzi kilka osób z prośbą o przygotowanie odstąpienia od umowy. Trzeba pamiętać, że mamy 14 dni na rezygnację.

 


Czy w takich umowach znajdują się "haczyki", które utrudniają albo nawet uniemożliwiają jej rozwiązanie?

B.K.: Zaczynają się pojawiać, ponieważ Ustawa o prawach konsumenta nie dotyczy niektórych typów umów, np. gdy chodzi o usługi i sprzęt medyczny. Zaczynają pojawiać się umowy o sprzedaż sprzętu medycznego, przykładowo materace do masażu. Pojawiła się również grupa firm oferująca abonamenty na usługi medyczne, co miałoby ułatwić dostęp do lekarza. Takie abonamenty są płatne miesięcznie, ale w skali roku jest to bardzo wysoka kwota. Od takiej umowy jest już trudno odstąpić, chyba, że udowodni się, że nie chodzi o usługi medyczne.

 


Co właściwie sprawia, że jesteśmy podatni na takie oferty? Dlaczego są one dla nas kuszące?

M.S.: Jeśli chodzi o tego typu oferty, najczęściej decydują się na nie osoby starsze. Po pierwsze pojawia się troska i dbałość o zdrowie, co jest naturalne w tym wieku, a po drugie potrzeba bliskości. Trzeba zauważyć, że relacja handlowa tworzy pozór albo nawet rzeczywisty rodzaj relacji. Dla osób samotnych jest to jakiś substytut relacji i poczucia bliskości. Paradoksalnie, w mojej ocenie zawodowej, zasadniczym czynnikiem, który popycha ludzi do zawierania niekorzystnych umów jest po prostu chciwość, pokusa posiadania bez ponoszenia kosztów.

 


Kwestia zawierania niekorzystnych umów jest dość często poruszana w mediach, więc teoretycznie ludzie powinni zdawać sobie sprawę z pewnych zagrożeń.

M.S.: Starsi ludzie są naiwni z natury, jest to takie naiwne oczekiwanie, że świat okaże się przyjazny i osoby wokół zatroszczą się o nas i będziemy życzliwi. To pokazuje, w jak chorym świecie żyjemy, jak on jest zepsuty, zimny emocjonalnie i nastawiony na konsumpcję i zysk.

 


Chwyty stosowane przez sprzedawców i akwizytorów są coraz bardziej wyrachowane.

B.K.: Spotkałem się z działaniami wprost oszukańczymi, działającymi na emocjach. Miałem przypadek konsumentki, której sprzedano towar, który miał ją chronić przed chorobą nowotworową. Podczas pokazu padło na sali pytanie czy ktoś z obecnych miał w rodzinie osobę, która chorowała na raka, bądź zmarła w wyniku tej choroby. Akurat 2 lub 3 miesiące przed pokazem, konsumentce zmarła córka. Kobieta przyznała się do tego. Ten fakt został perfidnie wykorzystany przez handlowców i sprzedali kobiecie zupełnie bezużyteczny towar za kilka tysięcy złotych, twierdząc, że uchroni ją to przed nowotworem.

 


Techniki wywierania wpływu na ludzi są zróżnicowane, opisał to profesor psychologii Robert Cialdini. 

M.S: Generalnie wszystkie te metody manipulacji próbują zbudować fałszywe poczucie zaufania. One są skuteczne, ponieważ w ludziach jest pewien potencjał nabywania i posiadania. To, co powoduje, że pakujemy się w takie problemy i nabieramy na różne triki, to iluzoryczne poczucie, że posiadając stajemy się lepszym człowiekiem i stan posiadania decyduje, kim jesteśmy. W rzeczywistości jest przecież inaczej. Ważne jest to, co dajemy z siebie innym.

B.K.: Sprzedawcy korzystają z tego. Osoby starsze, tłumacząc się, dlaczego dokonały takiej decyzji zakupowej, stwierdzały, że handlowcy namówili ich, żeby kupili coś dla wnuka, np. na wesele. Przykładowo zestaw garnków, super pościel itd. Handlowcy odwołują się do różnych rzeczy i robią wszystko, aby namówić na zakup.

 


Oprócz grania na ludzkich przeżyciach, często towar przedstawiany jest na zasadzie niedostępności, że jest ekskluzywny i będziemy mieć coś, czego nie ma nikt inny.

B.K.: Takie towary w rzeczywistości sprzedawane są w różnych systemach, a zdecydowaną część możemy nabyć także w sklepach. Są one przedstawiane jako coś bardzo wartościowego. Rzadko się zdarza, aby taki towar był sprzedawany pojedynczo. Zazwyczaj dostajemy coś jeszcze. Jeśli płacimy za jeden ekskluzywny towar, do tego dostajemy jeszcze coś innego, to wypadałoby się zastanowić, jaką to ma faktycznie wartość. Może się okazać, że towar nie jest wart tych pieniędzy, a co za tym idzie, nie jest ekskluzywny. Jednak taka analiza może być trudna. Jak relacjonują konsumenci, w tym całym systemie sprzedaży najpierw jest wyłowienie z całego grona potencjalnych nabywców. Dopiero potem jest rozmowa z klientem na osobności i tu wytwarza się atmosfera sugerująca, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym, bez czego będzie nam trudno żyć.

 


Ale dlaczego to działa?

M.S.: To się niewiele różni od technik psychomanipulacyjnych, z którymi mamy do czynienia w sektach. "Jesteśmy dla Ciebie, zasługujesz na ten ekskluzywny towar". Osoby, które przychodzą na takie spotkania, nie mają prostej i jasnej wizji świata, którą miały nasze matki i babki, a która była chroniąca. Dawniej osoby czuły, że są we właściwym miejscu i nie obnażały swojej niższości.

 


Bywa też tak, że kupując jedną rzecz, jesteśmy skłonni kupić też kolejną. Dlaczego tak się dzieje?

M.S.: Jeżeli wyraziliśmy zgodę na krótką rozmowę, to być może zgodzimy się na to, aby wypić wspólnie kawę. Nagle wytwarza się iluzja relacji. Osoba, która robi kawę akwizytorowi zaczyna mieć poczucie, że jest to jej gość. Jak wiadomo "gość w dom, Bóg w dom". Na dodatek proponuje coś pożytecznego, więc grzechem byłoby odmówić. Jeżeli proponuje coś jeszcze, to tym bardziej nie wypada. Mamy prosty obrazek.

 


Wszystkie te oferty są tak konstruowane, że kupując jedną rzecz, drugą mamy po super okazyjnej cenie. 

B.K.: To techniki, które obserwujemy także codziennie w sklepach. To samo robią operatorzy telekomunikacyjni. Kupując kilka ofert, dostaniemy rabaty, będzie taniej. Odnośnie pokazów, samo zaproszenie telefoniczne gwarantuje nam już jakiś prezent. To znowu nawiązanie jakiejś relacji. Skoro otrzymaliśmy od sprzedawcy prezent, to wypadałoby coś kupić. Każdy kolejny towar wydaje się coraz bardziej atrakcyjny. Dopiero za kilka dni przychodzi opamiętanie, że jest to nam niepotrzebne, a na dodatek horrendalnie drogie.

 


Rozmawiał Paweł Kwiatkowski

POLECAMY


Zainteresował temat?

5

0


Komentarze (7)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

ds ~ds (Gość)18.03.2018 10:09

dilerzy narkotykow maja wieksze sumienie niz akwizytorzy.

60


tak ~tak (Gość)18.03.2018 00:14

Po 1989 roku rządzący Polską stworzyli takie warunki aby oszuści w majestacie prawa oszukiwali i okradali Polaków. Powstała pajęczyna pseudo firm które nas okradają.

100


~gość ~~gość (Gość)17.03.2018 18:58

Nie rozumiem pytania dlaczego dajemy się naciągać bo ja się nie daję.

92


syn ~syn (Gość)17.03.2018 17:20

Do mnie np. wydzwaniają przedstawiciele organizatorów tzw. „pokazów” przeważnie „wyrobów zdrowotnych”. Moja mama chodziła na te pokazy i zostawiła mi w spadku stertę do niczego nie potrzebnych rzeczy kupionych na „pokazach” i... nie spłacony kredyt, bo jak tylko poszła na „pokaz”, to tak nią zamanipulowali, że kupiła coś absolutnie niepotrzebnego za kilka tys. zł. zaciągając kolejny kredyt. (Oj, chyba nie jeden pałac został wybudowany za pieniądze zarobione na tych pokazach, ale... ci, którzy tym kręcą nie są w przeciwieństwie do mnie, pracującego na etacie, „nieudacznikami”, tylko wzięli sprawy w swoje ręce i doszli do wszystkiego „ciężką pracą”, no nie?...) Trzeba być wyjątkowo bezczelnym i zaślepionym żądzą zysku za wszelką ceną, żeby starszym, naiwnym zazwyczaj ludziom, wciskać jakieś "zdrowotne" patelnie labo poduszki za kilka tys. zł. sztuka załatwiając na miejscu trudny do spłacenia kredyt na zakup tych bubli. To za takich powinna się ostro wziąć "dobra zmiana", ale jakoś... najwyraźniej się woli brać za... hm... kogoś innego i organizatorzy "pokazów" mają się dobrze... Można co prawda w ciągu 14 dni odstąpić od umowy zawartej poza siedzibą przedsiębiorstwa, ale nie zawsze, np. niektórzy są tacy sprytni, że organizują "pokaz" w... siedzibie przedsiębiorstwa i wtedy, jak wnuczek powie babci, albo dziadkowi, ze dali się nabrać, jak dzieci i kupili za grube pieniądze coś, co im nie jest do niczego potrzebne, jest już za późno.... Przestrzegajmy więc może nasze babcie i naszych dziadków przed braniem udziału w tych "pokazach"!

71


Pierre Dolevas ~Pierre Dolevas (Gość)17.03.2018 12:44

Ludzie coraz głupsi, to i akwizytorom coraz łatwiej robić ich w wała. Na pozbycie się natrętnych akwizytorów najlepsza jest metoda wujka Staśka, co to był mistrzem ciętej riposty. Wujek nie był mój, tylko słynnego Jasia z dowcipów. Jak widać, nawet znajomość dowcipów może ułatwić radzenie sobie w tym coraz bardziej chorym świecie.
***
Poszedł sobie Jasio do cyrku. Wszystko mu się tam niesamowicie podobało: żonglerzy, ekwilibryści, akrobaci, tresura zwierząt... No więc siedzi sobie i zafascynowany ogląda spektakl, kiedy w połowie przedstawienia na arenę wychodzi Klaun Szyderca i pyta, które dziecko chce wziąć udział w zabawie. Żadne dziecko się nie zgłosiło, więc klaun zaczął sobie chodzić pomiędzy rzędami, w końcu upatrzył sobie naszego Jasia, podszedł do niego i zagaił:
- Dzień dobry chłopczyku, czy ty może jesteś głową krowy?
- Nie, proszę pana - odparł zmieszany Jasio. - Nie jestem głową krowy.
- A, to pewnie w takim razie ty jesteś tułów krowy?
- Nie, proszę pana, nie jestem tułów krowy...
- Ha! - zakrzyknął uradowany klaun. - W takim razie wszystko już jasne: ty jesteś dupa wołowa!
Cały cyrk wybuchnął śmiechem, a Jasio się popłakał i czmychnął zawstydzony do domu. W domu poskarżył się ojcu. Ten chwilę pomyślał i mówi:
- Nie przejmuj się, synku. Zrobimy tak: jutro pójdziesz jeszcze raz do cyrku i usiądziesz w pierwszym rzędzie. Ale nie sam. Pójdzie z tobą wujek Stasiek - mistrz ciętej riposty.
Jak uradzili, tak zrobili. Następnego dnia poszedł Jasio do cyrku z wujkiem i usiedli w pierwszym rzędzie. Oczywiście znowu w połowie przedstawienia na arenę wyszedł Klaun Szyderca. Od razu dostrzegł Jasia w pierwszym rzędzie, więc już nie pytał o chętne do zabawy dzieci, tylko licząc na łatwy ubaw, od razu podszedł do Jasia i zagaił:
- Dzień dobry chłopczyku, czy ty może jesteś głową krowy?!
A na to wujek Stasiek:
- W********aj!!!

91


duralex ~duralex (Gość)17.03.2018 12:32

Jakie prawo, takie możliwości dla cwaniaków i oszustów.

90


Witek ~Witek (Gość)17.03.2018 11:39

Dlatego ,że w kraju mamy prawo do wszelkiej maści złodziei i naciągaczy łącznie z firmami windykacyjnymi

101


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat