Danka, przecież ty możesz grać!

Tydzień Trybunalski Poniedziałek, 01 października 20120
O tym, żeby grać, marzyła od zawsze. Jako dziecko nie miała takiej szansy. Nastolatki nie było stać na instrument. Dorosłej osobie zabrakło odwagi. Zdobyła ją dopiero na emeryturze, dzięki mobilizacji bratanka.

Pewnego dnia powiedziała sobie: Danka, przecież ty możesz grać! Tak zaczęła się jej przygoda z muzykowaniem. Dziś jest najstarszą uczennicą piotrkowskiej szkoły muzycznej. Od ponad dwóch lat uczy się grać na keyboardzie w ognisku muzycznym. Danuta Andrzejczak z Milejowa mówi, że dzięki muzyce dostała drugie życie.

Bałałajka i łyżki zamiast perkusji

Danuta ma 65 lat i jest najstarszą uczennicą piotrkowskiej szkoły muzycznej. Jej przygoda z muzykowaniem rozpoczęła się ponad dwa lata temu, choć - jak sama twierdzi - ta przygoda tak naprawdę trwa od dawna. - Pochodzę z rodziny chłopskiej (rodzice mieli gospodarstwo), w której prawie wszyscy muzykowali. Oczywiście wtedy nikt nie myślał o szkole muzycznej, ale członkowie rodziny byli samoukami, grali z serca. W domu było bardzo dużo instrumentów i zawsze bardzo dużo ludzi. Moja babcia miała dziewięcioro dzieci i wraz z nimi mieszkała w jednym, dużym domu. Było też dużo instrumentów, prawdopodobnie poniemieckich. Pamiętam te czasy, choć byłam mała i jeszcze nie chodziłam do szkoły. Kiedy trwały święta czy inne spotkania rodzinne, wszyscy chwytali instrumenty, które były pod ręką. A było ich sporo: bałałajka, mandolina, gitara, skrzypce, pianino, akordeon. Kiedy dla mojej cioci brakowało już instrumentu, chwytała łyżki stołowe, układała je tyłem do siebie, wkładała między palce i grała na łyżkach zamiast na perkusji. W święta tata zasiadał do pianina, pozostali członkowie rodziny śpiewali. Stąd dziś w mojej głowie mnóstwo starych piosenek. To były fajne czasy i muzykowanie nigdy nie było mi obce - mówi Danuta Andrzejczak, najstarsza uczennica piotrkowskiej szkoły muzycznej.

Danucie nie dane było jednak uczyć się grać od profesjonalistów. W młodości nawet próbowała, ale ciągle przeszkodą był brak dobrego “narzędzia” do nauki. - Kiedy chodziłam do ogólniaka, w mojej szkole był zespół mandolinistów. Jak tylko dowiedziałam się o tym, natychmiast się zapisałam. Jednak po kilku spotkaniach okazało się, że bez mandoliny ani rusz. A ja nie miałam własnej. Musiałam zrezygnować. Ale ciągnęło mnie do grania. Kiedyś nawet w internacie dałam koncert na mandolinie, którą przywiozła koleżanka. Ze słuchu nauczyłam się kilku utworów. I koniec. Potem prosiłam tatę, by kupił mi akordeon. Nie było takiej możliwości i znów nie wyszło. Potem zaczęłam pracę, założyłam rodzinę, urodziłam dzieci i nie było czasu - mówi Danuta.

POLECAMY


Zainteresował temat?

1

0


Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat