Ach co to za ślub...

Piątek, 11 września 20152
Ślub to uroczystość nowożeńców z rodziną w tle. Rozmawiamy z Kaliną Paroll projektantką mody, obecnie mieszkającą w Piotrkowie.

Ładuję galerię...

- Jako projektant mody chętnie uczestniczę we wstępnych i finalnych wydarzeniach w tym najpiękniejszym dniu panny młodej. W moim przypadku, gdy wiem na jaką skalę planowana jest uroczystość, okiem fachowca oceniam warunki fizyczne oblubienicy, wypytuję o rodzaj ślubu ( cywilny, kościelny, w plenerze ), miejsce i czas przeznaczony na wesele, na pamiątkowe zdjęcia itp. Dla mnie panna młoda to: sylwetka, postać, typ kolorystyczny o określonej osobowości i oczekiwaniach. Ustalam kolor, rodzaj tkaniny na suknię, omawiam zakup bielizny i pantofli (koniecznych już na pierwszej miarze), zaczynam rysować projekty, naradzać się z krojczynią. Bywa, że panna młoda zabiera na pamiątkę wybrany projekt, oprawia i zachowuje wraz z prezentami i życzeniami. Projektant i pozostałe osoby dbające o oprawę uroczystości powinni myśleć o każdym detalu, umiejętnie podsuwając sprawdzone rozwiązania.
Korzystając z przywilejów projektanta i nabytego doświadczenia - doradzam, a nawet rozstrzygam w różnych kwestiach. Biorę na siebie protesty, różnice zdań wynikające z emocji. Hasło jest jedno: wszyscy gramy na pannę młodą! Rodzina, projektant, krawcowa, organizatorzy. Uwielbiam moment, gdy gotowa suknia ślubna zawisa pod żyrandolem na środku pracowni, powodując chwilę wzruszenia u wszystkich obecnych. Potem znika w pokrowcu i odpływa wraz z z całym wianuszkiem zainteresowanych. W pracowni zapada chwila ciszy. Jakie te Polki są ładne! Ale i jakie odmienne!


- Czy odwiedzające pracownię panie poszukują tylko porady, czy projektu?
- Niekoniecznie każda decyzja o ślubie zaczyna się od wędrówek po salonach lub targach ślubnych. Wypełnione po brzegi salony i stoiska z gotowymi kreacjami, często są traktowane jak droga po przymierzalniach. Okazuje się, ze można skrócić, zwęzić, dopasować, dobrać welon i inne dodatki. Jest duże lustro, dobre oświetlenie, fachowy personel, kawa. Suknie mają profesjonalnie wykończone spody, dobrze dopasowane gorsety. Jednak - nadmiar zaczyna nużyć, poszukiwania czegoś bardziej osobistego prowadzą do pracowni projektanta, od którego oczekuje się wyobraźni i warsztatu, przeniesienia fantazji na papier konstruktora z uwzględnieniem gustu klientki. To jest gra zespołowa.


- Czy zmieniają się wymagania panien młodych?
- Odpowiem tak. Byt określa świadomość. Wystarczy porównać zdjęcia z lat 70. i te współczesne sesje fotograficzne w pięknej scenerii miejskich parków. Wyspecjalizowane agencje podsuwają ciekawe rozwiązania. Panny młode XXI wieku są mniej kreatywne, a bardziej roszczeniowe niż ich koleżanki lat 70. i 80. W latach kryzysu ubierałam do ślubu moją przyjaciółkę, Teresę. Ze specjalnie sprowadzonej z NRD pięknej gipiurowej firanki, farbowanej w wannie esencją herbacianą powstała stylowa suknia z trenem, godna księżniczki. Uroda mojej przyszłej bratowej pobudziła moja wyobraźnię projektanta. Zamiast banalnego tiulowego welonu zaproponowałam ręcznie haftowany trzymetrowy szal z ludowego stroju żywieckiego, upięty na głowie małym bukiecikiem kolorowych cynii. Takiego pomysłu nie proponuje żaden salon sukien ślubnych.


- A kto panią ubierał do ślubu?
- Oczywiście ja sama. Sukienkę( krótką) z białego szyfonu szyłam w Modzie Polskiej, poznając w praktyce relacje klientka - krojczyni.


- Czy popiera pani zwariowane projekty dla panny młodej, przebranej za nurka czy spadochroniarkę?
- Zdecydowanie oddaję pole kolegom, niech tworzą! Moje fantazje zamknęły się na przestrzeni lat trzema projektami czerwonej tafty.


- Kto je nosił?
- Piękność z Dubaju, hinduska księżniczka o imieniu Jajanti oraz żona dziennikarza z TVN. Przyjaciółka rodziny Mary, urocza piotrkowianka, przyszła żona dyplomaty wybrała mój projekt z kolorowego woalu w polskie kwiaty. Wzory zszywane metoda patchworkową nawiązywały do tendencji ludowych, mody hippi z akcentami regionalnymi. Fason i tkanina były podziwiane podczas różnych gali w ambasadzie, na równi z urodą właścicielki. Być może ten model będzie można oglądać na projektowanej pod koniec roku wystawie w Muzeum Narodowym w Krakowie zatytułowanej  "Moda w Polsce 1945-1980”. W ubiegłym roku uczestniczyłam w przygotowaniach do wzruszającego ślubu córki pani Ewy Bem, promiennej brunetki, Pameli i ślubie Anny Lewandowskiej. Ślub po latach, to egzamin dla projektanta. Moim udziałem było kiedyś ubrać nowożeńców o polsko - szwedzkim rodowodzie. Relacje służbowe do tego stopnia się przerodziły w wieloletnią przyjaźń, że za parę dni wyruszamy razem do Mediolanu podziwiać architekturę i modę.


- Czym różni się projektowanie dla indywidualnej klientki od tworzenia na zlecenie dla firmy specjalizującej się w modzie ślubnej?
- Różnica jest zasadnicza. Ilustrują to moje projekty wykonane dla firmy "Thea". Firmy oczekują kreatywności, ucieczki od banału, czyli gorsetowej góry i szerokiej "bezy" na halkach. Zachęcają do świeżych, futurystycznych, czasem dwuznacznych rozwiązań, dotychczas niestosowanych. Przykładem jest tutaj rysunek panny młodej ciągnącej welon na złotym sznureczku z dzwoneczkiem. Model nazywał się "Ostatnia chwila" … Firmy oczekują pomysłów na różne pogody i pory roku, czekają na etole, bolerka, zarękawki przeznaczone do kościoła.
Szukając nowych form mogę testować tkaniny. Są hurtownie wyspecjalizowane w kolekcjach materiałów na ślubne okazje. Można utonąć w tiulach, woalkach, dodatkach krawieckich. Nie przypuszczałam, że w Piotrkowie natrafię na adres z dobrymi materiałami. Z prywatnie szyjącymi klientkami "kłopot" polega na tym, że zbyt łatwo ulegają pokusie, fascynacji, zdjęciom gazetowym, relacjom za ślubów celebrytek. Zaufania do propozycji stworzonej do ich sylwetki i możliwości finansowych nabierają w czasie szczegółowego omawiania rysunku. Zaczynają czytać opisy, oglądać "tył" i ważne detale. Trochę to trwa. Trzymam się zasady, że nie zmieniamy zatwierdzanego projektu. To także dotyczy krawcowych. Ograniczam też asystę przy miarach. Z radością, ale profesjonalnie podejmuję grę między klientką, firmą i moim wyobrażeniem - co jeszcze mogę stworzyć? Uwielbiam to!


Praktyczne redy Kaliny Paroll dla panny młodej:


1. Zadbać o ciało, o "apetyczny" odcień skóry.
2. Kupić z wyprzedzeniem odpowiednią bieliznę i dodatki.
3. Umieć określić swoje wymagania i nie zmieniać decyzji.
4. Wybrać małe grono przyjaznych i odpowiedzialnych doradców.
5. Postawić na romantyczność, tradycję i zwyczaje.
6. Szyjąc lub kupując suknię, zadbać również o mamę i świadków.

7. Włożyć coś starego, coś niebieskiego, coś pożytecznego, a od teścia do pantofelka złoty pieniążek.
8. Nie spieszyć się! Z wysiadanie z aut, z wejściem do kościoła, z odbieraniem życzeń…
9. Mieć w samochodzie, przygotowaną na awaryjną sytuację, przezroczystą parasolkę ozdobioną atłasową wstążką.
10. Nie używać ryzykownych ozdób ( dużej biżuterii, wymyślnych fryzur, ostrego makijażu).
11. Zakręcić pana młodego przy ołtarzu!

POLECAMY


Zainteresował temat?

1

1


Komentarze (2)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

buciki ~buciki (Gość)20.09.2015 20:19

Cos pozyczonego o to chodzi przy okazji moze byc pożyteczne

00


michal94 ~michal94 (Gość)11.09.2015 14:54

Po jakiemu ten artykuł? Ja nie rozumieć

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat