metoda sortowania: od najstarszego do najnowszego / najnowszego do najstarszego
Al Bundy ~Al Bundy (Gość)25.11.2012 17:36

"tutaj" napisał(a):
Al Bundy: czy ja już mówiłam, że Cię kocham?


Jeszcze nie, ale to miłe :)

"baba" napisał(a):


Droga Babo - troszkę zamotałaś. Nigdzie, gdzie dotychczas pracowałem nie spotkałem się z tym, że na tym samym stanowisku kobieta zarabiała mniej. To jakiś mit, który rozdmuchują feministki. Podstawa wynagrodzenia była taka sama dla pracowników płci obojga, ewentualna premia była uzależniona od wydajności. Ba, mając w pamięci ten dziwaczny mit doznałem sporego zaskoczenia, gdy kiedyś przeczytałem, że aktorki branży fikanej zarabiają średnio trzy razy tyle, co aktorzy tejże branży :) Więc z tym zarabianiem przez mężczyzn więcej na tym samym stanowisku nie do końca prawda...
Wymieniając wszystkie dziwne mniejszości zapomniałem o mańkutach. Czym prędzej naprawiam ten błąd, zwłaszcza, że stanowią spory odsetek, a do niektórych (jak np. Ed O'Neill i Paul McCartney) mam szczególną słabość :)
Wróćmy jednak do tych parytetów - proszę zauważyć jak one są skonstruowane. Jeśli "na listach wyborczych musi być minimum 35% kobiet", to co to w praktyce oznacza? Oznacza, że nawet 1/3 kobiet na liście to będzie "be", ale 40%, 80% a nawet 100% będzie "cacy". Czyli nie może być listy bez kobiet, nie może być takiej, gdzie kobiet jest mniej niż 35%, ale może być lista z samymi kobietami! Bo parytet, nie gwarantuje minimum dla mężczyzn. To kto tu tak naprawdę kogo dyskryminuje?! I czemu ma być ich akurat tyle? Czy w społeczeństwie aż taki odsetek kobiet interesuje się polityką? Z moich osobistych obserwacji wynika, że nie. Więc po co je promować na siłę? Czy pani Kozłowska-Rajewicz działa w polityce dzięki parytetom? Czy doktorat zrobiła dzięki parytetom? Czy Margaret Thatcher była premierem dzięki parytetom? Czy Skłodowska-Curie swoje osiągnięcia zawdzięcza parytetom? Oczywiście, że nie. Widać, że jeśli kobieta ma zainteresowania i chce coś osiągnąć, to żadnych parytetów nie potrzebuje. Dziś kobiety są kierowcami, prowadzą tramwaje, jeżdżą wózkami widłowymi, są policjantkami, żołnierzami (słowo "żołnierka" już istnieje, ale nie oznacza kobiety-żołnierza), dyrektorami, naukowcami, lekarzami, ministrami itp. Bez parytetów! Obecnie to faceci są dyskryminowani - kobieta wykonująca "męski" zawód to emancypantka, prekursorka... a facet wykonujący "kobiecy" zawód? Jakiś ciota, i podejrzany osobnik. Nieprawdaż? Myślicie, że łatwo miałby facet poszukując pracy jako nauczyciel przedszkola na przykład? :)
Feministki chcą tych parytetów na listach wyborczych, chcą parytetów w radach nadzorczych, chcą na stanowiskach dyrektorskich. Czemu nie chcą ich zatem wszędzie? Jak żyję nie widziałem nigdy kobiety kopiącej rowy, kobiety wnoszącej wiadra z zaprawą na budowie, kobiety-grabarza, kobiety-szambonurka, kobiety-górnika... Czyżby feministki zdawały sobie jednak sprawę, że przy niektórych pracach można się nabawić odcisków i paznokcie połamać? No niesamowite! Ja tam uwierzę w szczere intencje feministek, gdy masowo zobaczę kobiety w wymienionych przed chwilą przeze mnie zawodach. Spytajcie sportsmenki, czy chciałyby startować razem z mężczyznami. Nie chciałyby, bo to oznaczałoby, że mimo lat wyrzeczeń i ciężkiej pracy mogłyby zapomnieć o medalach... Chociaż może znalazłaby się jakaś bokserka-masochistka marząca o tym, by jej któryś z Kłyczków gębę na ringu obił? Kto wie :)
A do normalnych kobiet mam prośbę - nie dajcie się ogłupić feministkom, cieszcie się z tego, że macie pewne ulgi i przywileje. Tu nie kraj islamski, możecie robić co chcecie!
To parytety powodują zamęt i dyskryminację.
http://www.joemonster.org/filmy/47395/IV_Kongres_Kobiet_i_pyta

00


Al Bundy ~Al Bundy (Gość)25.11.2012 19:50

"CoolMen" napisał(a):
Jednym z ważniejszych postulatów powinno być zniesienie podziału na płeć w dokumentach, mowie, piśmie, ubiorze itd. Nie będą potrzebne wtedy żadne parytety procentowe, płacowe. I wtedy niech to [/b]ono[b] wygrywa, które mądrzejsze, sprytniejsze, silniejsze.


W niektórych "postępowych" krajach już się od tego odchodzi - w dowodach osobistych zamiast matki i ojca widnieją "rodzic 1" i "rodzic 2". W przedszkolach dzieciom się wpaja, by określając osoby używały imion, a nie słów typu "chłopiec", "dziewczynka", "pan" czy "pani" (to w Szwecji o ile dobrze pamiętam). Tu też masz coś w temacie:
http://korwin-mikke.pl/europa/zobacz/unioparlament_zakaze_ksiazek_dla_dzieci/68617
Tylko do czego to ogłupianie doprowadzi w końcu? Sami niszczymy swoją cywilizację popierając takie głupoty.

00


baba ~baba (Gość)26.11.2012 19:13

do Al Bundy: jak widać facetom ciężko czytać ze zrozumieniem, a z wiedzą na tematy o których dyskutują też nie jest dobrze. Parytety proszę Pana dotyczą zarówno kobiet jak i mężczyzn, a co do stereotypów w wyborze zawodów to tyle widziałam kobiet szmbonurków co panów salowych w szpitalach :)-

00


Al Bundy ~Al Bundy (Gość)27.11.2012 20:36

"baba" napisał(a):
Parytety proszę Pana dotyczą zarówno kobiet jak i mężczyzn


No sęk w tym, że nie. Doczytaj na ten temat. Parytety, o których mowa są dla kobiet. Z takiego parytetu wynika jedynie MAKSYMALNY odsetek mężczyzn, ale nie ma tam gwarancji MINIMALNEJ ilości mężczyzn.

"Al-Bundy" napisał(a):
Wróćmy jednak do tych parytetów - proszę zauważyć jak one są skonstruowane. Jeśli "na listach wyborczych musi być minimum 35% kobiet", to co to w praktyce oznacza? Oznacza, że nawet 1/3 kobiet na liście to będzie "be", ale 40%, 80% a nawet 100% będzie "cacy". Czyli nie może być listy bez kobiet, nie może być takiej, gdzie kobiet jest mniej niż 35%, ale może być lista z samymi kobietami!


"baba" napisał(a):
a co do stereotypów w wyborze zawodów to tyle widziałam kobiet szmbonurków co panów salowych w szpitalach :)-


Bo pewne zawody są obsadzone mężczyznami, inne kobietami. Wynika to z naturalnych predyspozycji, o czym pisałem wcześniej. Facet lepiej sobie poradzi na budowie, kobieta lepiej się sprawdzi w roli przedszkolanki. I proszę mnie dobrze zrozumieć - ja nie jestem przeciwko kobietom, tylko przeciwko parytetom! Feministki same do końca nie wiedzą, czego chcą, a na siłę próbują zmieniać coś co się od dawna sprawdza.
Potrafię czytać ze zrozumieniem i wyciągać wnioski. Społeczeństwo jest już niestety tak ogłupione i wytresowane, że nie zauważa sprzeczności w informacjach, jakie serwują im media i z jaką hipokryzją mamy na co dzień do czynienia.
Parytety wymyślono po to, aby "zlikwidować dyskryminację". Tymczasem jak z większością pomysłów lewackich oszołomów przyniosły skutek odwrotny - wprowadzają dyskryminację. Jeśli jakiejś grupie (nie ważne czy chodzi o kobiety, masonów, Murzynów, łysych czy kulawych) zagwarantuje się ustawowo taki przywilej, to dyskryminujemy osoby, które lepiej być może (dzięki swoim kwalifikacjom) nadawałyby się do pełnienia określonej funkcji (np. w radzie nadzorczej), ale zostają automatycznie wykluczone, gdyż ich potencjalne miejsce MUSZĄ zająć osoby z grupy uprzywilejowanej parytetem.
Wiem, że większość tej prostej rzeczy nadal nie zrozumie, ale szkoda mi czasu na jeszcze bardziej rozwlekłe tłumaczenia.
Po prostu mówię "stop parytetom!". Nie można coraz bardziej z premedytacją niszczyć logiki i zdrowego rozsądku w imię jakichś chorych lewackich urojeń!

00


Nowy komentarz
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat