Psy – wielki kłopot dla małych miejscowości

Tydzień Trybunalski Poniedziałek, 13 grudnia 201055
“Po wsi błąka się pies”, “psy zostały porzucone na drodze” – oto informacje, jakie otrzymują urzędy gmin z powiatu piotrkowskiego. Okazuje się, że bezdomne zwierzęta to ciągle zwiększający się problem, zwłaszcza dla małych miejscowości, w których nie ma schronisk.
fot. M. Wagafot. M. Waga

Kilka dni temu nasza redakcja otrzymała informację, że na terenie Wolborza błąka się owczarek niemiecki. Okazało się, że jest to pies bezpański. Dzięki reakcji jednego z mieszkańców pies został złapany i trafił do schroniska. Tego szczęścia nie miały dwa psy porzucone na drodze między wsią Krzyżanów a wsią Gąski, których losem być może Urząd Gminy zainteresował się zbyt późno. Co się z nimi stało? Nie wiadomo. Takich sytuacji jest zapewne więcej, tym bardziej zimą, kiedy widok przemarzniętego pieska chwyta każdego za serce.

Prawo nakłada na gminy obowiązek sprawowania opieki nad bezpańskimi zwierzętami. O tym, co dzieje się z bezdomnymi zwierzakami pojawiającymi się na terenach mniejszych miejscowości i dlaczego jest to dość spory problem, poinformowali pracownicy Urzędów Gmin w Woli Krzysztoporskiej, Grabicy i Moszczenicy.

- Bezpańskie psy złapane na terenie gminy trafiają do schroniska dla zwierząt w Bełchatowie, z którym mamy podpisaną umowę. Do sierpnia odłapywaniem i przetrzymywaniem psów zajmował się podmiot z Warszawy. Musieliśmy niestety zerwać umowę, gdyż nie spełniał on wymogów prawnych – mówi Mieczysław Warszada, zastępca wójta Woli Krzysztoporskiej. Jak dodaje, podmiotów działających legalnie i mających pozwolenie na prowadzenie tego typu działalności jest niestety niewiele.

Okazuje się także, że wykonanie zadania, jakim jest schwytanie psa, odstawienie go do schroniska i utrzymanie go tam, kosztuje gminę bardzo dużo. Doba pobytu psa w bełchatowskim schronisku to koszt 10 zł. W tej chwili znajduje się tam 12 psów odesłanych z terenu gminy Wola Krzysztoporksa. Koszty poniesione na utrzymanie zwierząt w schronisku w tym roku to ok. 11 tys. zł. Dodatkowo, jak podaje zastępca wójta, nie ma możliwości, aby każdy bezdomny pies został złapany. - Generalnie reagujemy głównie na psy agresywne. Nie jesteśmy w stanie odłapać w stu procentach wszystkich psów, które błąkają się po gminie. Nie podołamy po prostu finansowo. W tym momencie brakuje pieniędzy na wiele innych zadań i odłapywanie psów nie jest dla nas priorytetem. Tam gdzie jest zagrożenie, kiedy pojawiają się one przy szkołach, gdzie są dzieci, kiedy okazują znaki agresywności – tam reagujemy szybko. Jeżeli nie ma takich sygnałów, nie jesteśmy w stanie zadziałać natychmiast, ponieważ trzeba zapłacić za każdy kilometr i każdą godzinę w schronisku. Później dochodzą opłaty związane ze sterylizacją, kastracją, a to wszystko musi być zapłacone przez gminę. Nie ma chyba w Polsce gminy, która nie miałaby problemu z bezdomnymi psami. Jeżeli włodarze mówią, że nie mają z tym problemów, to zastanawiam się, jak sobie z tym radzą - mówi Mieczysław Warszada.

Bezpańskie psy złapane na terenie gminy Grabica przekazywane są natomiast do schroniska w Łodzi. Ich pobyt opłaca gmina i - jak podaje Tomasz Cygan zajmujący się ochroną środowiska na terenie gminy - są to spore koszty. – Gdy dostajemy zgłoszenie, że błąka się jakiś bezpański pies, informujemy o tym schronisko w Łodzi. Wtedy przyjeżdżają jego pracownicy, łapią psa i przewożą go na teren schroniska – dodaje. Czy jest dużo takich przypadków? Zależy. Czasami jest tak, że w miesiącu błąka się 5 psów, a czasami tak, że przez miesiąc nie pojawia się żaden. Psów odesłanych z gminy Grabica znajduje się w łódzkim schronisku około 30, a doba utrzymania jednego do koszt około 5 złotych.

Psy odesłane z terenu gminy Moszczenica umieszczane są w Hotelu dla Zwierząt i Ptactwa Domowego w Łodzi. Bezpańskie psy niewątpliwie stanowią problem dla gminy z uwagi na ich rosnącą liczbę oraz zagrożenie, jakie stanowią, zwłaszcza dla dzieci. – Dlatego też reagujemy na każde zgłoszenie pochodzące od mieszkańców – mówi Katarzyna Majda, zastępca wójta gminy Moszczenica. Okazuje się, że gmina otrzymuje takich zgłoszeń średnio 2 - 3 w miesiącu, stąd też liczba psów umieszczanych w hotelu dla zwierząt systematycznie rośnie – obecnie przebywają tam 63 psy odesłane z terenu gminy. Koszt utrzymania jednego psa to 5 zł + 22% VAT za dobę, zatem utrzymanie wszystkich psów stanowi znaczący wydatek w budżecie gminy. Na temat utworzenia schroniska międzygminnego dla zwierząt władze Moszczenicy nie zajmują stanowiska, gdyż - jak podaje Katarzyna Majda: - Nie przeprowadziliśmy analizy dotyczącej kosztów utworzenia i utrzymania takiego schroniska.

O komentarz na ten temat poprosiliśmy także Grażynę Fałek, prezesa Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Piotrkowie. Wiadomo, że schronisko w Piotrkowie jest schroniskiem miejskim i ma obowiązek przyjmowania zwierząt tylko z terenu miasta. Niemniej jednak TOZ, jako organizacja działająca na rzecz ich dobra, nie przechodzi obojętnie obok problemu bezdomnych psów w gminach. – Zdarzają się przypadki zgłoszeń o bezdomnych zwierzętach, na przykład w weekendy. Czasami w soboty i w niedziele dostaję kilkanaście telefonów w sprawie zwierząt z przeróżnych gmin. Zorganizowaliśmy to w taki sposób, że jeśli potrzebują one pomocy, to mamy kilka osób zapewniających im tak zwany dom tymczasowy. Jeśli zwierzak wymaga opieki, a jest miejsce, to taka osoba przetrzymuje go do czasu załatwienia sprawy z gminą – mówi Grażyna Fałek. Dodaje także, że do zadań własnych każdej gminy należy zapewnienie zwierzętom bezpańskim opieki. Jeśli gmina ma problem i nie ma podpisanej umowy, to udziela się jej pomocy na miarę możliwości. Ważna jest także współpraca z fundacją niemiecką, która - jeśli jest potrzeba – zabiera bezdomne zwierzęta.

To jednak nie rozwiązuje problemu. Okazuje się, że bezwzględnie potrzebne jest wybudowanie schroniska międzygminnego, gdzie wszystkie gminy finansowałyby jego utrzymanie. Wtedy nie stanowiłoby to aż tak poważnego problemu. - Już dawno podejmowałam inicjatywę, aby wybudować schronisko międzygminne, ale mój apel pozostał bez echa. Dlatego kolejny raz apeluję o podjęcie takich działań. Gminy powinny zebrać się razem, określić, w jakich kosztach będą partycypować, znaleźć odpowiedni teren i otworzyć schronisko, gdyż nasza doraźna pomoc w drastycznych przypadkach nie rozwiązuje tej kwestii – podkreśla Grażyna Fałek.

Zastępca wójta gminy Wola Krzysztoporska podaje natomiast, że gdyby na terenie gminy powstało schronisko, na pewno byłoby to lepsze rozwiązanie... ale dla piesków. Bo utrzymanie takiego obiektu to znów ogromne koszty dla gminy. Związek Komunalny Gmin z siedzibą w Kleszczowie około trzy lata temu przedstawił projekt, by utworzyć schronisko międzygminne. Szukano nawet lokalizacji pod ten obiekt. Niestety... Ze względu na obawy przed trudnościami oraz protestami mieszkańców nie zostało to sfinalizowane.

Schronisk w gminach nie ma – bezdomne psy są. Władze nie podejmują się jednak utworzenia jednego schroniska dla wszystkich gmin, uważając to rozwiązanie za zbyt ryzykowne. Ale czy nie powinno chodzić o rozwiązanie jak najlepsze dla bezpańskich zwierząt?


Magdalena Waga

POLECAMY


Zainteresował temat?

0

0


Komentarze (55)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Guido Guidoranga20.12.2010 10:59

"Piotr-Wlostowic" napisał(a):
Zatem i ja doczytałem do końca Twoje szkolne wywody i stwierdzam, jak zaskakujące, jak selektywne ludzie mają podejście do tematów. W jednych sprawach odpowiada im ta paraboliczna, podszyta uszczypliwością i ironią perspektywa, w innych (hobbystycznych najczęściej) pojawia się w ich głowach mur, ściana i przesadzona powaga.


Każdy ma jakieś słabe strony. To jeden z niewielu tematów, przy którym rozdymam powagę a sarkazm mi nie wychodzi :/ Nic na to nie poradzę i chyba nawet mi się zaradzać temu nie chce.
A elukubracja była właśnie dla tych, co w ramach porządków świątecznych odkurzają też i słowniki. :-)

00


Lola ~Lola (Gość)20.12.2010 10:33

Cóż... ryzyk fizyk.
Możecie sobie po raz kolejny pisać o powinowactwach Lolo-Włostowickich (kit z tym). Działało to na mnie niczym alergen, ale człowiek kiedyś się w końcu uodparnia. Zatem powiem szczerze: mam to w nosie.
Co łączy Lolkę i Włostowica zachodzicie w głowę??? Odpowiadam: pierwszy i ostatni raz.
Wyśmienite wyczucie absurdu otaczającej rzeczywistości i umiejętność wyłapywania z niej drobin groteski. Tym większe to powinowactwo, bo przekłada się także na konstruowanie/odczytywanie treści ważkich w oprawie kąśliwo-ironicznej. Stylizacja taka bywa ciężkostrawna dla ogółu, generuje naprzemienne napady laksacji i obstrukcji. Teksty takie, choć niepopularne w zaryglowanym kneblem umysłowo-mentalnym społeczeństwie, czytać należy z przymrużeniem oka. I w tym obrazoburczym, niepoprawnym społecznie i politycznie materiale należy pod warstwą absurdów znaleźć właściwą tkankę. Nie wszyscy posiadają lekkość w odczytywaniu takowych surrealistycznych obrazów. Wszak iluż ludzi, tyle interpretacji, nadinterpretacji i "niedointerpretacji".
Cóż... Piotrze po raz kolejny sprawdziło się:
Myślta se, co chceta i tak nic z tego nie zrozumieta!
---
Na koniec tej tyrady obronnej - oświadczam oficjalnie i uroczyście: adwokatem z urzędu nie jestem.

Komentarz był edytowany przez autora: 20.12.2010 10:51

00


Piotr Włostowic ~Piotr Włostowic (Gość)20.12.2010 10:19

"mini19103" napisał(a):
Witamy do twarzy Panu w tej czapeczce....


Ładnemu we wszystkim ładnie.

00


Piotr Włostowic ~Piotr Włostowic (Gość)20.12.2010 10:10

"cieciorka" napisał(a):
Do elukubracji się odniosę, bo choć długa jak świąteczna edycja papieru Velvet, to w trzech zdaniach można by ją było ująć. Muszę przyznać panie Piotrze, że to, coś tu wysmarował jest dla mnie manipulacją i nadinterpretacją, a co gorsza Ty doskonale o tym wiesz. Ludzie z umiejętnością mówienia i pisania tak potrafią zbudować komunikat, że choćby wierutne bzdury pisali, to średnio bystry czytelnik się nie pokapuje (polityka tak przecież działa :D, choć tam jeszcze demagogia i populizm dochodzą). Myślałam, szczerze mówiąc, że w lepszym stylu powrócisz panie Piotrze :/


Koniecznie chciałaś czymś błysnąć i błysnęłaś na forum epiotrkow.pl w mieście Piotrkowie Trybunalskim słowem elukubracja, zamiast napisać normalnie i po prostu prosto z mostu: mierny elaborat bez inwencji i talentu.
Wszyscy rzucą się do słownika wyrazów obcych, dobrze wiesz.
Zatem i ja doczytałem do końca Twoje szkolne wywody i stwierdzam, jak zaskakujące, jak selektywne ludzie mają podejście do tematów. W jednych sprawach odpowiada im ta paraboliczna, podszyta uszczypliwością i ironią perspektywa, w innych (hobbystycznych najczęściej) pojawia się w ich głowach mur, ściana i przesadzona powaga.
Czyż nie na tym polega hipokryzja?
Cóż, niestety mam wrażenie, że... zupełnie nie pojęłaś sedna sprawy. Trochę szkoda.
Co gorsza, Twój tekst (niezły przecież językowo, ale wiemy o co chodzi) też można by ująć w ramy nadinterpretacji i manipulacji... :)

00


mini19103 ~mini19103 (Gość)20.12.2010 10:00

"Piotr-Wlostowic" napisał(a):
Będę pod koniec roku wyjątkowo szczery.


A ja uważałam,że Pana szczerość,aż do bólu jest Pana atutem zawsze i wszędzie,o każdej porze dnia i nocy....Witamy do twarzy Panu w tej czapeczce....

00


Guido Guidoranga20.12.2010 09:24

"Piotr-Wlostowic" napisał(a):
Nie zapomnijcie przełamać się tradycyjnym opłatkiem w ten wyjątkowy wieczór, 24 grudnia, kiedy pierwsza gwiazdka na niebie zaświeci, w Wigilię. Z psem i z kotem! Ewentualnie z gołębiem, a nawet (mnie to nie wadzi) z karpiem!
Co za obłuda w tym społeczeństwie!


Do elukubracji się odniosę, bo choć długa jak świąteczna edycja papieru Velvet, to w trzech zdaniach można by ją było ująć. Muszę przyznać panie Piotrze, że to, coś tu wysmarował jest dla mnie manipulacją i nadinterpretacją, a co gorsza Ty doskonale o tym wiesz. Ludzie z umiejętnością mówienia i pisania tak potrafią zbudować komunikat, że choćby wierutne bzdury pisali, to średnio bystry czytelnik się nie pokapuje (polityka tak przecież działa :D, choć tam jeszcze demagogia i populizm dochodzą). Myślałam, szczerze mówiąc, że w lepszym stylu powrócisz panie Piotrze :/
A teraz na chwilę do psów, kotów i starców... Nie da się wartościować życia człowieka i życia zwierząt zestawiając ze sobą na jednej szali. Teoretycznie to pierwsze jest ważniejsze i człowiek być powinien na pierwszym miejscu. Wszyscy nie mogą zajmować się wszystkim, bo wtedy efektów nie ma żadnych lub są żałosne. Są tacy, co pomagają ludziom, znam osobiście wielu takich. Muszą też być jednak i tacy, przyznasz, co pomogą zwierzęciu. Człowieczeństwo to nieco bardziej złożone pojęcie. I nie zamierzam tu pisać wywodów o zbawiennym wpływie zwierząt na rozwój emocjonalny, wychowanie i zdrowie, bo w moim przekonaniu to truizmy. Mi skorupka nasiąka szacunkiem do ludzi i do zwierząt od wielu lat, a że wybrałam zwierzę, to moja świadoma decyzja i nie sądzę, żeby ktokolwiek wzbudził we mnie z tego powodu poczucie winy i wyrzuty sumienia. Jestem wyznawczynią teorii (za którą być może zostanę zlinczowana), że Ci co pomagają zwierzętom prędzej pochylą się nad człowiekiem niż ci co pomagają ludziom - nad zwierzęciem.
Z jednym muszę się zgodzić. Wątków o psach, kotach, schronisku i kupach jest sporo. Duża cześć postów nic nie wnosi do tematu, oprócz tego że manipuluje ludźmi, często nakręca negatywne emocje, a zdecydowana większość dyskutantów problemy zwierząt zna wyłącznie z czytanego wątku i to jest zatrważające! Są jednak tego dobre strony, bo jakby nie było, to odpowiedzialni za wywlekane problemy podczytują nasze wątki i czasem (najprawdopodobniej w strachu lub dla świętego spokoju) coś zmieniają na lepsze.

Komentarz był edytowany przez autora: 20.12.2010 09:25

00


Lola ~Lola (Gość)19.12.2010 20:26

"Piotr-Wlostowic" napisał(a):
niech się wypchają sianem. Tym sianem spod białego, wykrochmalonego obrusa.


I niechaj idą sobie strugać figurki do tej szopki przy Bernardynach, ot co!
---
Piotrze, dawno Cię tu nie było, więc i nie znasz mojej ostatniej dewizy :P A nadaje się ona tutaj znakomicie:
Myślta se, co chceta i tak nic z tego nie zrozumieta!

Komentarz był edytowany przez autora: 19.12.2010 20:44

00


Piotr Włostowic ~Piotr Włostowic (Gość)19.12.2010 19:52

Przesłanie świąteczne specjalnie pod choinkę
(lektura wyłącznie dla tych, którzy potrafią coś więcej przeczytać, aniżeli nadruk na bilecie MZK)
Będę pod koniec roku wyjątkowo szczery.
Mam dość bicia piany od 20 z okładem lat na temat losu piotrkowskich psów. Problem ten został medialnie wyeksploatowany do cna. Przemielony iks razy, przeżuty igrek razy, wypluty tyleż samo razy i tyleż samo razy ponownie przeżuty. To już jest niesmaczne.

Obrzydła mi ta czcza pisanina o psach (ale nie same psy) - zarówno tych bezdomnych, wałęsających się po mieście, czy też trafiających pod opiekę pseudoschroniska, ale w równym stopniu także tych - obsrywających całe miasto w najlepsze.
Obowiązkowe, niejako dyżurne tematy są tu dwa: schronisko i kupy.
Problem psi, w obu ujęciach, pojawiał się w lokalnych mediach setki razy. Tylko w tym roku na samym portalu epiotrkow.pl. schronisko i bezdomne psy wałkowane były w 10 artykułach, a srające psy pewnie w 5-6. A pod każdym artykułem dziesiątki komentarzy, jeśli nie setki.
Odzewu żadnego, wszyscy udają głupich. Albo takimi są.
Pies z kulawą nogą nie zainteresował się tekstem autorstwa naomi, która napisała prawdę o nowym antyschronisku, nazywając je Auschwitz-Podole i o losie trzymanych tam zwierząt. Strusie głowy - najlepiej w piasek!
http://www.epiotrkow.pl/news/Schronisko-W-koncu-oficjalne-otwarcie,5761
Ów tekst tak wściekł kogoś, tak potrząsnął kimś, że został zaraz z forum zdjęty, ale jednak przywrócono go wskutek protestów forowiczów.
Psy. Szkoda czasu i atłasu! Piszcie na Berdyczów. Do Polaka nic nie trafi. Polak postanowił, że odporny będzie. I jest odporny. Twardziel jest.
Ale co tam psy! Ludźmi się zajmijmy! Chociaż raz do roku, właśnie teraz, od święta. I to nie byle jakiego, bo Bożego Narodzenia!
Pytam tu i teraz. Ile razy w Roku Pańskim 2010 lokalne media podjęły temat ludzi "bezdomnych"?
Ja nawet nie mam na myśli tych meneli czy kloszardów, nawet nie lokatorów piotrkowskich dworców. Bo akurat to mielono w mediach wystarczająco wiele razy. Tak skutecznie, że nic z tego nie wynikło.
Ja pytam o lokatorów, pensjonariuszy domów opieki społecznej w Piotrkowie Trybunalskim, Łochyńsku, Bełchatowie, Zabłotach, Tomaszowie Mazowieckim (trzy domy), Białaczowie, Drzewicy, Radomsku (dwa domy), Radziechowicach, To państwowe zakłady. Są też placówki prywatne: Wroników, Łaznowska Wola, Raciborowice.
To jak kumacie, o co biega? Czy też nie? Nie, oczywiście, że nie.
To wytłumaczę. Wielkie halo, co rusz, to nowa zbiórka łachów, bud i żarcia dla psów ze schroniska!
Oj, jak wszyscy się dojmująco przejmują!
Jak też się serdecznie lituje każdy!
A jak współczuje straszliwie mocno tym czworonogom.
Jak to się nad nimi każdy pochyla z prawdziwym zrozumieniem.
Ileż tu na forum okazanych pieseczkom słów dobroci, poruszającej serca i sumienia! Książkę by z tych komentarzy złożyć. Taki bestseller wydawniczy byłby w stanie poruszyć najbardziej skamieniałe sumienia.
Taaak.
Ludzie, doszło już do jakichś wynaturzeń, na poły schizofrenicznych, bo czymże jest organizowanie pieskom uroczystej wigilii? To ktoś w pełnej przytomności wymyślił? W wigilię to o północy zwierzęta ludzkim głosem przemawiają i tylko tyle w kontekście zwierząt logicznego da się powiedzieć. Cała reszta to paranoja. Na Boga, jaka wigilia dla czworonożnych? Opamiętania!
A tymczasem, tymczasem, przeciętnego Polaka, statystycznego piotrkowianina, szeregowego forowicza guzik z pętelką interesuje to, choćby to, że w tych wymienionych domach opieki przebywają setki pensjonariuszy.
No i co z tego, że przebywają? Fajno, na głowę im się nie leje, jeść dostaną, kaloryfery ciepłe.
Prawie każda z tych kobiet i omal każdy z tych mężczyzn z placówek dla starych i przewlekle chorych ma rodzinę.
Jeśli nie dzieci, to wnuki. Albo rodzeństwo, dzieci rodzeństwa.

Czy wiecie, wy wszyscy o szczerozłotych sercach dla piesków i kotków, wy - żarliwi obrońcy obsrywających miasto gołębi i wigilijnych karpi, ilu pensjonariuszy jest na co dzień tam odwiedzanych przez bliskich? Czy choćby w sobotę albo niedzielę? Bo ja wiem.
Średnio czwórka, piątka. Koniec. Kropka.
Wszyscy ci pensjonariusze mieli przecież kiedyś (oprócz rodziny) przyjaciół, kolegów, znajomych, czy - sąsiadów! Każdy miał przecież sąsiada, sąsiadkę.
To gdzie ci wszyscy ludzie są? Pozapadali się pod ziemię?! Pomarli nagle jak jeden?
Pewnie, różnymi ścieżkami losy ludzkie chadzają. Może taki pensjonariusz, niegdyś mąż i ojciec, pił, wyzywał i bił? Rodzina miała się go prawo wyrzec. To i nie odwiedzają. Ale znajomego żadnego? Taki pensjonariusz to zupełny już wyrzutek?
Pewnie, taki ojciec, taka matka, mogli być tak dokuczliwi w rodzinnym domu, zarówno przez swe schorzenia umysłowe, jak i cielesne, tak złośliwi, tak niewdzięczni, a do tego - wymagający stałego dozorowania, wielokrotnego w ciągu doby podmywania i prania bielizny, mogli budzić każdej nocy i drzeć się wniebogłosy, że opiekujący się bliską czy najbliższą osobą domownicy, nawet po dziesięciu latach sprawowania opieki, tego swoistego niewolnictwa przy kochanym człowieku, który może od dawna nie wie nawet jak się nazywa, a bliskich nie rozpoznaje - mogli powiedzieć, nie, dosyć, stop, dalej nie wytrzymamy tego, nie damy rady już dłużej. I ci będący kłębkiem nerwów, na skraju wyczerpania fizycznego (samo dźwiganie bezwładnej osoby!), a co gorsza - wyczerpania psychicznego - powierzyli w końcu bliską osobę opiece placówki po temu utworzonej.
Niestety, najczęściej potem o tej matce, o tym ojcu, już nie pamiętają. Zapomnieli.
Tak jak napisałem wcześniej, średnio do czwórki, piątki pensjonariuszy ktoś przyjeżdża.
Są wyjątki. Ktoś odwiedza codziennie, ktoś co drugi dzień. Ale to są wyjątki, podkreślam.
Tymi osobami kieruje naprawdę wielka miłość. A pewnie gdzieś tam, w zakamarkach sumienia i tak czają się wyrzuty.
Ale co z tą całą resztą? Tą przygniatającą większością? Tych, co to oddali matkę, dziadka, pozbyli się balastu i cześć? Bo często chory, stary, może zrzędliwy człek nie pasował do nowego wnętrza, jak nie pasuje przecież stary mebel? Ano, ci ludzie nie pójdą do tej umieralni, po co? Bo o takim domu "umieralnia" potrafią oni powiedzieć. Pewnie, że mają rację. Umieralnia, skoro tam się przebywa do samej śmierci.
Po kiego miałby ktoś oglądać tych ludzi skazanych na dozgonną banicję! Żeby sobie humor popsuć? Przecież w Fokus Molu tak radośnie jest, tak świątecznie, te bombeczki, te lampeczki, te mikołajki, te kolędyjki.
A w domach starców, nawet jeżeli ktoś je nazywa domami spokojnej starości czy - jeszcze głupiej - domami "Złotej jesieni" albo inaczej - co? Starość. Niedołęstwo. Choroby. Samotność. Tęsknota. Smutek. Żal. Łzy. Cierpienie. Odparzenia. Odleżyny. Nietrzymanie moczu. Kogoś obmyć by trzeba w newralgicznych miejscach. Łeee! Przerąbane i tyle.
Dziadek siedzi. Matka leży. Ojciec postękuje. Ciotka gapi się tępo. Wujo wykrzykuje w napadzie Alzheimera. Albo ci starzy się modlą. Poustawiali na stolikach sobie jakieś ołtarzyki i klepią zdrowaśki. A do tego - no, ja nie mogę - fe, jakiś fe, fetorek tu i tam, skądś bijący.
Nie. Stamtąd człowiek chory wychodzi. Nigdy więcej. Nigdy w życiu! (Grochola, ooo, tak)
Ci pensjonariusze żyją tam jak w schronisku. Jak w więzieniu. W zapomnieniu. Jak banici. Niczym skazańcy. W oczekiwaniu, że ktoś jednak nadejdzie, że ktoś pojawi się w drzwiach: syn, córka, wnuczek, sąsiadka.
Ale nie. Nie doczekają się.
To znaczy, doczekają się, lecz śmierci. O tak, ta ich kiedyś nawiedzi. Nie odpuści.
Ale z bliskich raczej nikt ich nie odwiedzi. Nie oprowadzi po korytarzu. Nie wysłucha. Nie potrzyma za rękę. Nie weźmie na spacer do parku pod pachę. Nie popcha na wózku inwalidzkim do ogrodu botanicznego.
Czy wy, użalający się wielce nad psem i gołębiem, współczujący duszącemu się w foliówce karpiowi, czy wy macie wiedzę, ilu pensjonariuszy jest zabieranych do domów na Wigilię, Boże Narodzenie czy Wielkanoc? Bo ja wiem.
Czwórka, piątka. Koniec. Kropka.
To jest ciężko chore, żeby w takim Piotrkowie, Tomaszowie czy Bełchatowie, na te 60-80 tysięcy mieszkańców w każdym z tych miast, nie znalazła się grupka kilkunastu choćby wolontariuszy, którzy - zastępując tych, których obleciał tchórz i którym wstyd za własnego ojca czy
matkę - poszliby do tego domu starców (bo to chyba najprawdziwsza nazwa i nie ma co kombinować), dać tym chorym i starym (ale ciągle ludziom, nie psom i nie karpiom) odrobinę ciepła człowieczego.
Ale cóż - polska rodzina, to dziś w większości czysta abstrakcja. Byt księżycowy. Czasu nie ma dla dzieci. Ani dla siebie nie ma czasu.
A polska szkoła? Szkoła organizuje pisanie listów bożonarodzeniowych do tych, co to na ochotnika i dla pieniędzy pojechali zabijać do Afganistanu. Przy okazji do cywilnej ludności żołnierz sobie strzelanie poćwiczy. Więc pokolorowana ręką uczniaka kartka z Polski, jak najbardziej. Na marginesie: znaczki to kto kupuje?
Polska szkoła znęca się nad uczniami, każąc im słać na wezwanie faryzejskiej Amnesty International jakieś apele, bo ktoś gdzieś więziony na świecie jest! Listy, które zwykle psu na budę są, bo politycy i reżimy taką pisaninę w dupie mają.
Ale - niestety - płomiennych apeli w sprawie "więzionych" inaczej w domach starców nie zorganizuje nikt! Po chust?!
Księża co na to? Ci do udzielania ślubów w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia się rychtują! Do rychłego kolędowania po chałupach się sposobią! A przecież odpocząć oni jeszcze muszą po niedawno zakończonej w kościołach kampanii wyborczej na rzecz wiadomo kogo i wiadomo dlaczego.
Powiedział mi kiedyś dyrektor dużego, nowoczesnego, dobrze urządzonego i fachowo prowadzonego domu pomocy społecznej tak:
"Placówka, jaką jest dom pomocy społecznej, dom przecież tylko z nazwy, bo nie o taki dom chodzi, to jest naprawdę ostateczność dla każdego człowieka. Dom, nawet nie najlepszy, to jest zawsze dom. Własny, rodzinny dom. Swoje kąty, swoje graty, widok z okna. My nawet nie dajemy im namiastki domu, bo zwyczajnie, to jest nierealne. A już największym dramatem jest śmierć tutaj, podobna do tych w szpitalach, a ludzie chcieliby zamykać oczy pośród bliskich."

Czy wy wszyscy, wy - stowarzyszeni i skonfederowani w związki, stowarzyszenia, fundacje i najróżniejsze akcje obrońcy psów, kotów, gołębi i karpi wiecie, ilu rodaków, podrzuca bezwstydnie - i to na chama - swoich bliskich, schorowanych, zniedołężniałych, niepełnosprawnych ojców, matki, synów, córki, siostry, braci, wujków i ciotki do szpitali w regionie? W całym kraju?
Właśnie po to, żeby pozbyć się krępującego, uciążliwego balastu podczas Wigilii, na okres Świąt Bożego Narodzenia, na czas świąt Wielkiej Nocy? I tak rok w rok. To taka dosyć nowa, ale już tradycja w polskim społeczeństwie jest. Na ten temat wiele do opowiadania by mieli lekarze, pielęgniarki i salowe - pracownicy szpitali.
Bo czymże miałby się różnić piotrkowianin, bełchatowianin czy mieszkaniec powiatu od łodzianina czy każdego innego Polaka? A niczym!
http://piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/artykul/699022,przed-swietami-lodzkie-domy-opieki-i-szpitale-pekaja-w,id,t.html
Drodzy czytelnicy!
Nie zapomnijcie przełamać się tradycyjnym opłatkiem w ten wyjątkowy wieczór, 24 grudnia, kiedy pierwsza gwiazdka na niebie zaświeci, w Wigilię. Z psem i z kotem!

Ewentualnie z gołębiem, a nawet (mnie to nie wadzi) z karpiem!
Co za obłuda w tym społeczeństwie!
Co za brak człowieczeństwa w ludziach! Człowieczeństwa dla ludzi.
Bo dla psów, gołębi i karpi - człowiekiem żeś jest, a i owszem, jak najbardziej, a jakże.

Ile jest człowieczeństwa w ludziach?
Ile jest człowieka w człowieku?
I nie zapomnijcie, dziesiąty już rok z rzędu (jak to ten czas leci, mój Boże), polecieć tłumnie podziwiać żywą szopkę!
Zamieszkają w tym biednym żłóbku różni, ciekawi pensjonariusze. Będzie lama, być może znów pojawi się paw, na pewno nie zabraknie kóz, kur, królików, owiec i oczywiście osiołka.
Tyle fajniusich zwierzątek! Dzieciakom swoim pokażcie!
A! I fotki sobie popstrykajcie w żywej szopce na pamiątkę! Filmiki ponakręcajcie! To ważne!
Cóż, do pensjonariuszy (ludzi) w domach opieki nie poleci nikt! No, może pięciu się doczeka kogoś z bliskich, może znajomego...
I to jest dopiero "SZOPKA"!
Obłuda, fałsz i zakłamanie!
WESOŁYCH ŚWIĄT!
I szczęśliwego Nowego Roku!
PS A jeżeli znowu jacyś tu zamierzają wypisywać swoje stare dyrdymały, że ten tekst jest za długi, że kto to przeczyta, że jest arogancki i przesadzony, że jest taki, siaki i owaki, a autor niech poszuka dobrego lekarza, a w ogóle, to niedobrze im się robi, kiedy widzą "Piotr Włostowic", to niech się wypchają sianem. Tym sianem spod białego, wykrochmalonego obrusa.

Komentarz był edytowany przez autora: 19.12.2010 20:15

00


wyborcaPT ~wyborcaPT (Gość)17.12.2010 23:23

"Pietrek" napisał(a):
Ja mam rozwiazanie wszystkich problemow.
KILKA TRANSPOTRÓW DO CHIN ONI BEDA WIEDZIEC CO Z NIMI ZROBIC


"Pietrek" napisał(a):
Mam 2 psy i 2 koty (mieszkam na wsi) i te zwierzeta u mnie sa od kiedy sie je przyniesie do kiedy zgina smiercia naturalna.


A to ty swoich do Chin jeszcze nie odstawiłeś?
Czy też, idą święta, więc...

00


Guido Guidoranga17.12.2010 21:24

"wyborcaPT" napisał(a):

Zrób skan wpłaty tej swojej złotówki na jadłodajnię dla bezdomnych i zawieś go pod jakimś linkiem, to uwierzymy, bo z twojego wpisu wiemy, że na schronisko nie dasz, ale zarazem mocno wątpliwe, że i na bezdomnych byś grosz dał.


Ja tam uważam (i polecam moje podejście), że Pietrek to leży w worku z tymi forumowiczami, których się nie komentuje...tylko ignoruje. Trzeba trzymać pewien poziom :/ Bo się najdzie tu takich Pietrków więcej i co wtedy zrobimy?

00


reklama

Materiał KWW Z SERCEM DLA PIOTRKOWA

reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat