Kobiety w Piotrkowie nie mają głosu?

Tydzień Trybunalski Poniedziałek, 17 kwietnia 201762
W Radzie Miasta Piotrkowa stanowią 26%, w Radzie Powiatu mniej niż 24%. Nie są prezydentami, burmistrzami, ani wójtami, przynajmniej w naszym mieście i powiecie. Co prawda zorganizowały czarny protest, a potem strajk z okazji Dnia Kobiet, ale na tym ich aktywność się kończy. Wciąż za sznurki pociągają mężczyźni. Dlaczego tak jest?
Kobiety w Piotrkowie nie mają głosu?

 

Kto rządzi w Piotrkowie? Kto wywiera wpływ? Kto decyduje? Oczywiście mężczyźni, a do tych rozdających karty z całą pewnością zaliczyć możemy Mariana Błaszczyńskiego (przewodniczący Rady Miasta), Krzysztofa Chojniaka (prezydent miasta) czy Bogdana Munika (sekretarz miasta). Żadna kobieta nie tworzy tzw. grupy trzymającego władzę.

 

Z ambicjami
Panie są obecne w Radzie Miasta. Do tych najbardziej aktywnych należą Krystyna Czechowska i Marlena Wężyk-Głowacka – zadają pytania, krytykują, czasem organizują konferencje prasowe. Wydaje się, że ta druga ma jeszcze większe ambicje. Od miesięcy mówi się, że zamierza startować w 2018 roku w wyborach na prezydenta miasta, choć sama Wężyk-Głowacka nigdy (wprost) tego nie potwierdziła. Jej zwiększona aktywność społeczna jednak by na to wskazywała. Pani Marlena fotografuje się z prof. Andrzejem Rzeplińskim, co możemy zobaczyć na jej profilu na Fb. Również z Grzegorzem Schetyną. Posiada na nie tylko prywatny profil, ale również taki, gdzie występuje jako „Marlena Wężyk-Głowacka - osoba publiczna” - tam dzieli się swoimi poglądami i uwagami na temat tego, co dzieje się w kraju i w Piotrkowie. Za pośrednictwem tego właśnie profilu mieszkańcy miasta mogą dowiedzieć się, że pani Marlena popiera termomoedrnizację budynków w mieście, że cieszy ją kiedy „władze miasta skutecznie rozwiązują problemy związane ze złym stanem nawierzchni drogowych” i że chce, aby „mądrze wydawano pieniądze, które mieszkańcy przekazują do budżetu miasta, płacąc podatki”. Trudno oprzeć się wrażeniu, że publiczny profil na portalu społecznościowym to pierwszy krok wyborczej kampanii.

 

Czy piotrkowianie gotowi są zaufać kobiecie w roli prezydenta? Okaże się za kilkanaście miesięcy.

 

W odwrocie
W zdecydowanym politycznym odwrocie wydaje się Ewa Ziółkowska. Zawodowo prezes piotrkowskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego, a od prawie 20 lat zasiadająca w Radzie Miasta Piotrkowa. Charyzmatyczna, energiczna i zdecydowana. Kadencja 2014 – 2018 jest jej piątą. W historii piotrkowskiego samorządu zapisała się jako pierwsza – i jak dotąd jedyna – kobieta sprawująca funkcję przewodniczącej Rady Miasta. Co prawda nie trwało to długo, bo około miesiąca, ale jednak. Faktem jest również, że na dłużej w fotelu szefa Rady nie pozwolił pozostać jej Marian Błaszczyński, główny rozgrywający w naszym samorządzie.


Nie zapominajmy, że Ziółkowska ubiegała się również o inny fotel. W 2006 roku, reprezentując Lewicę i Demokratów, startowała w wyborach na prezydenta Piotrkowa. Zajęła ostatecznie czwarte miejsce z wynikiem 11%, wyprzedzili ją K. Chojniak, A. Czapla i A. Pol.

 

Już przed wyborami w 2014 roku Ziółkowska zastanawiała się czy kolejny raz ubiegać się o mandat radnej, bowiem już wtedy twierdziła, że ma dość. Trzy lata temu do startu w wyborach miał ją przekonać Artur Ostrowski. Czy była to dobra decyzja? Rola Ziółkowskiej w Radzie Miasta zmieniła się diametralnie, bowiem SLD weszło w koalicję z radnymi prezydenta Chojniaka. Przez 8 lat Ziółkowska, wraz z kolegami z Sojuszu, nie zostawiała (zazwyczaj) na polityce ekipy prezydenta suchej nitki. Dziś jest inaczej. Może dlatego właśnie Ewa Ziółkowska podczas sesji wydaje się przygaszona. Rzadko zabiera głos, wydaje się nieobecna. Zresztą sama nie kryje, że 20 lat w Radzie w zupełności jej wystarczy.

 

Czy w politycznym odwrocie jest też Elżbieta Radziszewska? Lekarka z II stopniem specjalizacji w zakresie chorób wewnętrznych. Na początku lat 90. radna Piotrkowa. Od 1997 posłanka. ROAD, Unia Demokratyczna, Unia Wolności, wreszcie PO – to jej polityczne barwy. W latach 2008 - 2011 sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnik ds. równego traktowania, w Sejmie VII kadencji członek (przez pewien czas także przewodniczącą) Komisji ds. Służb Specjalnych. W 2014 została wicemarszałkiem Sejmu.

 

Swego czasu mówiło się nawet o tym, że zostanie ministrem zdrowia, mężczyzna jednak (czyt. Donald Tusk) zdecydował inaczej. Szefową resortu została wtedy Ewa Kopacz.

 

Do czego sprowadza się jej działalność w samym Piotrkowie? Od 17 lat każdej jesieni organizuje rajdy rowerowe, w których bierze udział kilkaset osób. Angażuje się w akcje mające przeciwdziałać przemocy wobec kobiet, a także w te promujące profilaktykę przeciwko rakowi piersi.

 

Przez lata w Piotrkowie mówiło się o jej konflikcie z przewodniczącym Rady Miasta Marianem Błaszczyńskim. Oboje są lekarzami, oboje są politykami, w dodatku na tym samym terenie.

 

Na naszym podwórku to chyba jedyna kobieta-polityk, której trudno odmówić umiejętności wywierania wpływu. Wiązana jest ze sprawą księdza Ireneusza Bochyńskiego, który w 2014 opuścił Piotrków w niezbyt przyjemnych okolicznościach. Kiedy prokuratura wszczęło postępowanie w sprawie księdza, zainicjowane treścią jego wypowiedzi medialnej, Radziszewska była w tej sprawie przesłuchiwana przez śledczych. Posłanka została później pozwana, przez osoby prywatne, za pomówienie księdza. Jej polityczni oponenci twierdzili, że to właśnie ona przyczyniła się do „pozbycia się księdza” z miasta.

 

Kiedy po 8 latach Platforma Obywatelska straciła władzę w kraju, siłą rzeczy również Radziszewska straciła siłę przebicia. Wielu wróżyło jej nawet, że tym razem nie wejdzie do Sejmu, zdobyła jednak 12 741 głosów wyborców. Czy to dużo czy mało? Na pewno kilkakrotnie mniej niż zebrał Antoni Macierewicz.

 

Tylko celebrytka?
Coraz wyraźniej (i coraz częściej) na piotrkowskim podwórku widać Małgorzatę Pingot. Jak najkrócej opisać jej działalność? Dotąd sprowadzała się jedynie do „bywania” - na wystawach, koncertach, festiwalach, wiecach. Nic więc dziwnego, że zaczęto - nie bez złośliwości - określać ją „lokalną celebrytką”.

 

Kilka dni temu zajęła II miejsce w plebiscycie „Dziennika Łódzkiego” na Człowieka Roku Piotrkowa i powiatu piotrkowskiego. Organizatorzy zabawy określili ją wówczas jako „promotorkę i współorganizatorkę wydarzeń kulturalnych i społecznych w Piotrkowie m.in. dwóch ostatnich finałów WOŚP oraz manifestacji w obronie praw kobiet”.

 

Nie kryje swojej sympatii dla Platformy Obywatelskiej, nie kryje antypatii dla Prawa i Sprawiedliwości. Widać było ją – i to bardzo wyraźnie – podczas protestów przed biurem poselskim PiS w Rynku Trybunalskim. W grudniu 2016 r. razem z działaczami PO, Nowoczesnej KOD i innymi oburzonymi protestowała przeciwko łamaniu Konstytucji przez rządzących. Wcześniej, bo w październiku prym wiodła podczas czarnego protestu kobiet. Razem z ponad 200 uczestniczkami (i uczestnikami) krzyczała: „Jarosław, kobiety zostaw!”

 

Czy Pingot ma ambicje polityczne? W rozmowie z lokalnymi dziennikarzami skarżyła się, że zostawiła zdrowie na Wiejskiej, gdzie godzinami protestowała przed Sejmem przeciwko polityce rządu. Jednak kiedy dziennikarz piotrkowskiego radia zapytał ją, czy zamierza startować w wyborach na prezydenta Piotrkowa w 2018 roku, wybuchnęła tak szczerym i głośnym śmiechem, że trudno było uwierzyć, że rzeczywiście zamierza zastąpić Krzysztofa Chojniaka. Wielu komentatorów widziałoby jednak bezpośrednią, przezabawną i pełną wigoru Gośkę w Radzie Miasta.

 

Przedsiębiorcza
Wśród kobiet, które widać w Piotrkowie trudno ją pominąć. Od kilku lat jest w czołówce plebiscytu na Kobietę Przedsiębiorczą Województwa Łódzkiego. Właścicielka zespołu placówek oświatowych w Piotrkowie, której pasją jest aktorstwo i taniec. Mowa o Magdalenie Jakubiak.

 

Jako przedsiębiorcza kobieta zaczęła działać w 2002 roku, kiedy postanowiła otworzyć w Piotrkowie prywatne przedszkole, jak sama kiedyś powiedziała, impulsem był fakt, że z publicznego przedszkola niezadowolona była jej córka. Na swój biznes pozyskała unijne dofinansowanie.

 

Dziś prowadzi nie tylko przedszkole, ale też szkołę podstawową i gimnazjum, a sama najbardziej dumna jest z możliwości kształcenia, jakie stworzyła dla dzieci autystycznych.

 

Jakubiak angażuje się również w działalność kulturalną. Przykład? W 2016 roku szkoła, którą kieruje była organizatorem Festiwalu Kultury Żydowskiej, który ma się w Piotrkowie odbywać co roku.

 

Jakubiak wspiera nie tylko wiele imprez tanecznych w mieście, ale zajmuje się również działalnością charytatywną – pomagała nie tylko dzieciom z naszego regionu, ale organizowała nawet pomoc dla tych z Afryki.


Jest doskonałym przykładem kobiety, która sukces osiągnęła wyłącznie dzięki sobie. Nie przejęła przecież firmy po ojcu, mężu czy dziadku. Wydaje się jednak, że jest jedną z nielicznych (jeśli nie jedyną).


Pisząc o kobietach w Piotrkowie, nie sposób pominąć Hanny Gural i Grażyny Fałek. Ta pierwsza od lat zabiega o to, aby niepełnosprawnym dzieciom (i ich rodzicom) żyło się choć trochę lepiej.

 

W tym roku miną 24 lata, odkąd na mapie Piotrkowa pojawiło się Centrum Szansa. Zasługi Hanny Gural w walce o godne życie osób z autyzmem, porażeniem mózgowym czy zespołem Downa są nieocenione. W 2003 roku została uhonorowana statuetką Piotra (Piotrkowska Osobowość Roku).


Takim samym wyróżnieniem pochwalić się może Grażyna Fałek, która od lat, wraz z pracownikami schroniska dla zwierząt, dba o to, aby życie bezdomnych psów i kotów było co najmniej znośne.

 

Lista kobiet, które wywierają jakikolwiek wpływ na miasto jest niezwykle krótka.


Więcej, znacznie więcej, moglibyśmy spodziewać się po pozostałych radnych Piotrkowa. Jednak działalność zarówno Moniki Tery, jak i Urszuli Czubały ogranicza się do brania udziału w przegłosowywaniu uchwał. Bardziej aktywna jest w piotrkowskim samorządzie Wiesława Olejnik z PiS, funkcjonuje jednak w cieniu (podobnie jak pozostali radni tego klubu) dominującego i skupiającego całą uwagę Piotr Gajdy.

 

Nie tylko piotrkowski samorząd wydaje się mało kobiecy, choć przyznać należy, że sytuacja z roku na rok się poprawia. W 2016 roku odsetek kobiet na szczytach władzy w samorządach wynosił 23%. Na 107 prezydentów w Polsce, tylko 10 to kobiety. Sfeminizowane są za to urzędy – administracja samorządowa aż w 72 procentach. W Piotrkowie kobiety zdecydowanie grają drugie skrzypce albo… nie grają w ogóle.


Z czego wynika tak znikoma reprezentacja kobiet w życiu społeczno-politycznym naszego miasta? Najogólniej można powiedzieć, że z nierówności społecznych między kobietami i mężczyznami. Pytanie tylko czy kobiety akceptują te nierówności, a jeśli tak, to dlaczego? Odpowiedź na pytanie, dlaczego kobiety akceptują taki stan rzeczy i godzą się na odgrywanie ról drugoplanowych w społeczeństwie, nie jest prosta. - Można odwołać się do teorii marksistowskich i tzw. fałszywej świadomości kobiet, które nie zdają sobie sprawy z ich prawdziwego interesu – wyjaśnia nam Kamila Jakubczak-Krawczyńska, socjolog, której uwagi wydają się tym cenniejsze, że jest piotrkowianką. - Ale wyjaśnień jest co najmniej kilka. Występują one w literaturze przedmiotu w różnych ujęciach i pod różnymi nazwami. Powszechnie znane jest określenie – „paradoks zadowolonego niewolnika” – zaczerpnięte z artykułu Catherine Hakim z 1991 roku „Grateful slaves and self-made women: fact and fantasy in women’s work orientations”.

 

Wielu autorów podkreśla fakt, że fundamentem nierówności związanych z płcią jest akceptowanie przez kobiety podziału ról społecznych na tzw. kobiece i męskie. Te pierwsze związane są w sposób oczywisty z dziećmi, rodziną i domem, te drugie – z pracą zawodową i zarabianiem pieniędzy. W świadomości kobiet, mężczyzn również, tkwi głęboko zakorzenione przekonanie o naturalnym charakterze tego podziału. I to właśnie stanowi o jego trwałości.

 

W odniesieniu do polityki sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, bo przecież polityka „od zawsze” była domeną mężczyzn. Ponadto jest ona traktowana jako gra o własne interesy, często cyniczna i brutalna, a więc… niekobieca. - Bycie politykiem zabiera dużo czasu, mocno angażuje, czyli odbiera czas rodzinie – mówi socjolog. - Na to może sobie pozwolić mężczyzna, niekoniecznie kobieta, a już z całą pewnością nie „dobra matka i żona”. Aby aktywnie uczestniczyć w polityce, należy odczuwać osobistą potrzebę wpływu politycznego oraz mieć poczucie politycznej skuteczności. Polaków niestety cechuje raczej alienacja polityczna niż polityczna podmiotowość. Należy także pamiętać, że konotacja słów „polityka” czy „partia” jest raczej negatywna, a niekorzystny stereotyp tych zjawisk powoduje, że kobiety są jeszcze bardziej niechętne do zajmowania się polityką.

 

Jakubczak-Krawczyńśka twierdzi, że nikłe zaangażowanie kobiet w politykę i brak ich na szczytach władzy nie jest specyfiką miast wielkości Piotrkowa Trybunalskiego. To raczej tendencja ogólnopolska, której sprzyja sposób konstruowania list wyborczych i kodeks wyborczy, którego projekt nowelizacji, choć gotowy od dawna, nie znajduje realizacji (zakłada wprowadzenie tzw. suwaka, w odniesieniu do miejsc kobiet i mężczyzn na listach).

 

Socjolog twierdzi, że sytuacja kobiet zmienia się, choć bardzo powoli. Na tę zmianę miało wpływ wprowadzenie w 2011 roku tzw. kwoty, czyli obowiązku rejestrowania na listach wyborczych co najmniej 35% osób jednej płci. Co ciekawe, zapis nie mówi o „kobietach”. W parlamencie obecnej kadencji mamy najwięcej kobiet od lat – 27% w Sejmie oraz 13% w Senacie. Problematyczna pozostaje jednak kwestia zajmowania przez kobiety odległych miejsc na listach wyborczych, tzw. niebiorących. W praktyce, taka konstrukcja, nie przekłada się znacząco na zwiększenie mandatów poselskich i senatorskich dla pań.

 

POLECAMY


Zainteresował temat?

6

13


Komentarze (62)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Pt ~Pt (Gość)17.04.2017 18:36

Jeden hejt i miernoty ludzie co was tak irytuje sami zacznijcie się mierzyć z rzeczywistością. Szanujmy innych i ich działania ktoś komuś.

23


Obserwer ~Obserwer (Gość)17.04.2017 18:21

Pani Marleno prosze sie tak nie irytowac slyszac prawde o sobie to nie wypada przyszlemu mezowi stanu ☺zonie stan? Nawet w nazewnictwie znowu te chlopy

61


wal araba w ryj ~wal araba w ryj (Gość)17.04.2017 15:51

jej twarz dać na każdą rolkę papieru toaletowego każdy wie o kogo chodzi o E.R.

102


. ~. (Gość)17.04.2017 15:20

żeby rządzić miastem, trzeba mieć jaja

60


Piotr ~Piotr (Gość)17.04.2017 15:13

W kraju w którym kościół buduje na potęgę bez opamiętania nowe molochy zapominając o dbanie o zabytkowe kapliczki przymiotnik laickość jest zaletą. Wolę konkretną kobietę na najwyższym stanowisku niź bigota

44


his. ~his. (Gość)17.04.2017 13:40

Kto w Piotrkowie realnie sprawuje władzę? M. Błaszczyński, Chojniak ,Muniek. Tak wynika z zajmowanych stanowisk....A może ktoś jeszcze?

40


Do. Nowy ~Do. Nowy (Gość)17.04.2017 13:21

Tylko Beata moze zaorac Choiniaka

73


Pietrek Pietrekranga17.04.2017 13:13

Radziszewska pokazuje bardzo dobrze władze kobiet. Widać ja tylko w czasie rajdu rowerowego i wyborow

120


żenia ~żenia (Gość)17.04.2017 12:50

Samo lewactwo, pieszczochy piotrkowskich "mendiów. Kolejny tendencyjny artykuł przedwyborczy.

110


nowy ~nowy (Gość)17.04.2017 12:49

To nie powinno mieć znaczenia czy politykiem jest kobieta czy mężczyzna ważne by była to dobra osoba. Czy Piotrków gotowy jest na kobietę prezydenta? Piotrków jest już gotowy na nowego, dobrego Prezydenta...może być nim też kobieta jeżeli będzie dobra... dla mnie może zostać prezydentem wzmiankowana w tekście Marlena Wężyk-Głowacka.

34


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat