Czy instytut ma szanse na rozwój?

Tydzień Trybunalski Poniedziałek, 14 kwietnia 20080
Od prawie dwóch lat w Piotrkowie działa Instytut Badań nad Parlamentaryzmem. Ma swojego dyrektora, swoją siedzibę, telefon kontaktowy, jednak jak dotąd niczym szczególnym nie zaznaczył się na polu badań nad polską samorządnością. Jego siedziba stoi pusta, a dzwoniącego telefonu nie ma kto odebrać, ponieważ instytut nie zatrudnia pracowników. Czy i kiedy się to zmieni?
Foto RaRożFoto RaRoż
Od kilku miesięcy piotrkowski instytut ma nowego szefa. Rada Założycieli Instytutu Badań nad Parlamentaryzmem powołała na to stanowisko prof. Edwarda Mierzwę, pracownika naukowego Akademii Świętokrzyskiej (dziś Filii Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego Jana Kochanowskiego) i wieloletniego dyrektora Instytutu Historii piotrkowskiej filii. Czy dzięki nowemu dyrektorowi placówka ma szansę na rozwój?
- Jestem jednocześnie dyrektorem i całym instytutem, ale to nie znaczy, że w instytucie nic się nie dzieje. Obecnie organizujemy ogólnopolską konferencję poświęconą badaniom nad dziejami parlamentaryzmu i będzie to pierwsza z serii konferencji. Jesteśmy instytucją nową, dopiero powołaną. Na razie jestem sam, ale mam nadzieję, że szybko się to zmieni, może nawet po najbliższej konferencji. Mam też nadzieję, że uda nam się stworzyć tu w Piotrkowie popularyzatorsko-naukowy instytut z prawdziwego zdarzenia – mówi profesor Mierzwa.
Główne cele, jakie przyświecały powołaniu instytutu, były niezwykle szczytne, m.in.: propagowanie tradycji kulturowej związanej z powstaniem i rozwojem parlamentaryzmu polskiego, propagowanie idei samorządności, demokracji, a zwłaszcza tradycji, bogactwa historycznego i współczesności parlamentaryzmu polskiego z uwzględnieniem kontekstu europejskiego (w szczególności wśród młodego pokolenia), podnoszenie świadomości społeczno-politycznej poprzez kształcenie młodzieży oraz osób dorosłych.
Jednak po kilkunastu miesiącach funkcjonowania działalność instytutu ograniczała się do organizacji konferencji (średnio jednej na kilka miesięcy). - Jeśli uda nam się stworzyć nowe czasopismo poświęcone sejmowi i sejmikom, to trzeba będzie zatrudnić 2 - 3 osoby. Rozwój musi nastąpić, bo w przeciwnym razie ja dziękuję i nie bawię się w to. Instytuty badawcze w dziedzinach badań eksperymentalnych, ścisłych zatrudniają po kilkaset albo nawet więcej osób. Jednak instytuty historyczne, które nie zajmują się dydaktyką, a tylko i wyłącznie badaniami, są to komórki na ogół dość hermetyczne. Tu nie można liczyć na masówkę. Aby zająć się badaniami nad parlamentaryzmem, nad samorządnością, trzeba bardzo dobrze znać łacinę. A ilu absolwentów historii zna ten język? Łacina przestała być językiem uczonych, wyszła z użycia. Badania prowadzone bez znajomości łaciny są właściwie skazane na niepowodzenie – informuje dyrektor IBnP.
Profesor Edward Mierzwa przyznaje, że badania nad parlamentaryzmem wymierają, ponieważ są takie dziedziny w badaniach historycznych, które schodzą ze sceny, przestają być z różnych względów modne. Mimo wszystko wydaje się, że dyrektor Mierzwa ma opracowaną strategię funkcjonowania placówki na najbliższe lata. - Wiem jak instytut będzie lub raczej powinien wyglądać za 10 lat. Powinien zatrudniać kilku znakomitych badaczy, którzy będą mieli rozpisany program badawczy nad poszczególnymi okresami. Istnieją nisze badawcze, które wymagają rozwoju. Sądzę, że IBnP za 10 lat będzie miał swoje agendy na wzór instytutów naukowo-dydaktycznych, gdzie istnieje podział na katedry, zakłady. Nasz również powinien mieć w przyszłości wydziały, które będą specjalizować się w poszczególnych sejmach aż do współczesności. Myślę też, że instytut powinien dysponować biblioteką, która w naukach humanistycznych jest podstawą rozwoju jakiegokolwiek ruchu badawczego. Sądzę, że instytut będzie miał grupę ludzi związanych z najnowszymi technikami informatycznymi. Najlepsi absolwenci będą mogli podejmować badania w instytucie, oczywiście ci, którzy będą do tego odpowiednio przygotowani – mówi dyrektor.
Profesor Mierzwa opracował także strategię finansowania placówki. Jak dotąd jedynym źródłem utrzymania były środki finansowe przyznane przez Urząd Miasta w wysokości 50 tys. zł rocznie. W przyszłości instytut ma być finansowany z wielu źródeł jednocześnie. - Będę starał się o pozyskanie innych środków. Tydzień po nominacji na dyrektora wystąpiłem do Ministerstwa Nauki i Ministerstwa Kultury, Fundacji na rzecz Nauki Polskiej o sfinansowanie pewnych problemów badawczych. Będę się również starał, aby problemy wydawnicze, kwestię publikacji przejęło wydawnictwo sejmowe. Chciałbym, aby instytut był finansowany centralnie, ponieważ Piotrków jako miasto nie jest potentatem ekonomicznym, nie mamy tutaj jakichś wielkich zasobów przemysłowych, które dawałyby mu chociażby duże wpływy z podatków. Nie możemy więc obarczać miasta dodatkowymi kwotami poza tą, która została nam przyznana – informuje prof. Edward Mierzwa.
Wygląda więc na to, że zanim piotrkowski instytut będzie placówką naukową z prawdziwego zdarzenia, przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, chociaż przyznać trzeba, że strategia dyrektora placówki napawa optymizmem.

POLECAMY


Zainteresował temat?

0

0


Komentarze (0)

Szanowni czytelnicy, na czas trwania ciszy wyborczej wyłączyliśmy możliwość publikacji komentarzy, możliwość ta powróci po jej zakończeniu. I pamiętaj - 21 kwietnia widzimy się na wyborach! – Redakcja ePiotrkow.pl

Komentowanie zostało wyłączone.
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat